Są wyścigi, w których wszystko idzie zgodnie z planem. Teamy realizują nakreślona taktykę, a menedżerowie zespołów z uśmiechem stwierdzają, że osiągnęli najlepszy z możliwych rezultatów. Są też jednak wyścigi, które są nieprzewidywalne i kończą się frustracją dla prawie wszystkich oprócz ostatecznego zwycięzcy. Kiedy plany taktyczne nie działają a nieprzewidywalne wydarzenia odwracają wynik rywalizacji. Szefowie zespołów i inżynierowie wyścigowi nienawidzą takich wyścigów. Za to kibice je uwielbiają. Tak właśnie było w Austrii 2016 gdzie, ku frustracji Toto Wolfa, zamiast planowego podwójnego zwycięstwa Mercedesa, doszło do epickiego pojedynku na ostatnim okrążeniu między dwoma pretendentami do tytułu.