Debiutanci: Nyck de Vries

Debiuty na pełen etat po ukończeniu 28 roku życia są rzadkością w Formule 1. Oczywiście królowa motosportu zna takie przypadki jak Damona Hilla z 1992 roku czy Brendona Hartleya z 2018 roku, ale Nyck de Vries charakteryzuje się czymś jeszcze. Otóż przychodzi on jako kierowca z poważnym sukcesem w swoim dorobku, jakim było zdobycie mistrzostwa świata Formuły E w sezonie 2020-21.

Tekst ukazał się w darmowym przewodniku kibica Radia GOL

W tegorocznych zmaganiach reprezentuje AlphaTauri rywalizując w walce wewnątrz zespołowej z Yukim Tsunodą. Trudno powiedzieć, czy jego przygoda z F1 zakończy się na jednym sezonie, czy wywalczy sobie miejsce na dłużej w stawce. Niezależnie od rezultatu warto obserwować, jak osoba ze sporym doświadczeniem poradzi sobie w nowym środowisku. Oto historia debiutującego, ale niemłodego Holendra.

Bez zapowiedzi spektakularnej kariery

Nyck de Vries urodził się w 1995 roku i bardzo szybko rozpoczął swoją przygodę z kartingiem. W trakcie tej przygody zdobył kilkanaście tytułów mistrzowskich i wicemistrzowskich w przeróżnych seriach, także tych należących do mistrzostw świata FIA. Pod wpływem jego kartingowych sukcesów w 2010 roku został dołączony do akademii kierowców McLarena.

Problemy z sukcesami

Po zakończeniu kariery kartingowej przyszedł czas na przejście do bolidów jednomiejscowych. Nyck de Vries wybrał Formułe Renault 2.0. W przypadku obiecujących talentów Formuły 1 ich przygoda w seriach juniorskich trwała dość krótko, szczególnie na poziomie F4. Niestety w przypadku de Vriesa, dwa pierwsze sezony w F2 zakończył na 5 miejscu w klasyfikacji generalnej. Dopiero w trzecim sezonie zdobył tytuł mistrzowski.

Warto tutaj podkreślić, że de Vries swoje mistrzostwo zdobył w wieku 19 lat. To był bardzo zaawansowany wiek. Dziewiętnastolatkowie potrafili odnosić spore sukcesy już w Formule 1 (Max Verstappen, Lance Stroll, Lando Norris, Jamie Algersuari) lub innych wyższych seriach juniorskich. Kolejne sezony także nie zwiastowały szybkiego awansu młodego kierowcy McLarena. W 2015 roku holenderski kierowca zajął trzecie miejsce w Formule Renault 3.5 (Robert Kubica zdobył mistrzostwo tej serii w 2005), a później szóste miejsce w swoim jedynym sezonie w GP3 z dwoma wygranymi na koncie.

Najlepszy w Formule 2

W 2017 roku Nyck de Vries zadebiutował w Formule 2. Spisywał się całkiem nieźle, kończąc swoje dwa pierwsze sezonu na siódmym i czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej. Choć jego rezultaty wyglądały dobrze i potrafił w niektórych wyścigach rywalizować o wysokie lokaty, to częściej musiał ustępować takim kierowcom jak Charles Leclerc, George Russell, Lando Norris czy Artiom Markiełow, któremu nigdy nie było dane zagoszczenie na stałe w padoku Formuły 1.

Jeżeli dwudziestoczterolatek chciał udowodnić wszystkim, że warto na niego postawić, to sezon 2019 był tym ostatnim, gdyż był już wystarczająco stary i doświadczony, w porównaniu do jego rywali. W stawce Formuły 2 pozbawionej wówczas wielkiego talentu (te odeszły dalej, a nowe dopiero pojawiały się na horyzoncie), Nyck de Vries zdobył tytuł mistrzowski, wygrywając cztery wyścigi. Tylko niestety, o czym trzeba wspomnieć, mówimy tutaj o najmniej prestiżowym tytule ostatnich lat. Jak spojrzymy na to, z kim musiał rywalizować, to nie były to wielkie nazwiska. Byli to kolejno: Nicholas Latifi, Luca Ghiotto (obecnie bezrobotny) i Sergio Sette Camara (20. kierowca ubiegłorocznego sezonu Formuły E).

Co z dalszą karierą de Vriesa

Nie pokonując żadnego mocnego rywala, dalsza kariera de Vriesa stała pod znakiem zapytania, gdyż żaden zespół Formuły 1 nie był nim zainteresowany. Postanowił więc odejść z akademii kierowców McLarena, by związać się z akademią Audi. Ten ruch był spowodowany jego przejściem do wyścigów długodystansowych. Przez kilka sezonów rywalizował w WEC i European Le Mans Series w klasie LMP2 i pomimo pojedynczych sukcesów, najczęściej wraz ze swoimi kolegami z zespołu zajmował pozycje w górnej części stawki, poza podium.

Przygoda z rywalizacją długodystansową była jednak tylko odskocznią od głównej serii, w której rywalizował, czyli Formuły E. Od 2019 roku Holenderski kierowca reprezentował tam barwy nowo powstałego zespołu Mercedesa. Swój pierwszy sezon zakończył na 11 pozycji w klasyfikacji generalnej ze zdobytym drugim miejscem w wyścigu na zakończenie sezonu w Berlinie.

Przełom nastąpił rok później, w sezonie 2020-21. Nyck de Vries dzięki dwóm wygranym, dwóm drugim miejscom i z 99 punktami na koncie zdobył tytuł mistrza świata Formuły E. Kolejny raz, podobnie jak w przypadku Formuły 2, miał ogromne szczęście, gdyż w 2021 roku nikt chyba tak naprawdę nie chciał zdobyć tego mistrzostwa. W przypadku większości kierowców różnice punktowe były marginalne. Najlepszym tego dowodem niech będzie fakt, że Nick Cassidy, który zajął dopiero 15 miejsce w klasyfikacji generalnej, tracił zaledwie 22 punkty do De Vriesa. Jak weźmiemy pod uwagę to, że punktacja w Formule E jest niemal identyczna jak w Formule 1, to uzyskamy obraz tego, jak klasyfikacja była ściśnięta w niewielkim przedziale punktowym.

Szansa znikąd

W sezonie 2021-22 kierowca Mercedesa powinien potwierdzić, że zdobyty mistrzowski tytuł nie był dziełem licznym potknięć rywali. Zdecydowanie tego nie zrobił, gdyż choć ponownie wygrał 2 wyścigi i zdobył więcej punktów (106) niż w mistrzowskim sezonie, to zajął dopiero 9 miejsce w klasyfikacji generalnej.

W takim przypadku jego kariera w Formule E powinna stanąć pod znakiem zapytania, a przygoda z Formułą 1 definitywnie zamknięta, lecz przydarzył się pewien, korzystny dla Holendra, zbieg okoliczności. Kiedy Alex Albon zachorował na zapalenie wyrostka robaczkowego przed GP Włoch 2022, Williams musiał poszukiwać dobrego kierowcy rezerwowego na jego miejsce i zdecydowali się na właśnie na de Vriesa, który piastował tę rolę w Mercedesie.

To był dla niego wyścig ostatniej szansy, jeżeli chodzi o marzenia związane z Formułą 1 i tym razem spisał się znakomicie. Po zakwalifikowaniu się na 13 pozycji, dzięki licznym przesunięciom na starcie wystartował z 8 miejsca. Utrzymywał cały czas konkurencyjne tempo i zajął 9 miejsce, zdobywając 2 punkty dla najwolniejszego zespołu ubiegłorocznego sezonu. Wszyscy byli w szoku, a de Vries stał się potencjalną opcją transferową, z której skorzystał Helmut Marko. Od 2023 roku Nycka de Vriesa ujrzymy w bolidzie Scuderii AlphaTauri.

Główny problem

Głównym problemem w całej karierze Nycka de Vriesa jest to, że jego w seriach juniorskich trwała bardzo długo, bo aż 9 sezonów, a upragnione mistrzostwa zdobywał dopiero po długim zbieraniu doświadczenia i to często dzięki sprzyjającym okolicznościom. Na swojej drodze mijał się z takimi kierowcami jak Daniił Kwiat, Lando Norris, Alexander Albon, George Russell czy Charles Leclerc, którzy spotykali Holendra, pokonywali go i zostawali kierowcami Formuły 1 na długo przed nim.

Furtka do zakontraktowania Formuły 1 otwarła się przed de Vriesem zupełnie przypadkiem z kilku powodów. Po pierwsze Alex Albon mógł nie zachorować na zapalenie wyrostka robaczkowego. Po drugie Williams mógł wybrać innego rezerwowego kierowcę. Po trzecie występ de Vriesa w GP Włoch mógł się nie udać. Po czwarte sytuacja z kierowcami AlphaTauri mogłaby być znacznie lepsza.

Tak naprawdę to ten ostatni, czwarty punkt, jest tutaj najważniejszy. Helmut Marko miał już dość zatrudniania kierowców ze swojej akademii juniorskiej, gdyż ten ruch często kończył się niewypałami, a najwidoczniej stracił już cierpliwość do Estończyka Juri Vipsa. Zdecydował się, w miejsce Pierre’a Gasly’ego, na zatrudnienie dwudziestoośmiolatkalatka z Holandii, z sukcesami i doświadczeniem na koncie. Ma on partnerować młodemu Yukiemu Tsunodzie. Japoński kierowca jest największym talentem akademii Red Bulla od czasów Gasly’ego, a i tak ma sporo problemów z zaklimatyzowaniem się na stałe w Top10.

W takiej sytuacji Marko nie chciał kolejnego kierowcy, który musiałby się uczyć. Nyck de Vries jest pewniakiem, jeżeli chodzi o ten aspekt. A jak się rzeczywiście spisze? Czy długa kariera w seriach juniorskich będzie potwierdzeniem, że brakuje mu tego czegoś, czy wręcz przeciwnie, będzie dowodem na to, że długa i systematyczna praca także może być źródłem do zostania talentem Formuły 1? Przekonamy się już wkrótce.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze