Gunnar Nilsson: Początek kariery końcem życia

Niedoszły następca Ronniego Petersona, zwycięzca Grand Prix Belgii 1977. Kierowca, który w Formule 1 spędziłby wiele lat, gdyby nie śmiertelna choroba, która zakończyła jego życie. 20 listopada obchodziłby swoje 73. urodziny. Poznajcie ostatni szwedzki talent, który mógł podbić F1.

Ustabilizowane życie poza motoryzacją

Gunnar Nilsson urodził się 20 listopada 1948 roku w Helsingborgu w Szwecji. W przeciwieństwie do wielu kierowców był bardzo ułożonym człowiekiem. Cenił rodzinne wartości oraz kulturę. W jego domu często goszczono pisarzy, artystów i naukowców. Tak o sobie mówił: „Może jestem trochę inny od reszty. Oczywiście nie chodzi o to, że nie lubię pięknych dziewczyn, szampana i szalonych przygód. Jednak jestem szczęśliwy zwłaszcza w swoim gronie, z moimi płytami, moją dziewczyną Kristine i moimi książkami. A przede wszystkim lubię być blisko z mamą”.

Jego początkowa praca była bardzo unikatowa, gdyż był oficerem na okręcie podwodnym szwedzkiej marynarki wojennej. Przez cztery lata studiował inżynierię na Uniwersytecie Sztokholmskim. Dzięki wykształceniu mógł zarabiać w rodzinnej firmie budowlanej, a następnie ze swoim znajomym założył firmę transportową.

Ronnie Peterson jako inspiracja

Chociaż był w świetnej sytuacji, jeżeli chodzi o wykształcenie, zawód i posiadane pieniądze, brakowało mu poczucia, że żyje z pasją. Chciał to poczuć. Jak magnes zadziałała na niego sława jego rodaka, Ronniego Petersona, który już w 1971 był zaliczany do czołówki kierowców Formuły 1.

To sprawiło, że rok później Gunnar zakupił swój pierwszy bolid i od tego momentu rozpoczęła się jego przygoda z motoryzacją. Po całkiem udanych wynikach w seriach juniorskich przeniósł się do Niemieckiej Formuły 3. Liczne miejsca na podium zbiegały się z licznymi błędami i wypadkami. Jednak swoją dobrą sprawą zwrócił uwagę sponsorów i niedługo później został mistrzem brytyjskiej Formuły 3.

Awans do Formuły 1

Po tym sukcesie powinien przejść do Formuły 2, ale dzięki swojemu idolowi, który po inauguracyjnym wyścigu sezonu 1976 odszedł z Lotusa, został zatrudniony jako podstawowy kierowca zespołu Colina Chapmana. Jak na osobę, która wkroczyła do stawki Formuły 1 tylnymi drzwiami, dwudziestosiedmiolatek spisywał się dobrze na tle znacznie bardziej doświadczonego kolegi z zespołu Mario Andrettiego.

Już w swoim trzecim wyścigu, w Hiszpanii, mógł skosztować szampana za najniższy stopień podium. Zdobył później kolejne trzecie miejsce w Austrii. Niestety jego bolid był bardzo awaryjny (dziewięć nieukończonych wyścigów, sześć z powodów technicznych) i ukończył sezon na dziesiątym miejscu w klasyfikacji generalnej, tuż przed swoim idolem Ronniem Petersonem.

Drugi, a zarazem ostatni sezon w karierze Gunnara Nilssona, był bardzo udany. Choć bolid nadal był równie awaryjny to Szwedowi udało się wygrać Grand Prix Belgii 1977 na torze Zolder w deszczowych warunkach. Kilkukrotnie na przestrzeni tego sezonu zdobywał punktowane pozycje, a swoje ostatnie podium zdobył, kończąc na trzecim miejscu rywalizację na Silverstone. Zajął ósme miejsce w klasyfikacji generalnej.

Tragiczny los

Kolejny rok miał przynieść nowe wyzwanie w karierze Szweda. Ronnie Peterson miał go zastąpić w zespole Lotusa, a on sam przejść do zespołu Arrows. Niestety w grudniu 1977 roku podczas wykonywania rutynowych badań dowiedział się, że ma raka jąder. Chciał wystartować w pierwszym wyścigu sezonu 1978, ale jego stan zdrowia gwałtownie się pogarszał i nie był w stanie tego zrobić.

Pół roku później nie posiadał już żadnych włosów, ważył 30 kilo mniej, ale nadal miał nadzieję, że uda mu się wygrać walkę z chorobą i wrócić na tor. Jednak nie spędzał tego czasu biernie. Założył fundację walki z rakiem nazwaną jego imieniem, która funkcjonuje do tej pory. Działa ona do tej pory. Dla przykładu w marcu 2018 roku przeznaczyła milion euro na swoją działalność, a w czerwcu 2019 roku 40 milionów marek szwedzkich, czyli w przeliczeniu ponad 2,8 miliona euro.

Jego sukces z fundacją nie przełożył się na sukces w walce z chorobą. Nowotwór zainfekował węzły chłonne. Nie chciał brać leków, żeby funkcjonować tak długo, jak tylko to było możliwe. 11 września dowiedział się śmierci Ronniego Petersona. Jego uczestnictwo w pogrzebie osoby, dzięki której poznał swoją życiową pasję, była ogromnym ciosem psychicznym w już i tak osłabionego i przygnębionego kierowcę.

Kiedy szedł tuż za trumną niesioną przez Nikiego Laudę, Jamesa Hunta, Edersona Fittipaldiego i innych, uczestnicy pogrzebu czuli, że on również się z nimi żegna. Mimo wszystko zapewniał, że chce wrócić na tor, by być następcą zmarłego przyjaciela w godnym reprezentowaniu Szwecji. Niestety choroba była już zbyt zaawansowana i najgorsze było kwestią czasu. Zmarł 20 października 1978 roku.

Epilog

Gunnar Nilsson zakwalifikował się do wszystkich wyścigów, w których wystartował. Wygrał Grand Prix Belgii 1977, trzykrotnie kończył wyścig na trzecim miejscu podium. Pomimo posiadanego doświadczenia wojskowego, ukończenia studiów i własnej działalności gospodarczej, postanowił podążyć za swoimi marzeniami. Jego idol przyciągnął go jak magnes do Formuły 1, a kiedy miał już okazję z nim rywalizować, to debiutancki sezon zakończył w klasyfikacji dokładnie tuż przed nim. Jego kariera miała trwać, ale śmierć zabrała nam go przedwcześnie.

Kiedy się myśli o sezonie 1978, to hasło Szwecja kojarzy się przede wszystkim ze śmiertelnym wypadkiem Ronniego Petersona. To był tragiczny rok dla szwedzkiego motosportu i warto pamiętać, że w tamtym roku Szwedzcy kibice utracili nie tylko legendę Formuły 1, ale także możliwą przyszłą legendę królowej motosportu.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze