Gra planszowa „Turbo” firmy Rebel – recenzja

Choć na rynku nie brakuje gier komputerowych oraz tych przeznaczonych na konsole, smartfony i tablety, nawiązujących do motorsportowej rywalizacji, można było odnieść wrażenie, że branża gier planszowych odstaje nieco od elektronicznej konkurencji. Wprawdzie i w moje ręce wpadły takie planszówki, jak „Formuła 1” od Granny czy też „Wyścigi samochodowe” firmy Jawa, jednak rozgrywka pozostawiała jakiś niedosyt. Czułem, że czegoś brakuje, by poczuć w pełni emocje, towarzyszące wyścigom na torze – nawet, jeśli ten zbudowany jest z tekturowych puzzli.

I wtedy wchodzi ona – gra planszowa „Turbo”. Jej autorami są Asger Garding Granerud i Daniel Skjold Pedersen, autorem ilustracji: Vincent Dutrait, a całość została wydana w Polsce przez Rebel. I to jak! Już sam rzut oka na pudełko wskazuje na to, że mamy do czynienia z produktem, który zapewni nam mnóstwo godzin rozgrywki i rozrywki. Bo oto w ręce gracza wpadają aż cztery plansze, przedstawiające tory wyścigowe: Włochy, USA, Wielka Brytania czy może Francja? To od nas zależy, dokąd udamy się w pierwszej kolejności z naszym bolidem.

Skupmy się na samej rozgrywce. Co ciekawe, ta może być prowadzona zarówno w trybie jednoosobowym, jak i w sześciu zawodników, dzięki czemu emocji nie zabraknie ani podczas wspólnej rozgrywki, ani w trybie solo. Rozpoczynając grę, stajemy się kierowcą jednego z bolidów. To od nas zależy, czy wyścig pójdzie po naszej myśli, ponieważ wpływ na rozgrywkę mają wyłącznie podejmowane przez nas decyzje (no i, rzecz jasna, ruchy konkurentów). Co ciekawe, same bolidy stylizowane są na te z lat 60. XX wieku, a doskonale pamiętamy, że ówczesny wyścigi były, delikatnie mówiąc, chaotyczne, pełne mniej lub bardziej przemyślanych decyzji kierowców. Nie było DRS-u, nie było setek inżynierów, analizujących w fabryce każdą sekundę jazdy bolidu, by wrócić z feedbackiem dla kierowcy. To on był na swój sposób panem życia i śmierci, jakkolwiek patetycznie to brzmi.

Dokładnie to samo czeka graczy: na początku każdej z rund ustalają, na jakim biegu (od 1 do 4) będzie poruszać się ich bolid, a co za tym idzie, ile kart będą mogli zagrać z ręki. Rozgrywka sprowadza się bowiem do karcianki, która jednak wiąże się z mniej lub bardziej skomplikowanymi zasadami. Za pomocą dostępnych w naszej ręce kart (które co rundę ulegają po części zmianie), możemy kontrolować prędkość naszej wyścigówki. Musimy jednak uważać, by nie przesadzić ze zbyt dużą prędkością podczas pokonywania zakrętów. No chyba, że nie przeszkadza nam fakt, że silnik ulegnie przegrzaniu i trzeba go będzie schładzać.

Twórcy gry w bardzo ciekawy sposób wpletli w mechanizm rywalizacji pomiędzy graczami (kto pierwszy dotrze do mety) dodatkowe utrudnienia lub ułatwienia, związane z wykorzystywaniem obecnej w organizmie kierowcy adrenaliny, uważaniem na zakrętach czy też dobraniem właściwej strategii. To my musimy zdecydować, kiedy rzucić najmocniejsze karty i wysunąć się na przód, a kiedy bezpieczniej będzie zwolnić.

Duże wrażenie tuż po rozpakowaniu pudełka może zrobić jego zawartość. I słusznie – bo mamy do czynienia z zaledwie jedną grą, tymczasem zawartość wygląda tak, jakbyśmy dodatkowo mieli w boxie upakowane ze dwa-trzy dodatki. Nie bez znaczenia jest też fakt, że gra zawiera aż dwie instrukcje obsługi. Jedna z nich, podstawowa, wprowadzi nas w mechanizm rozgrywki i pozwoli rozegrać pierwsze pojedynki z przyjaciółmi lub rodziną. I choć mechanika gry na pierwszy rzut oka może wydawać się nieco skomplikowana, to jednak w praktyce dość szybko można załapać zasady panujące na torze i poza nim.

Druga instrukcja z kolei mieści w sobie zasady trybu zaawansowanego oraz mistrzostw. Tu już przestaje być łatwo, w grę wchodzą bowiem dodatkowe możliwości, takie jak personalizacje samochodów i sponsorzy. Możemy zatem dodać do naszego bolidu napęd na cztery koła, zmodyfikować hamulce, skrzydło czy opony, a także zastosować turbodoładowanie naszego silnika. Kolejnymi modyfikacjami, czekającymi na graczy, jest zmiana w obrębie pedału gazu lub zawieszenia, system chłodzenia oraz nadwozie samonośne, które zapobiega podsterowności. Kolejnym z utrudnień – czy też, mówiąc prawdę, urozmaiceń – naszej rozgrywki jest moduł pogody i warunków drogowych, który sprawia, że rywalizacja na torze staje się jeszcze bardziej realna i nieprzewidywalna. Dodatkowy atut stanowią legendy – boty, z którymi możemy podjąć rywalizację.

Wreszcie, nic nie stoi na przeszkodzie, by wraz z przyjaciółmi rozegrać po kolei 3 historyczne sezony mistrzowskie: 1961 rok (3 wyścigi), 1962 rok (3 wyścigi) oraz 1963 rok (4 wyścigi), by wyłonić najlepszych spośród Was. Nic nie stoi ponadto na przeszkodzie, by samodzielnie przygotować własny sezon, losując karty wydarzenia oraz konkretne tory, dzięki czemu rozgrywka nigdy nie będzie taka sama – a zastosowanie dodatków w postaci modułu warunków pogodowych i drogowych z pewnością się do tego przyczyni. Wreszcie, twórcy gry proponują jeszcze jeden wariant: tryb turniejowy, który wiąże się z nieco odmiennymi zasadami i wprowadza kolejne możliwości dobrej zabawy, prowadząc malutki bolid z lat 60.

Podsumowując, wydana przez Rebel gra planszowa „Turbo” zapewnia graczom ogromne możliwości, szereg urozmaiceń i cztery tory, na których możemy zawalczyć o miano najlepszego kierowcy. Bogate wyposażenie i dodatki sprawiają, że nic nie stoi na przeszkodzie, by zmodyfikować zasady pod własne widzimisię i spróbować także zupełnie nowych wariantów, wieszając poprzeczkę coraz wyżej i wyżej. W moim odczuciu, nie ma obecnie na rynku lepszej wyścigowej gry planszowej, a pewne jest jedno: emocji podczas gry z pewnością nie brakuje! 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze