Felieton: Deszcz czy słońce, Marc zawsze w formie

Za nami TT Holandii, która jest już ósmą rundą z rzędu wygraną przez Marca Márqueza. Hiszpan nawet w zmiennych warunkach jest niepokonany!

Dovizioso jedynym rywalem Márqueza

Trzeba przyznać, że dobra forma motocykli Ducati jest rzadkością. Zazwyczaj maszyny te są konkurencyjne jedynie wtedy, gdy tor jest mokry. Nie inaczej było i tym razem. Andra Dovizioso ruszył wyśmienicie i już po kilku zakrętach wyprzedził Marca Márqueza. Oczywiście Hiszpan nie ryzykował za bardzo i jechał niezwykle rozważnie, jednak w niczym nie umniejsza to poczynań Włocha.

Niestety jednak, gdy tylko asfalt zrobił się suchy, to Andrea był znacznie wolniejszy od Marca. Jak sam przyznał niezwykle się starał, żeby być w stanie walczyć o zwycięstwo, ale to nie wystarczyło. Pomimo tego i tak ta druga pozycja jest ogromnym sukcesem, ponieważ Włoch znalazł się przed Danim Pedrosą, który dosiada tej samej maszyny, co Márquez.

Taki sukces oczywiście ma pewien wpływ na decyzję Dovizioso, co do wyboru zespołu, w którym będzie jeździł za rok. Andrea może się zdecydować na jedną z dwóch niewiadomych,  pierwszą jest Ducati, a drugą Suzuki. Ciekawe, którą z nich wybierze… Osobiście chyba raczej doradziłbym mu pozostanie w bolońskiej ekipie, ale oczywiście Dovizioso wie znacznie więcej, jeśli chodzi o przyszłoroczny motocykl, więc jego decyzja z pewnością będzie dobra.

Faworyci daleko…

Nie ma co ukrywać, że wyścig o TT Holandii był niezwykle chaotyczny i trzech faworytów totalnie się pogubiło. Mam oczywiście na myśli Valentino Rossiego, Jorge Lorenzo i Daniego Pedrosę. Tuż przed startem wyścigu rozpadał się deszcz i cała procedura jego rozpoczęcia opóźniła się o 20 minut. Jednak, gdy motocykliści wykonywali okrążenie wyjazdowe na pola startowe, to duża część z nich poważnie zastanawiała się nad założeniem slicków. Marc Márquez powiedział, że chciał tak zrobić, ale jednak się rozmyślił, bo uznał, iż jest to zbyt ryzykowne. Podobnie było z większością zawodników, ale wyjątkiem był miedzy innymi Valentino Rossi, który zmienił tylną oponę na przeznaczoną do jazdy po suchej nawierzchni. Niestety, gdy tylko Włoch wyjechał z alei serwisowej, deszcz ponownie zaczął padać i zmuszony był on do startu z końca stawki.

Valentino Rossi w końcówce wyścigu miał wyśmienite tempo i gdyby nie błąd strategiczny na starcie, to sądzę, że spokojnie walczyłby o podium. Szkoda, że marnuje się jedna z ostatnich szans na pokonanie Marca Márqueza albo chociaż na równą walkę.

Nie ma co ukrywać, że dzisiejszy wyścig w wykonaniu Jorge Lorenzo był po prostu beznadziejny. Można było myśleć, że Hiszpan ma jakieś problemy z motocyklem, bo w pewnym momencie znalazł się poza strefą premiowaną punktami, jednak kłopotem tutaj był zawodnik. Reprezentant Yamahy otwarcie powiedział, że się bał wypadku. Nie chciał zaliczyć takiej kraksy jak rok temu i dlatego jechał tak zachowawczo. Powiem szczerze, że takie wyznanie mnie niesamowicie zaskoczyło i trochę zaczynam się obawiać tego, czy Jorge się nie wypala. Przez kilka dobrych lat to on był zdecydowanie najlepszym motocyklistą w MotoGP, ale teraz ma spore kłopoty i ciekaw jestem jak pójdą mu negocjacje z Yamahą.

Co do Daniego Pedrosy to w sumie nie ma się do czego przyczepić, bo był trzeci. Tylko trzeci! On przecież przez większość wyścigu walczył z Aleixem Espargaro, który dosiada słabszego motocykla. Niestety podczas tej rundy Dani zdecydowanie ustępował swojemu koledze z zespołu – Marcowi Márquezowi. Nie stawia go to w najlepszym świetle, ponieważ jego umowa nie jest jeszcze niczym pewnym. Jeśli Hiszpan będzie regularnie walczył o zwycięstwa, to nie ma się co martwić, ale musi mieć na uwadze to, że Honda ma mnóstwo chętnych na motocykl fabryczny.

Niewiarygodny Aleix!

Wczoraj Aleix Espargaro świętował zdobycie pierwszego w karierze Pole Position i skromnie mówił, że nie liczy na wiele w dzisiejszym wyścigu. Jak się jednak okazało, przez długi czas był on w stanie walczyć na równi z Danim Pedrosą. Dla tego zawodnika jest to niezwykle ważne, ponieważ on także negocjuje kontrakt i mówi się, że ma już dość jazdy motocyklami produkcyjnymi i żąda od Yamahy maszyny fabrycznej.

Co ciekawe w dzisiejszym wyścigu najlepszym reprezentantem Yamahy był właśnie Aleix Espargaro na tak naprawdę najgorszej maszynie spośród czwórki korzystającej z motocykli fabrycznych. Budzi to ogromny podziw i daje jednocześnie do zrozumienia, że Hiszpan jest wyśmienitym zawodnikiem i jak najbardziej warto w niego zainwestować.

Aleix Espargaro powinien pokazać na co go stać także za dwa tygodnie na torze Sachsenring, gdzie w zeszłym sezonie po pierwszych zakrętach prowadził w wyścigu. Tym razem ma do dyspozycji nieco bardziej konkurencyjną maszynę i jeśli spadnie deszcz, to spokojnie może powalczyć o podium, a może nawet zwycięstwo.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze