Felieton: Tajemnica Mercedesa

W Bahrajnie trzeci raz w tym sezonie meta wyścigu wyglądała w taki sam sposób. Jako pierwszy flagę w czarno białą szachownicę widzi kierowca Mercedesa, a tym przypadku nawet dwóch, następnie realizator skupia się na reszcie stawki, walczącej jeszcze w najlepsze o pozycje, a mniej więcej za około pół minuty kibice na prostej startowej znów mogą usłyszeć dźwięk nadjeżdżających samochodów, chociaż w tym sezonie możemy pokusić się o stwierdzenie, że fani najpierw widzą, a dopiero potem słyszą zbliżające się samochody... To jednak temat na osobny artykuł. Wróćmy jednak do Mercedesa.

Tempo srebrnych strzał w tym sezonie jest dużo lepsze od reszty ekip. Gdyby nie fakt, że we wszystkich tegorocznych wyścigach na torze pojawiał się samochód bezpieczeństwa moglibyśmy pokusić się o stwierdzenie, że Lewis Hamilton z Nico Rosbergiem dublowaliby całą stawkę. Renault usprawiedliwia się faktem, że ekipy jeżdżące z ich silnikami muszą zmagać się z deficytem mocy na poziomie 80 koni mechanicznych. Trzeba na to jednak spojrzeć z przymrużeniem oka, gdyż taka różnica mogłaby sprawić, że Red Bull wlekłby się w ogonie stawki. Przyczyny trzeba więc szukać w innej kwestii. Ojcem sukcesu Mercedesa wydaje się być osoba, której nazwisko nie pada praktycznie w żadnych artykułach, wypowiedziach zawodników, czy innych sław ze świata F1. Mowa tu oczywiście o Rossie Brawnie, który zastosował dokładnie taką samą strategię działania, podejmując pracę najpierw w Benettonie, następnie Ferrari, a później Hondzie.

W filozofii Brawna, aby osiągnąć sukces w Formule 1 potrzebna jest kilkuletnia, ciężka praca całego, zgranego ze sobą zespołu. Gdy przeanalizujemy działania Rossa po dołączeniu do ekipy Flavia Briatore w 1991 roku to zobaczymy, że w pierwszych sezonach efekty pracy były dość mierne. Zespół scalał się ze sobą i uczył jak działać na sukces ogółu. W 1994 i 1995 roku zaowocowało to tytułami mistrza świata dla Michaela Schumachera, a w 1995 także mistrzostwem konstruktorów dla Benettona. Podobna sytuacja miała później miejsce w Ferrari, gdzie Brytyjczyk wraz z Jeanem Todtem najpierw w latach 1997-1999 uczyli się pracować ze sobą, a przez kolejne 5 lat na ustach wszystkich w paddocku było tylko słowo "Dominacja". Po blisko rocznym rozbracie z Formuła 1 w 2007 roku Brawn dołączył do ekipy Hondy, która bynajmniej nie osiągnęła wielkich sukcesów, co zaowocowało wycofaniem się Japońskiego koncernu z królowej sportów motorowych po zaledwie dwócj latach. Można rzecz, że było to wylanie dziecka z kąpielą, gdyż wszystkie prace i wysiłki Rossa Brawna czynione były z myślą o sezonie 2009, w którym do F1 wprowadzona została poważna porcja zmian technicznych, dlatego też Brytyjczyk zdecydował się odkupić cały zespół od Hondy i wystartować z nim w sezonie 2009 pod nazwą Brawn GP. Jakie miało to skutki, wszyscy wiemy - mistrzostwo kierowców i konstruktorów ze znaczącą przewagą nad konkurencją. W paddocku pojawiła się nawet plotka, że wszystkie prace, badania i testy, które prowadziły do powstania samochodu BGP 001 pochłonęły ponad miliard dolarów. Jeżeli jest to prawda, to możemy mu nadać tytuł najdroższego samochodu w historii Formuły 1. Zaangażowani w walkę o mistrzostwa do końca sezonu 2009 inżynierowie i sam Ross Brawn nie mogli poświęcić się w pełni sezonowi 2010, kiedy to na czele stawki był już Red Bull, choć zawodnicy już wtedy ekipy Mercedesa również gościli czasem na podium.

Spójrzmy więc jak wyglądały przygotowania do sezonu 2014, wraz z początkiem którego do F1 wprowadzone zostały kolejne znaczące zmiany. Prowadzący ekipę Brawn zaczął ściągać do zespołu wybitnej klasy ekspertów. Pierwszym z nich był Bob Bell, a więc dyrektor techniczny ekipy Renault z lat 2005-6, kiedy to Fernando Alonso zdobywał dla francuskiej drużyny tytuły mistrza świata, zarówno wśród kierowców jak i konstruktorów. Następnie skład zespołu zasilili Aldo Costa i Geoff Willis. Pierwszy z nich pracował na różnych stanowiskach w Ferrari przez ponad 15 lat - najpierw jako asystent Rory'ego Byrne, a następnie jako samodzielny dyrektor techniczny. Geoff Willis znany jest z kolei z pracy w zespole Williamsa na początku lat 90., jako główny inżynier aerodynamiki. Później pracował jeszcze w zespołach BAR i Hondy, a następnie próbował postawić na nogi zespół HRT, ale tego w ciągu półtora roku nie dokonałby nawet Adrian Neway.

Po tych transferach przyszła pora na najważniejszą decyzję, a więc podpisanie kontraktu z Lewisem Hamiltonem, co nastąpiło po nieudanym wyścigu o Grand Prix Singapuru w 2012 roku, kiedy to Lewis wyrzucił z samochodu kierownicę, po tym jak musiał wycofać się z wyścigu. Dla mistrza świata z sezonu 2008 nie była to łatwa decyzja, gdyż zdawał sobie sprawę, że sezon 2013 może obfitować w wiele problemów i brak sukcesów. Jak się jednak później przekonaliśmy, wcale nie było tak źle, a udział w pracach badawczo-rozwojowych wyraźnie procentuje w tym sezonie. Ross Brawn chcąc aby Brytyjczyk czuł się w zespole jak najlepiej, od razu ściągnął do niego Nikiego Laudę, który do dziś pełni rolę dyrektora zarządzającego, a także doradcy, zarówno inżynierów jak i kierowców. Można by rzec - układ idealny. Dla Rossa Brawna jednak nie wszystko było idealne. Jeszcze przed startem sezonu 2013 ogłoszone zostało, że do Mercedesa przechodzi również Christian Toto Wolff, szef i udziałowiec Williamsa. Decyzja ta była z początku dość dziwna, jednak gdy koszulkę z McLarena na Mercedesa zmienił również Paddy Lowe, mogliśmy się domyślać, że Ross Brawn pragnie oddać władze w ręce odpowiedzialnych ludzi i uczynić to w jak najbardziej płynny sposób, przygotowując każdego po kolei do pracy na wyznaczonym mu stanowisku.

Gdy wszystko było już gotowe i wszyscy szykowali się do rozpoczęcia pierwszych przedsezonowych testów Ross Brawn wydał oficjalne ogłoszenie, że z dniem 1 lutego 2014 roku kończy pracę w zespole Mercedesa i odchodzi na sportową emeryturę. Ross po wykonaniu niesłychanie dobrej i ciężkiej pracy usunął się w cień zostawiając niemalże na złotej tacy, perfekcyjnie zorganizowany i gotowy do walki o mistrzowskie tytuły zespół. Oficjalnie szefem Mercedesa jest teraz Paddy Lowe, który przyszedł do Brackley jako ostatni. To właśnie pod jego adresem kierowanych jest najwięcej pochwał, jednak musimy pamiętać, że człowiek ten przyszedł już "na gotowe". Przewagi, jaką mają obecnie srebrne strzały nad resztą stawki, nie dało się wypracować w trakcie 3. sesji testowych przed rozpoczęciem sezonu, nie zależnie od ilości przejechanych okrążeń. Praca wykonana przez Rossa Brawna przez 4 ostatnie lat może zapewnić tej ekipę dominację na tak samo długi okres czasu. Powstaje jednak pytanie, czy Lowe, Wolff i spółka będą w stanie utrzymać tak dobrą dyspozycję, jaką zapewnił im w tym sezonie Brawn. Mimo że Rossa nie ma już w Formule 1, to największy szacunek i gratulacje należą się właśnie jemu. Miejmy nadzieję, że coraz więcej osób zacznie to rozumieć.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze