Od Pietrowa do Mazepina: Dzieje rosyjskich kierowców w Formule 1

Rosyjska flaga już od 11 lat gości w padoku Formuły 1. Od 2010 roku tylko raz przedstawiciel największego państwa świata nie znalazł miejsca w fotelu podstawowego kierowcy. Choć trzech kierowców z tego kraju zawdzięczało swoje miejsce głównie dzięki wsparciu finansowemu, to w odległym mieście Ufa urodził się bardzo obiecujący talent, który był w stanie osiągnąć znacznie więcej, niż ostatecznie zdołał. Zapraszamy was na przypomnienie dotychczasowych reprezentantów naszych wschodnich sąsiadów.

Witalij Pietrow: Z namaszczeniem Putina

Pietrow rezygnuje z roli sędziego z powodu śmierci ojca

7 listopada 2010 Russia Today opublikował bardzo osobliwy materiał, gdzie Władimir Putin prowadził bolid Formuły 1. Obecnemu prezydentowi Rosji udało się wykręcić aż 240 km/h, pokonując w przemalowanym bolidzie AP04 (bolid zespołu Prost z 2001 roku) płytę lotniska. Ten film, a także malowanie bolidu w barwach Renault, było przypieczętowaniem faktu, że Rosja chce być w Formule 1. A początek tej historii miał miejsce na początku wspomnianego roku 2010.

Robert Kubica został ogłoszony 7 października 2009 kierowcą zespołu Renault, ale tożsamość drugiego kierowcy była zagadką. Na jej rozwiązanie kibicom przyszło czekać aż do ostatniego dnia stycznia roku następnego, kiedy to ogłoszono, że obok krakowianina miejsce w ekipie zajmie kierowca z Wyborga. Witalij Pietrow został pierwszym rosyjskim kierowcą w historii Formuły 1. W poprzednim roku zdobył wicemistrzostwo GP2, co było obiecującym dobrym prognostykiem na przyszłość. Jednak zadanie miał bardzo trudne, gdyż jego kolega z zespołu reprezentował poziom wybitny.

Wyniki Witalija Pietrowa były delikatnie mówiąc przeciętne. Na pewno nie można mu odebrać faktu kilku naprawdę dobrych występów jak jedyne podium w GP Australii 2011, piąte miejsce podczas GP Węgier 2010 oraz szóste miejsce w GP Abu Zabi 2020 (gdzie przez długi dystans wyścigu powstrzymywał Fernando Alonso, co ostatecznie przełożyło się na przegraną Hiszpana w klasyfikacji generalnej).

Kiedy jednak zwróci się uwagę na całokształt, to zobaczymy obraz kierowcy, który na przestrzeni pełnego sezonu nie potrafił dorównywać tym zawodnikom, którzy reprezentowali większy talent od Rosjanina. 13 i 10 miejsce w klasyfikacji generalnej jako kierowca zespołu Renault nie wygląda dobrze, patrząc na możliwości tego zespołu w tamtym okresie. Pomimo ciągłego wsparcia sponsorskiego ze strony swojej ojczyzny musiał pożegnać się z Formułą 1 pod koniec 2012 roku, kiedy to utracił swoje miejsce w zespole końca stawki, jakim był Caterham.

Daniił Kwiat: Największa nadzieja

Kwiat może wystartować w 24h Le Mans

Królowa motosportu żegnała się z pierwszym Rosjaninem w swojej historii, ale już wtedy na horyzoncie wyjawiał się inny reprezentant tego kraju, o znacznie większym kalibrze. Daniił Kwiat należał do szkółki juniorskiej Red Bulla oraz w 2013 roku został mistrzem serii GP3 z trzema zwycięstwami na koncie. Naturalną drogą powinno być przejście do serii GP2, ale decydenci uznali, że Rosjanin jest gotowy sprostać wyzwaniu w Formule 1 bez spędzenia sezonu na jej bezpośrednim zapleczu.

Nie mylili się. Już na inaugurację sezonu 2014 w Australii Daniił zdobył swoje pierwsze punkty, zostając w tamtym momencie najmłodszym kierowcą w historii, który punktował w Formule 1. Jego debiutancki sezon w Toro Rosso posiadał swoje dobre momenty, ale utrata 14 punktów do swojego zespołowego Jeana-Érica Vergne’a dawała znać, że Rosjaninowi może zabraknąć tego czegoś.

Mimo wszystko dostał życiową szansę i w następnym roku zastąpił Sebastiana Vettela w fotelu głównego zespołu Red Bulla. Wszystko malowało się w bardzo obiecujących barwach, gdyż ten sezon zakończył w klasyfikacji wyżej niż Daniel Ricciardo, który przecież rok wcześniej w walce wewnątrz-zespołowej pokonał czterokrotnego mistrza świata. Zdobył także w dwa miejsca na podium, co było dobrym znakiem. Jednak w Toro Rosso zadebiutował jeszcze większy talent: Max Verstappen. Holender swoimi występami wyciskał więcej z bolidu, niż to było możliwe.

Oczywistym jest fakt, że z takim potencjałem musi szybko awansować do głównego zespołu. Problemem było pytanie „za kogo?”. Daniił Kwiat i Daniel Ricciardo również byli młodzi i utalentowani. Jednak między sobą bardzo się różnili. Australijczyk reprezentował swoimi wynikami stabilność i równą formę. Rosjanin był bardzo hermetyczny, potrafił wystrzelić, a także potrafił przestrzelić. Początek 2016 roku świetnie ten problem przedstawił. Kiedy Daniel Ricciardo trzykrotnie zajął czwarte miejsce, Daniił Kwiat zdobył jedno podium, ale w pozostałych wyścigach wypadł słabo, a w swoim domowym wyścigu dwukrotnie staranował Sebastiana Vettela. Odpowiedzialni za rozwój kierowców Red Bulla uznali, że nie będą czekać na dogodniejszy moment do roszad w składzie i już po czterech Grand Prix Formuły 1 Max Verstappen awansował do zespołu Red Bulla, a Daniił Kwiat został zdegradowany do Toro Rosso.

Zmiana okazała się bardzo dobrą decyzją. Młody Holender w swoim pierwszy wyścigu w lepszej maszynie odniósł swoje pierwsze zwycięstwo. Prezentował się wyśmienicie, stając się w opinii wielu kibiców jednym z najlepszych kierowców w stawce, a w obecnym sezonie (w 2021 roku) jest jedynym rywalem Lewisa Hamiltona w walce o mistrzostwo świata.

Okazało się, że jeden silny cios wystarczył, żeby kariera Rosjanina już nigdy nie wróciła na dawne tory. Dzięki wypowiedzi Sebastiana Vettela po Grand Prix Chin 2016 został przysłowiową „torpedą”, którą miały charakteryzować liczne błędy. Daniił regularnie swoją postawą potwierdzał, że tą „torpedą” jest, a wyniki punktowe były bardzo rozczarowujące.

W drugiej połowie sezonu 2017 utracił swoje miejsce w zespole na rzecz rezerwowych kierowców, którzy uzupełnili skład ekipy w 2018 roku. Wydawało się, że jego kariera podstawowego kierowcy została już zakończona, ale zła polityka Red Bulla w prowadzeniu szkółki juniorskiej sprawiła, że satelickiemu zespołowi brakowało kierowców pochodzących z „własnej rodziny”.

Rosyjski kierowca dostał kolejną szansę i miał możliwość wrócenia na szczyt dzięki słabej postawie Pierr’a Gasly’ego w głównym zespole Red Bulla. Tuż przed decyzją w tej sprawie zdobył najniższy stopień podium w szalonym Grand Prix Niemiec 2019, dlatego wydawał się lepszym kandydatem na to miejsce. Niestety Red Bull nie miał w nim zaufania i postawił na debiutanta z tamtego roku, Alexandra Albona, którego kariera błyskawicznie poszybowała do góry, gdyż w przeciągu pół roku z kierowcy Nissana w Formule E stał się kierowcą Red Bulla w Formule 1.

Utracona szansa, która nie została zwrócona, była tak naprawdę końcowym akordem w karierze Rosjanina. Zachował swoje miejsce w satelickim zespole Red Bulla (która zmieniła swoją nazwę na Alpha Tauri przed rozpoczęciem sezonu 2020) z tego samego powodu, dzięki któremu to miejsce otrzymał. Poza Grand Prix Emilii Romanii, gdzie zajął czwarte miejsce, przez cały sezon wyglądał nijako, co przy kapitalnych wynikach (oraz zwycięstwie w Grand Prix Włoch) Pierre’a Gasly’ego było definitywnym dowodem, że rosyjski kierowca, który kilka lat temu posiadał spory potencjał, nie jest już w stanie bardziej się rozwinąć. Po zakończeniu tego sezonu stracił swoje miejsce w zespole na rzecz Yukiego Tsunody. Jak na złość nie tylko pożegnał się z Formułą 1, ale także swoją dziewczyną Kelly Piquet, która została odbita przez osobę, której zawdzięczał początek upadku swojej kariery: czyli przez Maxa Verstappena.

Siergiej Sirotkin: Ten, co przegonił Kubicę

Siergiej Sirotkin specjalnie dla ŚwiatWyścigów.pl

Robert Kubica miał niemal pewne miejsce w Williamsie już w sezonie 2018. Wykruszali się inni potencjalni kandydaci na jego miejsce, a główny kandydat do drugiego fotela w zespole Felipe Massa, po wypadnięciu z walki o fotel, mówił, że podejrzewa już, kogo wybierze brytyjski zespół, pośrednio wskazując na krakowianina. W tym miejscu warto przytoczyć cytat „Pieniądze to nie wszystko” i przemienić go na „Umiejętności to nie wszystko”, ponieważ na horyzoncie pojawił się ktoś ze znacznie większym pakietem sponsorskim.

Ostatecznie obok Lance’a Strolla barw ekipy z Groove miał reprezentować Siergiej Sirotkin, dwukrotny zdobywca trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej GP2. By wytłumaczyć ten nagły zwrot akcji w przestrzeni medialnej pojawiły się bardzo wątpliwej jakości informacje, że Siergiej Sirotkin deklasuje Roberta Kubicę w testach posezonowych na torze Yas Marina. Na otarcie łez Robert Kubica został kierowcą rezerwowym Williamsa oraz miał zagwarantowane trzy piątkowe sesje treningowe.

Jeżeli chodzi o trzeciego reprezentanta Rosji w Formule 1 , to w swoim jedynym sezonie startów zdobył tylko jeden punkt podczas Grand Prix Włoch, w dodatku tylko dzięki dyskwalifikacji Romaina Grosjeana. Bolid FW41 był niekonkurencyjny względem reszty stawki, ale w pewnych okolicznościach dawał możliwość walki z pozostałymi zespołami. Lance Stroll wypadał w tej walce zdecydowanie lepiej, kiedy Siergiej Sirotkin wyraźnie odstawał od Kanadyjczyka. W międzyczasie jego główny sponsor SMP Racing widząc brak możliwości na dobre rezultaty brytyjskiego konstruktora, zdecydował się na nieprzedłużenie wsparcia finansowego na następne sezonu. Brak pieniędzy oznaczał automatyczną utratę fotela w sezonie 2019 i tym razem Robertowi Kubicy udało się to, co miało się dokonać rok wcześniej.

Nikita Mazepin: Syn oligarchy

Mazepin wyjaśnia plotki dotyczące odbycia obowiązkowej służby wojskowej -  ŚwiatWyścigów.pl

W tym tygodniu ogłoszono, że skład kierowców zespołu Haas nie zmieni się w sezonie 2022. Oznacza to, że tegoroczny debiutant Nikita Mazepin zostanie z Formułą 1 na dłużej. Jego „road to F1” była elektryzująca i wzbudzała zainteresowanie wielu kibiców, niestety niekoniecznie z tej pozytywnej strony. Jeszcze przed pierwszym wyścigiem w królowej motosportu syn oligarchy był znany nie tylko z bardzo agresywnej jazdy, ale także skandalu obyczajowego. Pewnego dnia Rosjanin wrzucił na swoje media społecznościowe relację, gdzie podczas przejażdżki samochodem dotknął bez pytania za biust swojej towarzyszki, na co duża część społeczności kibiców zareagowała promowaniem hasztagu #WesaynotoMazepin.

Piąty kierowca sezonu 2020 Formuły 2 miał już zszarganą reputację, a jego postępowanie w Formule 1 nie poprawiło jego sytuacji. Rosjanin z powodu bardzo słabych osiągów swojego bolidu nie był w stanie nawiązać rywalizacji z nikim i regularnie dostawał w kość od znacznie lepiej wypadającego swojego kolegi z zespołu Micka Schumachera. Dzięki temu Nikita Mazepin nie został (jak na razie) zagrożeniem dla kierowców w trakcie wyścigu, ale podczas treningów i kwalifikacji bardzo często nie ustępował miejsca innym kierowcom, blokując im linię wyścigową.

To wszystko w połączeniu z licznymi błędami debiutanta (charakterystycznymi dla każdego z brakiem doświadczenia), jest przyczynkiem do zmasowanej krytyki rosyjskiego kierowcy. Zwrócił on uwagę kibiców i teraz nie jest w stanie się od niej odczepić, gdyż każdy podobny błąd innego kierowcy nie spotyka się z takim negatywnym zainteresowaniem, jak w przypadku kierowcy Haasa. To jest reakcja z jednej strony nakręcana przez kibiców, a z drugiej strony zbudowana własnym postępowaniem. W trakcie następnych wyścigów zobaczymy, jak Nikita Mazepin poradzi sobie z tą presją.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze