Czy juniorzy F1 mają przyszłość?

Bycie juniorem zespołu Formuły 1 brzmi dumnie. Swoje akademie dla kierowców prowadzą Ferrari, Mercedes, Red Bull oraz Alpine. Czy któryś z ich obecnych podopiecznych trafi kiedyś do Formuły 1?

Po tym, jak Esteban Ocon podpisał przedłużenie kontraktu z zespołem Alpine, Laurent Rossi wprost przyznał, że ekipa posiada zbyt dużą liczbę juniorów i nie ma gdzie ich umieścić. Czy w takim razie posiadanie kierowców młodych, zdolnych i dobrze rokujących ma sens? Ocon – jako junior Mercedesa – ma obecnie zapewnioną przyszłość aż do sezonu 2024. Kolejny z podopiecznych niemieckiego zespołu – George Russell – od dawna przymierza się do fotela w Srebrnych Strzałach, a nieoficjalnie już jedną nogą zastąpił Valtteriego Bottasa.

W przypadku francuskiego Alpine lista jest naprawdę długa. Christian Lundgaard i Guanyu Zhou są bardzo blisko uzyskania superlicencji, a Oscar Piastri jest już jej posiadaczem. Gdzie się jednak będą ścigać, skoro Fernando Alonso ma kontrakt ważny do sezonu 2022 włącznie, a wspomniany Ocon właśnie przedłużył swój? Problemem jest brak zespołu juniorskiego, tak jak w przypadku Ferrari, który współpracuje z Alfą Romeo i Haasemczy Red Bulla, który może sprawdzić swoich młodych zawodników w zespole AlphaTauri. Mercedes ma przywilej w postaci zespołów zasilanych silnikami Mercedesa, jak na przykład Williams.

Bycie wspieranym przez zespoły Formuły 1 daje nadzieję, ale tylko nadzieję na to, że kiedyś może zasili się szeregi głównej ekipy. Przypadek Nycka de Vriesa pokazuje, że można zostać mistrzem serii szczebla niżej – Formuły 2 – a i tak nie ma się gwarancji występu w Formule 1. Po tym, jak otrzymał posadę kierowcy rezerwowego w McLarenie, wolne miejsce zajął Lando Norris, a Holender odnalazł się w zespole Mercedesa w Formule E. Podobnie jest w przypadku innego Belga, Stoffela Vandoorne’a, który miał cichą nadzieję na to, że to może on zajmie niedysponowanego i chorego na Covid-19 Lewisa Hamiltona podczas ubiegłorocznego Grand Prix Bahrajnu, ale Mercedes sięgnął po Russella.

Mówiąc o juniorach, warto wspomnieć również o przypadku podopiecznego Ferrari, Roberta Szwarcmana, który zaliczył udany początek sezonu Formuły 2, ale potem został pokonany przez Micka Schumachera, który został mistrzem tej serii i otrzymał promocję do amerykańskiego Haasa. Rosjanin mógł po cichu liczyć na drugi fotel, ale tutaj zadecydowały względy finansowe i do tego zespołu trafił ostatecznie Nikita Mazepin. Bycie szybkim i zdolnym nie zawsze daje promocję na wyższy szczebel wyścigowej kariery. Wielu z nich musi szukać szczęścia w Formule E, japońskiej Super Formule lub po prostu przenieść się do Stanów. Tutaj dobrym przykładem są Álex Palou i Patricio O’Ward. W przypadku tego drugiego, kariera mogła zakończyć się wielokrotnie, ale odnalazł swoje szczęście w IndyCar, gdzie ostatnio wygrał kolejny wyścig.

O’Ward odnosi pierwsze zwycięstwo w IndyCar

O’Ward szturmem zdobył serca Amerykanów i sięgnął po tytuł w Indy Lights, wygrywając 10 z 17 wyścigów. Talent Meksykanina został zauważony przez Red Bulla, który podpisał z nim kontrakt, a ten został członkiem Red Bull Junior Team, który w przeszłości pogrzebał już niejedną wyścigową karierę. Pato wystartował w wyścigu Formuły 2 zastępując zawieszonego Mahaveera Raghunathana, a następnie zastąpił Dana Ticktuma w Super Formule. Jednak kluczowa była decyzja FIA, która za tytuł Lights przyznała mniejszą ilość punktów i tym samym brak superlicencji przekreślił jego starty w Formule 1. Brak uzyskania superlicencji był też powodem rozwiązania kontraktu przez Red Bulla, który słynie z dużej rotacji swojego juniorskiego składu.

Kolejnym dobrym przykładem jest Callum Ilott. Brytyjczyk od 2017 roku jest członkiem akademii młodych kierowców Ferrari, a wcześniej należał do programu Red Bulla. Ilott w sezonie 2020 walczył o wygranie tytułu w Formule 2, ale przegrał z Mickiem Schumacherem. Młody zawodnik był brany na liście potencjalnych kierowców zespołu Haas oraz Alfa Romeo, ale ostatecznie Callum musi pocieszyć się rolą kierowcy testowego Ferrari oraz Alfy Romeo. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Związek z Ferrari otworzył mu drogę do wyścigów GT, a jak pokazał Giancarlo Fisichella, może tam czekać na niego długa i bardzo owocna kariera.

Kolejnym młodym kierowcą wspieranym przez zespół Formuły 1 jest Jack Aitken oraz Roy Nissany. O ile ten pierwszy zastąpił George’a Russella w Bahrajnie 2020, ponieważ ten zastępował Lewisa Hamiltona w Mercedesie, o tyle Izraelczyk może jedynie liczyć na udział w piątkowych sesjach treningowych zastępując Nicholasa Latifiego lub wspomnianego już Brytyjczyka.

Patrząc na długą listę młodych kierowców w poszczególnych zespołach oraz na fakt, że miejsc w zespołach Formuły 1 zaczyna brakować, powstaje pytanie czy posiadanie akademii młodych kierowców ma sens i czy ci kierowcy mają jakiekolwiek dostania się do Królowej Sportów Motorowych, skoro mogą liczyć jedynie na wolne, piątkowe treningi lub występy w innych seriach wyścigowych, często niemających powiązania z Formułą 1.

Galeria:

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze