Wyścig w Szanghaju – Chińska podróbka czy ciasteczko z wróżbą?

Chaos na starcie, niezliczone ilości wyprzedzeń, różnorodne strategie i zatrzymany Mistrz Świata. To widzieliśmy w trzeciej rundzie Mistrzostw Świata Formuły 1.

Już od początku weekendu zapowiadały się ciekawe zmagania kierowców na Shanghai International Circuit. Jeszcze przed rozpoczęciem wiedzieliśmy, że walka o zwycięstwo, nawet jeśli tylko pomiędzy Hamiltonem, a Rosbergiem, będzie ciekawsza niż zazwyczaj. Kara dla Brytyjczyka pozwoliła liczyć na kilka akcji więcej w wykonaniu „Srebrnych Strzał”. Na dokładkę Ferrari zaskoczyło tempem w treningach, a deszczowe kwalifikacje jeszcze bardziej rozbudziły apetyty przed wyścigiem.

Nadszedł czas wyścigu. Swoista „rewolucja kulturalna” na polach startowych dawała nadzieję na znacznie bardziej przyciągające zawody. Niecodziennie zdarza się, żeby Mercedes startował z ostatniego rzędu. Z przodu również, obok Nico Rosberga nie było Ferrari, tylko Ricciardo. Wraz ze zgaśnięciem świateł rewolucja ruszyła.

Już po kilku sekundach doszło do zgrzytu. Kwiat wcisnął się pod Vettela, który uznał ten manewr za niestosowny. Oglądając V8 Supercars, czy WTCC takie manewry nie robią na nikim większego wrażenia. Czterokrotny Mistrz Świata nie utrzymał nerwów na wodzy. Co innego obecny czempion. W chaosie pierwszego zakrętu stracił skrzydło, ale pokornie zjechał (nawet dwukrotnie) i zaczął odrabiać straty.

Szaleństwo wyprzedzeń na pierwszych okrążeniach powstrzymał Samochód Bezpieczeństwa. Wtedy jednak intelektem błysnął Vettel. Znajomość przepisów pozwoliła mu przeskoczyć wyżej i pozbyć się niechcianego towarzystwa, co później pomogło mu w osiągnięciu podium.

Zjazd samochodu bezpieczeństwa oznaczał ucieczkę Rosberga. Za nim jednak doszło do kilku ciekawych rozstrzygnięć. Kierowcy, którzy przyzwyczaili już do jazdy w czyimś cieniu, wyczekując na aktywację DRS-u, nagle zaczęli szukać szans w innych miejscach. Różnorodność taktyk pomogła w utrzymaniu rywalizacji, a nawet najmniejsi mieli swoje momenty.

O tym, jak wiele znaczy taktyka, przekonał się najbardziej Hamilton. Walka z Massą w końcówce była wciągająca i wreszcie kibice mieli szansę ujrzeć jakieś kolory w szaroburej masie karbonu przetaczającej się po nitce toru, podobnie jak McLareny. Obaj kierowcy, mimo że na dwóch różnych strategiach, znacznie stracili w najbardziej newralgicznej części wyścigu.

Najwięksi zwycięzcy to kierowcy Red Bulla. Daniił Kwiat zachował zimną krew i utrzymywał tempo za liderami, a Daniel Ricciardo przebił się przez stawkę, żeby wylądować na swoim, czwartym miejscu.

Co by nie mówić – chińska przygoda z Formułą 1 była miłą odmianą i mimo że zgodnie z zasadą: „walczą wszyscy, wygrywa Mercedes”, ten wyścig mógł się podobać. Ciągła rywalizacja na torze, odmienność strategii i różne zagrywki (nie tylko te na torze) pozwoliły na urozmaicenie widowiska. Zatem, czy była to tania podróbka z Chin, czy też chińskie ciasteczko z wróżbą na lepsze czasy i poprawę widowiska Formuły 1? Być może z czasem odpowiedź stanie się oczywista.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze