Historia Formuły 1 jest długa. Rzadko zdarza się w niej coś, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej. Obserwując w tym sezonie brytyjskiego kierowcę, który ze swoim, wracającym do formy, teamem, rzucił wyzwanie kierowcy uważanemu za najlepszego w F1 i musiał skapitulować, mimo że w środku sezonu stało się jasne, że dysponuje zdecydowanie lepszym samochodem, miałem wrażenie, że już to gdzieś widziałem.
Mimo dysponowania najlepszym samochodem przez większość sezonu, Lando Norris musiał pogodzić się z porażką. Bardzo przypomina to, co stało się bardzo dawno temu, w sezonie 1991.
W podobnej sytuacji co Norris był wtedy inny brytyjski kierowca Nigel Mansell. Nigel był wtedy znacznie bardziej doświadczony niż Norris i miał już wiele wygranych wyścigów i dwie nieudane mistrzowskie kampanie w latach osiemdziesiątych. Jednak, tak samo jak nad Norrisem, ciążyła na nim opinia kierowcy, któremu, mimo ogromnego talentu, brakuje czegoś, by mógł kiedykolwiek zostać mistrzem.
Niewątpliwie największą gwiazdą Formuły 1 był wówczas Ayrton Senna, który stał się globalną gwiazdą, po trzech sezonach walki z Alainem Prostem. Dwa ostatnie sezony kończyły się gigantycznymi kontrowersjami, z pewnością co najmniej dorównującymi temu, co działo się po Abu Zabi 2021.
Na początku 1991 roku Senna był już dwukrotnym mistrzem świata, ale jego tryumf w sezonie 1990 był kwestionowany przez niektórych kibiców z powodu kontrowersyjnej kraksy z Prostem. Najlepszej odpowiedzi krytykom Senna udzielił na początku kolejnego sezonu. W pierwszych czterech wyścigach odniósł cztery zwycięstwa. Jedno z nich przed swoją publicznością w Brazylii, co wcześniej nigdy mu się nie udało.
Prost nie miał żadnych szans podjęcia walki i szybko zawyrokowano, że Senna jest niemal stuprocentowym faworytem do zdobycia kolejnego tytułu. Sam Senna jednak postrzegał sprawę zupełnie inaczej. Wiedział, że to nie Prost jest w tym sezonie największym konkurentem.
Od momentu nawiązania współpracy z Renault zespół Williamsa konsekwentnie wracał do dawnej formy, a zatrudnienie Adriana Neweya oraz powrót Nigela Mansella stworzyły team, który był gotowy do walki o mistrzostwo.
Nowy Williams FW14 był po prostu znacznie bardziej nowoczesną konstrukcją, niż bardzo prosty aerodynamicznie McLaren MP4/6, który bazował głównie na mocy nowego silnika V12 skonstruowanego przez Hondę. Williams przedstawił swój samochód tuż przed rozpoczęciem sezonu i w pierwszych wyścigach miał mnóstwo problemów, które maskowały potencjał nowego samochodu. Senna jednak doskonale przeczuwał, jak duży ten potencjał jest.
Podczas pierwszych trzech weekendów Williamsa prześladowały awarie, głównie skrzyni biegów. Senna zdobywał pole position za każdym razem, ale kierowca Williamsa, bardzo szybki w kwalifikacjach Riccardo Patrese, był tuż za nim na Interlagos i na Imoli, a Mansell również był blisko. Zespołowy partner Senny Gerhard Berger nie miał z Williamsami szans. Austriak był uważany za jeden z największych talentów w F1, ale po przyjściu do McLarena został zredukowany do statusu Sergio Pereza, czyli kierowcy numer dwa. Każdy sezon zaczynał pełny nadziei, ale szybko musiał pozbyć się złudzeń.
W czwartym wyścigu w Monako Senna, jak zawsze na tym torze, dominował, ale Mansell był drugi, zdobywając pierwsze punkty.
Prawdziwe problemy McLarena zaczęły się w Kanadzie. Senna nie zdobył pole position, tracąc 0,4 sekundy do pierwszego Patrese. Mansell też był przed nim. W wyścigu Senna nie zbliżył się do tempa Williamsów, a z wyścigu wycofał się z powodu awarii. Po wyścigu stwierdził, że może dobrze się stało, bo zespół musi się obudzić i zdać sobie sprawę z siły Williamsa, sugerując, że to on świetną jazdą maskował słabą formę McLarena. Bardzo podobnie w pewnym momencie sezonu 2024 wypowiadał się Verstappen.
Na szczęście dla McLarena w Kanadzie Mansell stracił pewne zwycięstwo, po tajemniczej awarii na ostatnim okrążeniu. Krążyły plotki o tym, że Mansell zgasił silnik przedwcześnie zwalniając, by pozdrawiać kibiców, jeszcze zanim przekroczył linię mety. Niezależnie od tego jaki był prawdziwy powód awarii, był to kolejny wyścig, w którym Williams tracił punkty na własne życzenie, nie umiejąc wykorzystać potencjału samochodu. Zmarnowane okazje Mansella można już było przeliczać na dziesiątki punktów.
Po Kanadzie Mansell ciągle był daleko w klasyfikacji, tracąc do Senny trzydzieści trzy punkty. Z tego też powodu nie mógł liczyć na preferencyjne traktowanie w zespole. W Williamsie panowała ówczesna wersja papaya rules. Kierowcy mogli się ze sobą ścigać, byle tylko nie spowodowali kolizji. Co prawda w Meksyku nie doszło do zderzenia dwóch Williamsów, ale manewry partnera Mansella, Riccardo Patrese, niczym Oscara Piastriego na Monzy, były mocno ryzykowne. Patrese wygrał przed Mansellem, a poobijany po wypadku w treningach Senna nie był dla nich żadnym zagrożeniem, kończąc na trzecim miejscu, ale prawie minutę za Patrese.
Potem w końcu nastąpiło to, czego bał się Senna, czyli seria trzech zwycięstw Nigela Mansella. Dodatkowo w Silverstone i Hockenheim Sennie na ostatnim okrążeniu kończyło się paliwo. Nagle obraz sezonu kompletnie się zmienił. Od lat perfekcyjny McLaren był w kryzysie, a Williams dominował.
Mansell miał już tylko osiem punktów straty do Senny. Za zwycięstwo przyznawano wtedy dziesięć punktów, za drugie miejsce sześć. Biorąc pod uwagę ile jeszcze zostało wyścigów do końca sezonu i skalę jego dominacji w ostatnich wyścigach, to Mansell stawał się faworytem do tytułu. Senna zdawał sobie z tego sprawę, ale miał po swojej stronie pewien atut. Polegał on na tym, że Brazylijczyk był najlepszym kierowcą w historii sportu i znajdował się u szczytu formy. Nie brakowało mu motywacji i w Williamsie mogli być pewni, że będzie regularnie uzyskiwał najlepsze z możliwych wyniki. Zadanie wywalczenia tytułu w samochodzie, który nie jest najlepszy przerosłoby każdego, ale nie jego.
Po kryzysie środka sezonu, Senna przypomniał kim jest na Hungaroringu. Na krętym i wąskim torze wygrał kwalifikacje i przez cały wyścig utrzymał za sobą dwa szybsze Williamsy. W Belgii samochód Mansella uległ awarii, a McLaren odniósł podwójne zwycięstwo. We Włoszech Mansell był nie do powstrzymania, ale Senna przyjechał drugi, minimalizując straty.
Mistrzostwa wkraczały w decydującą fazę i okazywało się, że nie potencjał samochodu, ale bezbłędność kierowcy i teamu robią największą różnicę.
Sytuacja Senny była coraz bardziej komfortowa. Mansell miał po GP Włoch aż osiemnaście punktów straty, a prawdziwa katastrofa nastąpiła w Portugalii.
Podczas pit stopu Mansell wyjechał z niedokręconym kołem. Mechanicy dokręcili je w alei serwisowej poza swoim boksem, co spowodowało dyskwalifikację. Wygrał Patrese, ale Senna był drugi, praktycznie zapewniając sobie mistrzostwo.
Spodziewano się, że przypieczętuje tytuł w Hiszpanii, ale tam niespodziewanie Mansell wreszcie doczekał się słabszego występu Senny i zmniejszył jego przewagę do szesnastu punktów, ale to tylko odłożyło w czasie to, co już było nieuniknione.
W Japonii Senna zdobył pierwsze od dawna pole position, udowadniając, że McLaren-Honda ciągle jest siłą, z którą trzeba się liczyć. Mansell musiał próbować desperackich manewrów i skończył w żwirze. Tak zakończył się pojedynek, w którym najlepszy samochód przegrał z najlepszym kierowcą. Komentatorzy byli zgodni. Ten tytuł pokazał geniusz Senny bardziej niż poprzednie. O ile w pojedynkach z Prostem bazował na swojej szybkości, a to Francuz był bardziej regularny, teraz to Senna musiał być perfekcyjny, walcząc z konkurentem w szybszym samochodzie.
Sezony 1991 i 2024 pokazały, że, wbrew obiegowej opinii, w F1 o zwycięstwie nie zawsze decyduje samochód. By w pełni wykorzystać potencjał maszyny potrzebna jest perfekcyjna praca teamu i kierowcy. Gdy kierowca jest geniuszem, jak Ayrton Senna czy Max Verstappen, potrafi wygrać nawet z rywalem w lepszym samochodzie, wykorzystując bezlitośnie jego błędy.
Czy więc Lando Norris powinien porzucić wszelką nadzieję? Nic z tych rzeczy. W kolejnym sezonie 1992 Williams nie dał McLarenowi żadnych szans, a Mansell w końcu zdobył upragnione mistrzostwo. Honda z końcem sezonu skończyła współpracę z McLarenem, z którym wcześniej zdobyła cztery tytuły z rzędu. Senna opuścił zespół rok później, kiedy stało się jasne, że z silnikiem Forda nie da się walczyć o mistrzostwo. A jak potoczy się dalsza historia Verstappena i Red Bulla? Może bardzo podobnie, a może zupełnie inaczej.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.