Człowiek, który wywołał chaos

Po ostatniej szachownicy sezonu 2016 Formuły 1 wydawać by się mogło, że wszystkie klocki są na swoich miejscach i pozostaje tylko czekać na to, kto zbuduje najlepszy samochód na kolejny rok. Wtedy jednak…

W dniu odebrania pucharu za tytuł mistrzowski, Nico Rosberg ogłosił, że po spełnieniu swojego marzenia, odejdzie z Formuły 1. Ta informacja wywołała ogromny szok, a jej konsekwencje nie są jeszcze znane. Co zaskakujące, reakcje ze strony środowiska były skrajnie różne, od tych skrajnie pozbawionych szacunku dla Niemca, po te wyrażające aprobatę dla tego, że podjął słuszną decyzję o odejściu na szczycie, zamiast zmonetyzować swój kontrakt na kolejny rok. Najwięcej emocji wywołuje jednak moment ogłoszenia tej decyzji, na nowo otwierając, wydawałoby się już dawno ułożony, rynek transferowy kierowców.

Na zaledwie kilkanaście tygodni przed prezentacją nowych samochodów, były zespół Niemca Mercedes znalazł się w bardzo niezręcznej sytuacji. Mistrzowska ekipa trzech ostatnich lat nie ma bowiem kierowcy wyścigowego, a wielu mocnych kandydatów na to miejsce zdążyło już podpisać kontrakty. Szkoda, że nie zobaczymy walki o czołowy fotel, jaka mogła się rozegrać w połowie sezonu, zanim swoje podpisy złożyli m.in. Nico Hülkenberg czy Max Verstappen, a Felipe Massa i Jenson Button nie szykowali się już do odejścia na sportową emeryturę.

Hülkenberg jest jednym z najbardziej poważanych kierowców w stawce, również z powodu swojego jednorazowego zwycięstwa w 24h Le Mans. Niemiec podjął jednak najlepszą możliwą decyzję, wiążąc się z zespołem fabrycznym Renault, które ma szerokie powiązaniach poza F1, efektywnie zapewniając sobie długą karierę w wyścigach. To czyni go jednak niedostępnym dla Mercedesa, a najczęściej wymienianym nazwiskiem stało się przez to Fernando Alonso.

Hiszpan jest kolejnym niezwykle szanowanym kierowcą, który według większości krytyków powinien mieć na koncie znacznie więcej niż swoje dwa tytuły mistrzowskie, a taki stan rzeczy zawdzięcza niewłaściwym decyzjom w trakcie swojej kariery. Jako że prawdopodobnie on również szykuje się do odejścia z F1, na rzecz wyścigów długodystansowych, może nie mieć dość cierpliwości do McLarena, który przez ostatnie dwa sezony nie zapewnił mu samochodu zdolnego nawet do dojechania w pierwszej trójce.

Alonso w przeszłości ścigał się już z pozostającym w Mercedesie Lewisem Hamiltonem. Tamta relacja skończyła się jednak rozdmuchaną „aferą szpiegowską”, w której ucierpiał m.in. współpracujący wtedy również z Alonso Paddy Lowe. Co ciekawe, w ostatnich dniach pojawiły się rewelacje, jakoby obecny dyrektor techniczny Mercedesa miałby rozstać się ze swoim zespołem. Czyżby Brytyjczyk obawiał się możliwości ponownego spotkania z Alonso? A może to po prostu kwestia pieniędzy, jakie może mu zaoferować finansowany przez Lawrence’a Strolla Williams?

Gdyby Alonso rzeczywiście przeszedł do Mercedesa, kwestia stosunków pomiędzy zawodnikami byłaby jednak znów bardzo napięta. Dla Hiszpana byłaby to bowiem ostatnia szansa na zmianę swoich statystyk w F1, co nie byłoby na rękę zespołowi, który usilnie stara się na nowo zyskać zaufanie Hamiltona. To, kogo Brytyjczyk widziałby jako swojego partnera jest pewną niewiadomą. Publicznie przyznaje bowiem, że nie jest jednym z tych, którzy narzucają zespołowi swoje zdanie, lecz może chcieć mieć pewność, że faworyzowanie jego zespołowego kolegi nie będzie mieć już miejsca.

Jeśli nie Alonso, to może Valtteri Bottas? Jeden z najmniej konfliktowych kierowców we współczesnej F1 jest podopiecznym i przyjacielem Toto Wolffa, a w dodatku sprawdzonym i regularnym zawodnikiem, czyli doskonale wpisuje się w wymagania Mercedesa, który potrzebuje dwóch solidnych kierowców do walki o obronę mistrzostwa konstruktorów.

Felipe Massa i Jenson Button to kierowcy, którzy zapewne walczyliby o miejsce w czołowym zespole, gdyby wieść o jego dostępności obiegła świat dużo wcześniej. Obaj mają interesującą przeszłość związaną z Hamiltonem, czy to w bezpośredniej walce o mistrzostwo, czy też jeździe w jednym zespole. Obaj już jednak zdążyli zadecydować o swojej przyszłości, a odwrócenie tego wymagałoby ogromnego nakładu pracy i dość zaskakującego przebiegu wydarzeń.

Szanse na to umniejsza jednak fakt, że kiedy kilka lat temu Mercedes w końcu powrócił do wyścigów, to od razu na wielu frontach i zbudował dzięki temu całkiem niezłą flotę kierowców fabrycznych. Dwaj z nich są nawet w Formule 1 – Pascal Wehrlein i Esteban Ocon. O ile ten drugi znalazł już swoje miejsce w Force India, to Wehrlein wciąż nie ogłosił swoich planów na przyszły sezon, a to czyni go najbardziej dostępnym kandydatem, który w dodatku ma już doświadczenie w jeździe samochodem Mercedesa.

To doświadczenie może okazać się kluczowe w podjęciu decyzji, bowiem zespół znajduje się pod ogromną presją szybkiego zakontraktowania jakiegoś zawodnika, aby móc przepracować z nim jak najwięcej godzin w symulatorze oraz wdrożyć do zespołu przed startem nowego sezonu. Czasy, w którym dobry kierowca mógł podpisać kontrakt na godziny przed wyścigiem i być konkurencyjnym, dawno minęły, a czołowy zespół mistrzostw świata powinien najlepiej zdawać sobie z tego sprawę.

Póki co, sezon ogórkowy trwa jednak w najlepsze i to przy niezwykle radosnej atmosferze wśród kierowców i fanów, którzy wykorzystują niemal każdą okazję, aby zażartować z sytuacji Mercedesa. Do niemieckiego producenta należy jednak kolejny ruch, a ten może wywołać jeszcze więcej zamieszania…

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze