Przedwcześnie zakończone kariery w historii Formuły 1

Większość kierowców Formuły 1 kończy swoją przygodę z tą serią w chwili, kiedy żaden zespół nie chce skorzystać z ich usług. Z drugiej strony jest spora pula tych wybitnych zawodników, którzy decydują się na zakończenie kariery lub odejście z F1 na własnych zasadach. Są także kierowcy, których fakt należenia do królowej sportów motorowych nie działa jak magnez. Te osoby decydują się na odejście z Formuły 1 pomimo swojego młodego wieku i potencjału, który mógłby przez kilka następnych lat dalej procentować w dobre rezultaty.

Artykuł został poświęcony kierowcom, którzy dobrowolnie albo w wyniku uszczerbku na zdrowiu, zakończyli swoją przygodę w Formule 1. W tym artykule nie znajdzie się miejsce dla ofiar wypadków śmiertelnych, choć ostatni przypadek będzie związany ze śmiercią, która jednak nie była nagła.

Jackie Stewart – 34 lata

Kariera Jackiego Stewarta w Formule 1 trwała dziewięć sezonów i od samego początku była związana z walką o czołowe pozycje. Brytyjczyk już swój debiutancki sezon zakończył na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej ze zwycięstwem na torze Monza. Później było już tylko lepiej, gdyż zdobył trzy mistrzostwa świata i ustanowił ówczesny rekord w ilości wygrywanych wyścigów Formuły 1 w liczbie 27.

Z czasem sportowiec światowego formatu, jakim był Stewart, rozwijał się coraz lepiej w biznesie. Współpracował z takimi markami jak Ford czy Rolex. Ponadto wiele czasu spędzał ze swoją żoną, którą kochał ponad wszystko. Dlatego też chciał odejść z tak niebezpiecznego sportu jak Formuła 1. Wybrał najlepszy moment, gdyż w sezonie 1973 wywalczył swoje trzecie mistrzostwo świata. Gdyby wystąpił w ostatnim wyścigu tego roku, zakończyłby karierę z łączną liczbą 100 przejechanych wyścigów. Niestety w trakcie kwalifikacji śmierć poniósł jego zespołowy kolega i bliski przyjaciel François Cevert. Nie zastanawiając się długo Stewart zrezygnował ze ścigania przed wyścigiem o Grand Prix USA, a licznik stanął na 99 startach.

Emerson Fittipaldi – 34 lata

Embed from Getty Images

Historia Emersona Fittipaldiego to szybka droga na sam szczyt i podjęcie ryzyka, które się nie opłaciło. Emerson Fittipaldi zadebiutował w Formule 1 w 1970 roku i już w swoim debiutanckim sezonie odniósł swoje pierwsze zwycięstwo. Następnie zdobył dwa mistrzostwa świata w 1972 i 1974 roku, a sezony 1973 i 1975 zakończył z wicemistrzostwem. Po czterech sezonach spędzonych w światowej czołówce uznał, że warto przejść na swoje.

Rodzinę McLarena zamienił na rodzinę Fittipaldi, a dokładniej mówiąc przeszedł do zespołu Copersucar zarządzanego przez jego brata Wilsona. Nowy prywatny zespół w stawce nie podołał stawianym mu oczekiwaniom. Emerson reprezentując Copersucar przez pięć sezonów nie odniósł żadnego zwycięstwa, a dwa podia i kilka punktowanych finiszy było bardziej kunsztem kierowcy niż możliwościami brazylijskiego bolidu. W 1980 roku Emerson zdecydował się zakończyć przygodę z F1 w wieku 34 lat, choć jego możliwości prowadzenia bolidów wciąż były spore – co potwierdził zdobywając mistrzostwo Indycar 9 lat później.

Mika Häkkinen – 33 lata

Embed from Getty Images

Siedmiokrotny mistrz świata Michael Schumacher uważał, iż to rywalizacja z Miką Häkkinenem była jego największym wyzwaniem w karierze. Nic dziwnego, gdyż ten fenomenalnie spisywał się w swoim McLarenie, sięgając po dwa tytuły mistrzowskie w latach 1998-1999. Sezon 2000, w którym Schumacher zdobył swoje pierwsze mistrzostwo z Ferrari, także był dobry w wykonaniu Häkkinena, który nieustannie deptał mu po piętach.

Niestety 2001 rok był już zdecydowanie gorszy dla Fina. Pomimo dwóch zwycięstw na podium zameldował się zaledwie trzy razy, kończąc sezon na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej. W wieku 33 lat podjął decyzję o wstrzymaniu swojej kariery w Formule 1 na bliżej nieokreślony czas. Ta decyzja w praktyce okazała się jego końcem jego przygody z królową sportów motorowych. Po zaangażowaniu się w inne serie wyścigowe podjął próbę powrotu, testując bolid McLarena w sezonie 2006. Problem był taki, że okazał się cieniem samego siebie, a jego rywalem w walce o fotel był wschodzący talent Lewisa Hamiltona.

James Hunt – 32 lata

Embed from Getty Images

Styl prowadzenia się (pod kątem życiowym) Jamesa Hunta przeszedł do historii Formuły 1 i całego sportu. Imprezy, alkohol i nieustanne otoczenie kobiet było czymś, co do tej pory stawia go w wyjątkowej pozycji na kartach historii. Nie była to jednak pusta otoczka, gdyż za osobowością Jemsa Hunta krył się realny talent wyścigowy. Mistrzostwo Świata w 1976 roku z McLarenem i dziesięć wygranych wyścigów na przestrzeni lat 1975-1977 to spore osiągnięcie.

Niestety McLaren w sezonie 1978 zajął dopiero ósme miejsce w klasyfikacji generalnej i dotychczasowy lider tabeli chciał szybko znaleźć dobre wyjście z trudnej sytuacji. Postanowił przejść do piątej ekipy ówczesnego roku, czyli zespołu Wolf. Problem był taki, że Wolf przygotował tragiczną konstrukcję na sezon 1979. James Hunt wpadł we frustrację, gdyż o wywalczeniu chociaż jednego punktu mógł tylko pomarzyć. W Grand Prix Monaco wytrzymałość Hunta się skończyła i mistrz świata sprzed ledwie trzech lat postanowił odejść – i to nie tylko z ekipy Wolf, ale też na stałe z Formuły 1.

Stirling Moss – 32 lata

Embed from Getty Images

Powszechnie uważa się, iż to Stirling Moss był najlepszym kierowcą w historii Formuły 1, który nigdy nie zdobył mistrzowskiego tytułu. Czterokrotne zdobycie wicemistrzostwa i trzykrotne zakończenie sezonu na trzecim miejscu to rezultaty wybitne. Gdyby dopisało mu więcej szczęścia niż tylko odniesienie 16 zwycięstw w Grand Prix, moglibyśmy mówić o wielokrotnym mistrzu najważniejszej serii motorsportu.

Niestety na początku 1962 roku doszło do poważnego w skutkach wypadku z udziałem Mossa. Brytyjski kierowca przez miesiąc przebywał w śpiączce, a przez sześć miesięcy jego lewa strona ciała była sparaliżowana. Mimo wszystko wrócił do pełni sprawności i był gotów dalej rywalizować. Jednak na jazdach testowych poczuł, że pokonuje okrążenia o kilka dziesiątych sekundy wolniej niż przed wypadkiem. Poziom Stirlinga Mossa był na tyle dobry, że nawet z tymi ubytkami byłby konkurencyjnym kierowcą. Stwierdził jednak, że jeśli nie może być najlepszą wersją siebie, to nie będzie tego ujawniał na światło dzienne.

Alessandro Nannini – 31 lat

Embed from Getty Images

Początkowe sezony były dla włoskiego kierowcy walką o przetrwanie w stawce. Lata 1986-1987 spędził we włoskim Minardi, gdzie regularnie, głównie w wyniku licznych awarii, nie mógł ukończyć wyścigów. Następnie przeszedł do zespołu Benettona, gdzie w debiutanckim sezonie mógł walczyć nie tylko o punkty i podia, ale i tak prezentował się gorzej od swojego zespołowego partnera. Wszystko zmieniło się w rok 1989, kiedy korzystając z dyskwalifikacji Ayrotna Senny odniósł swoje jedyne zwycięstwo w karierze, a cały sezon zakończył na szóstym miejscu w klasyfikacji generalnej.

Rok 1990 powinien być kolejnym z wielu lat zmagań Alessandro w królowej sportów motorowych. Do momentu startów w Grand Prix utrzymywał poziom punktowy trzykrotnego mistrza świata Nelsona Piqueta Sr, który ówcześnie także prowadził bolid Benettona. Niestety pod koniec sezonu włoski kierowca brał udział w wypadku śmigłowca. Rany poniesione od śmigła, głównie w obszarze ramienia, spowodowały trwałą kontuzję, uniemożliwiającą Nanniniemu dalsze starty w Formule 1. Szczęście w nieszczęściu to nie zakończyło jego kariery motorsportowej, lecz zmusiło go na przesiadkę do znacznie mniej wymagających fizycznie wyścigów DTM czy aut turystycznych.

Nico Rosberg – 31 lat

Embed from Getty Images

Niemiecki kierowca dopiero z czasem wyrósł na kierowcę formatu mistrzowskiego. Zadebiutował w 2006 za kierownicą Williamsa i dopiero dwa lata później stanął na podium Formuły 1. Swoje pierwsze zwycięstwo w Grand Prix osiągnął w Chinach w 2012, ale to też był jego jednorazowy wybryk. Wszystko się zmieniło w sezonie 2014, gdzie po kolejnej rewolucji technicznej okazało się, że Mercedes projektuje boldiy, do których konkurencja nie ma podskoku. Niestety problemem dla Nicka Rosberga była postać Lewisa Hamiltona, który był po prostu szybszy i bardziej utalentowany. W pierwszych dwóch latach dominacji Mercedesa mistrzostwa powędrowały do Brytyjczyka, ale w sezonie 2016 nastąpił zwrot akcji.

Nico Rosberg poświęcił całkowicie swój cały wolny czas w drodze do perfekcji. Jego jedynym sensem życia stał się trening i przekraczanie własnych możliwości. Nawet wtedy rywalizacja z naturalnie od niego lepszym Lewisem była zacięta, lecz ostatecznie to Nico Rosberg rzutem na taśmę został mistrzem świata.  Wraz z tym osiągnięciem Nico mając świadomość, że osiągnął maksimum ze swojej kariery, postanowił zakończyć karierę, kiedy to on był tą postacią numer jeden w blasku reflektorów.

Juan Pablo Montoya – 31 lat

Embed from Getty Images

Czy istnieje sława w motorsporcie bolidów jednomiejscowych poza Formułą 1? Juan Pablo Montoya bezapelacyjnie udowodnił, że tak jest. Kierowca z Bogoty rozwijał się jak każdy utalentowany kierowca na przełomie II i III tysiąclecia, jednak obrał trochę inną drogę. Sukcesywnie awansując do wyższych serii juniorskich, nie objął kursu do Formuły 1, lecz najpierw skierował się za Atlantyk do serii CART (obecnie Indycar). Amerykanie nie mogli uwierzyć, kiedy kolumbijski kierowca zdobył mistrzostwo w swoim debiutanckim sezonie (1999) i został drugim kierowcą w historii, który debiutując, zwyciężył w prestiżowym Indianapolis 500 (2000).

Juan Pablo Montoya zadebiutował w Formule 1 w wieku 25 lat. Oczekiwania były ogromne, a bolid Williamsa od razu pozwalał na walkę o zwycięstwa. Czy osiągnął sukces? To zależy. Bez wątpienia zakończenie lat 2002-2003 jako trzeci kierowca w klasyfikacji generalnej robiło wrażenie. Łącznie wygrał w «zaledwie» siedmiu Grand Prix, a potencjał, by bić się z najlepszymi pokazywał niemal w każdym wyścigu. Niestety adrenalina i brawura, która charakteryzowała jego styl walki na torze, miała swoje przebicie także w padoku. Wciąż mając ogromny potencjał, w połowie sezonu 2006 stwierdził, że odejdzie z F1 dla serii NASCAR. Tak po prostu. Królowa sportów motorowych w teorii przyciąga każdego, lecz Montoya, będący wciąż jednym z ważniejszych kierowców serii, żył innymi kategoriami.

Didier Pironi – 30 lat

Embed from Getty Images

Kariera Didiera Pironiego rozwijała się stopniowo. Wraz z kolejnymi kredytami zaufania, francuz spisywał się na torach Formuły 1 coraz lepiej. Swoją przygodę rozpoczął w 1978 roku w zespole Tyrrell. Jego drugi sezon przyniósł pierwsze podia w karierze, a trzeci pierwsze zwycięstwo i pole positions. Te rezultaty sprawiły, iż w sezonie 1981 przeszedł do zespołu Ferrari, zostając partnerem zespołowym Gillesa Villeneuva. Ponownie rozkręcał się z czasem, by w roku 1982 osiągnąć szczyt swoim możliwości.

Serce kibiców Ferrari było rozdarte na dwie części. Jedna przeżywała żałobę po tragicznej śmierci Gillesa Villeneuve, druga emocjonowała się walką o mistrzostwo świata Didiera Pironiego. Dwie wygrane, sześć podiów, 39 punktów i 9 punktów przewagi nad drugim Johnem Watsonem – tak deklarowała się klasyfikacja generalna na pięć wyścigów do końca sezonu. Niestety podczas Grand Prix Niemiec doszło do poważnego wypadku z udziałem Pironiego. Mając w garści kolejne pole position (2,5 sekundy przewagi nad drugim kierowcą), popełnił błąd przy wymijaniu kierowców na kolejnym szybkim kółku. Kierowca przeżył, ale doznał tak dotkliwych złamań nóg, że jego kariera w Formule 1 została przekreślona już na zawsze. Didier Pironi został wicemistrzem sezonu 1982 tracąc 5 punktów do Keke Rosberga. Wystarczyłoby ukończyć 1 z 5 wyścigów na drugiej pozycji, w których Pironi nie wziął udziału, żeby to on został mistrzem świata.

Tony Brooks – 29 lat

Embed from Getty Images

Przygoda brytyjskiego kierowcy z Formułą 1 była szybka i intensywna. Już w swoim drugim wyścigu (GP Monako 1957) stanął na drugim stopniu podium, a w trzecim wyścigu odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w karierze na torze Silverstone. Rok 1958 zakończył na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej, a sezon 1959 zakończył z wicemistrzowskim tytułem. Można powiedzieć, że miał sporo szczęścia, gdyż znalazł się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, korzystając kolejno z bolidów Vanvalla i Ferrari. Z drugiej strony miał niepodważalny talent - do 1959 roku odniósł sześć zwycięstw w zaledwie 23 startach.

Niestety lata 1960-1961 były zdecydowanie słabsze, głównie z niekonkurencyjności bolidu Coopera i BRM względem czołówki. Mimo wszystko dalej walczył o punktowane pozycje, a w swoim ostatnim wyścigu w karierze (GP USA 1961) stanął na najniższym stopniu podium. Mógł ścigać się jeszcze przez wiele lat, gdyż perspektywa na kolejne walki o tytuł były bardziej niż realne. Jednak okres wczesnych lat F1 oscylował w liczne śmiertelne wypadki. Tony Brooks jako z charakteru rodzinny i szczęśliwie zakochany człowiek, zdecydował, że w życiu są rzeczy ważne i ważniejsze. Miłość i bezpieczeństwo zwyciężyła, a Formuła 1 pożegnała wielki talent w wieku 29 lat.

Gunnar Nilsson – 29 lat

Embed from Getty Images

O niezwykłej karierze Gunnara Nilssona wspominaliśmy już na łamach artykułu, gdzie opisaliśmy skalę jego niezrealizowanego potencjału. Już w swoim trzecim wyścigu stanął na najniższym stopniu podium i tylko liczne awarie sprawiały, że nie dojeżdżał do mety na wysokich pozycjach. Choć swój debiutancki sezon zakończył dopiero na dziesiątej pozycji w klasyfikacji generalnej, to był to dopiero pierwszy krok w drodze na szczyt. Zresztą nie kto inny, a legendarny Colin Chapman miał go za prawdziwy talent, umożliwiając mu debiut i kontynuację kariery w swoim zespole.

Pokonanie znacznie bardziej medialnego rodaka Ronniego Petersona, obiecujące rezultaty w bolidzie Lotusa i pierwsze zwycięstwo w karierze. Świetny rezultaty jak na drugi sezon w Formule 1 i tylko tragedia mogła sprawić, że los potoczyłby się inaczej. Niestety tak też się stało. Ciężka choroba nowotworowa sprawiła, że Gunnar Nilsson nie wystartował w sezonie 1978, odchodząc z tego świata 20 października tego samego roku

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze