Felieton: Wiem, że nic nie wiem 2

W poprzednim felietonie jeden z czytelników słusznie zwrócił mi uwagę na ważny aspekt dotyczący tegorocznych silników. Jak się okazało z niewiedzy wprowadziłem Was w błąd, za co chciałbym przeprosić.

W komentarzach pod tym artykułem jeden z czytelników, który podpisał się jako klm podał informację dotyczącą tego, iż samochody rozpędzają się do 340 km/h i początkowo podważyłem jej wiarygodność. Zawiodła mnie logika, ponieważ gdy silnik jest mniejszy (nie pod względem rozmiarów, a turbin) i pozornie słabszy to wydaje się, że nie będzie uzyskiwał podobnych prędkości maksymalnych. Jednak poszperałem w Internecie i faktycznie dobre źródło potwierdziło, że tegoroczne samochody są szybsze od poprzednich na prostych, ale w zakrętach mają spore kłopoty. Powód jest prosty: poważnie ograniczono aerodynamikę.

Myślę, że znacznie większą wartość będzie miała wypowiedź naszego redaktora naczelnego Tomasza Kubiaka, który bardzo prosto wyjaśnił całą sprawę: „Zmniejszenie obrotów silnika spowolniłoby auta, gdyby zastosować to do istniejących jednostek (zamrożonych w rozwoju od kilku lat), ale nie kiedy jest on projektowany z myślą o pracy przy takich obrotach. Dużo większy wpływ na samą prędkość maksymalną będą miały przełożenia (wątpię, że w Bahrajnie zobaczyliśmy te stosowane przez pierwszą część sezonu), mapowanie silnika, opory i trakcja. Energia elektryczna jest bardzo rozwinięta, co udowodnił Lord Paul Drayson. To, czy pokryje wszystkie straty będzie zależeć od sposobu jej uwalniania, a ten jest teraz ściśle określony, więc jej wpływ na prędkość maksymalną będzie się różnić w zależności od toru”.

Podsumowując całą sprawę w tym sezonie samochody mają spore problemy z zakrętami, ale z czasem zostanie to poprawione i faktycznie nowe auta okażą się szybsze od poprzednich. To oznacza, że Formuła 1 idzie w świetnym kierunku, co jest pozytywnym znakiem.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze