Peter Windsor specjalnie dla ŚwiatWyścigów.pl, czyli zapowiedź sezonu 2017

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

68. mistrzostwa świata Formuły 1 rozpoczną się już za niecałe dwa miesiące, ale pierwsze karty zostaną odkryte już podczas zimowych testów w Barcelonie. Z uwagi na bogatszy pakiet aerodynamiczny i większe opony, samochody w sezonie 2017 będą według szacunków średnio o 5 sekund na okrążeniu szybsze, a z uwagi na likwidacje systemu żetonów, nie będzie żadnych ograniczeń w tempie rozwoju jednostek napędowych. Wiele zmian zaszło również w zespołach, co w niektórych przypadkach może mieć istotny wpływ na osiągi w mistrzostwach. O tym wszystkim Wojtek Paprota porozmawiał ostatnio z obecnym w Formule 1 od ponad 50. lat Peterem Windsorem. Dziennikarski autorytet w motorsporcie podzielił się z nami swoimi przewidywaniami na temat każdego z zespołów i opiniami na temat trzech, najważniejszych zmian w przepisach technicznych. 

Nowy projekt nadwozia

Najistotniejsze zmiany w tegorocznym regulaminie technicznym zaszły wokół nadwozia, które wyglądać ma teraz dużo bardziej agresywnie. Dodatkowo, bogatszy pakiet aerodynamiczny generować będzie większą siłę docisku, w konsekwencji czego samochody staną się dużo szybsze, średnio o 5 sekund na okrążeniu. Jest to duża zmiana, ale według Petera nie aż tak duża, abyśmy mogli nazwać ją rewolucją.

Peter Windsor: Nadchodzących zmian nie możemy nazwać rewolucją. Rewolucją byłoby wprowadzenie ogromnych zmian dotyczących jednostek napędowych i ich dostaw czy zmiana ogólnej koncepcji samochodów. Tymczasem nie mamy do czynienia z żadną z tych rzeczy. To, co mamy, to prawdopodobnie wersja numer 3 obowiązujących od kilku lat przepisów. Zespoły i wszyscy inni idzie, którzy mają wpływ na decyzje pomyśleli sobie jakiś czas temu, że samochody są zbyt wolne i dość brzydkie, więc powinnismy coś z nimi zrobić - przeprojektować tu i tam w taki sposób, aby wyprzedzanie stało się łatwiejsze. Według mnie, wprowadza to trochę zamieszania, ponieważ przepisy od początku nie były odpowiednie i teraz próbuje się je na naprostować.

Szersze opony

Wraz z nowym nadwoziem, w tym sezonie pojawią się także nowe opony, które sprawią z kolei, że samochody zyskają więcej przyczepności. Według szacunków FIA, zakręty pokonywane będą średnio z prędkością o 40 km/h wyższą. Szef działu motorsportu Pirelli, Paul Hembery, powiedział we wrześniowym wywiadzie z naszym portalem, że nie mamy żadnych powodów do zmartwień, a nowe produkty firmy powinny sprostać wszystkim oczekiwaniom. Optymizm ten podziela również Peter.

Peter Windsor: Pirelli ma monopol na dostarczanie opon, więc dlaczego coś miałoby być nie tak? Nigdy nie podjęliby takiego ryzyka, które mogłoby doprowadzić do jakichkolwiek problemów. Nie mogą sobie na to pozwolić. Muszą mieć przede wszystkim na uwadze bezpieczeństwo i tak robią. Nie są pod żadną presją i nie muszą rywalizować z żadnym innym dostawcą. Będzie tak, jak zdecydują. Ja zawsze preferowałem sytuację, gdzie w Formule 1 mamy przynajmniej dwie, rywalizujące firmy oponiarskie, przez co panuje konkurencja. Kiedy jej nie ma, Pirelli może dostarczać Formule 1 najlepszy produkt i kierować się dobrem sportu. Nie mamy na co narzekać. Musimy się cieszyć, że Pirelli chce wydawać na Formułę 1 tyle pieniędzy i to w tak sprytny i szykowny sposób. Oprócz samego dostarczania opon przeznaczają sporo pieniędzy na reklamy i materiały promocyjne. Nie mam żadnych obaw co do ich opon. Myślę, że będą świetne. Osobiście bardzo podoba mi się koncept szerszych opon. Pirelli wykonuje świetną pracę, bardzo ich lubię jako firmę i nie mogę powiedzieć złego słowa na ich opony, głównie z powodu faktu bycia monopolistą. Muszą dostarczać Formule 1 dokładnie takie opony, jakich ta od nich oczekuje.

Likwidacja systemu żetonów

Oprócz tego, że samochody na wstępie będą znacznie szybsze, szybszy będzie również rozwój jednostek napędowych, co wynika z likwidacji narzucającego na producentów ograniczenia w postaci systemu żetonów. W tym sezonie dokonywać będzie można dowolnej liczby zmian w każdym komponencie. Oznacza to, że jeżeli ktoś chce wydawać więcej pieniędzy, to odrabianie strat będzie łatwiejsze. Zgodnie z ustaleniami Komisji Formuły 1, kosztami tymi nie będzie można jednak przesadnie obciążać zespołów klienckich, którym za zaopatrywanie w jednostki napędowe nie będzie można narzucić ceny większej niż 12 milionów euro na sezon.

Peter Windsor: Jednostki napędowe nadal będą bardzo drogie, ale nieznacznie tańsze niż w 2016. Dla zespołów fabrycznych będzie to duża furtka, ponieważ jeżeli Honda chciałaby nagle wyprodukować zupełnie nowy silnik spalinowy, stosując zupełnie inną filozofię, to będzie mogła przeznaczyć na to tyle pieniędzy, ile będzie chciała. Nie będzie już w tym zakresie żadnych ograniczeń. Pytanie tylko, czy producenci będą chcieli wprowadzać aż tak radykalne zmiany, ponieważ jeżeli nadal będą rozwijać jednostki napędowe w takim samym tempie, to nie zmieni to absolutnie nic. Bardzo ważną zmianą będzie tylko fakt, że w tym roku wolno będzie dokonywać radykalnych zmian płacąc za to nawet dwa razy więcej. Problem polega jednak na tym, że nie będą mogli ściągnąć później tych pieniędzy od klienckich zespołów. Dla Ferrari czy Hondy może być to jednak bardzo ważna kwestia, jeżeli będą chcieli rzucić się w pogoń za Mercedesem i za wszelką cenę zmniejszać straty. W rzeczywistości może się więc okazać, że koszty produkcji tych jednostek pójdą w górę, co nie jest pozytywne. Nie jest to dobre dla Formuły 1, która rywalizuje o sponsorów ze wszystkimi innymi sportami, nie tylko z NASCAR czy IndyCar, ale i z olimpiadą czy mundialem. Formuła 1 nie może być taka droga, że zespół ze środka stawki wydaje na sezon 150 milionów euro, a koszty czołówki przekraczają 350 milionów euro, czy nawet 500 w przypadku Mercedesa. Te liczby są tak oddalone od rzeczywistości, że nie możemy się dziwić, że strumień pieniędzy w F1 jest taki mały. 

Stawka 2017

Mercedes AMG Petronas F1 Team

Pozycja w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2016: 1
Kierowcy na sezon 2017: Lewis Hamilton (#44) i Valtteri Bottas (#77)

W erze hybrydowej Formuły 1 Mercedes nie ma sobie równych, co udowodnił zgarniając trzeci raz z rzędu podwójne mistrzostwo świata. Kolejny sezon będzie jednak dla Srebrnych Strzał dużym wyzwaniem, z uwagi na odejście panującego mistrza świata, Nico Rosberga i pełniącego od czterech lat rolę dyrektora technicznego - Paddy’ego Lowe, przez co istnieje duża szansa, że ich dominacja zostanie w końcu przełamana.

Peter Windsor: Nie uważam, aby zmiany w regulaminie technicznym wpłynęły jakkolwiek na układ stawki. Wątpię jednakże, aby Mercedes był aż tak dominującą siłą jak przez ostatnie 3 lata. Ale nie będzie tak z uwagi na zmiany, a z powodu odejścia Nico Rosberga i Paddy’ego Lowe (dyrektora technicznego), co będzie miało znaczący wpływ na ten zespół. Niezależnie od tego kto znalazłby się w drugim samochodzie, na pewno nie byłby tak samo konkurencyjny jak Nico, co delikatnie osłabi Mercedesa. Dodatkowo rozwiązanie kontraktu z Paddym bardzo da o sobie znać w krótkim okresie. Paddy Lowe, podobnie jak Ross Brawn (były szef zespołu), to ktoś więcej niż tylko dyrektor techniczny. To człowiek, który skupia wokół siebie ludzi i w efektywny sposób zarządza zespołem tak, że każdy ma bezpośredni wpływ na osiągi samochodu. Taka zmiana nie może odbić się bez echa. Na pewno Mercedes nadal będzie wygrywać wyścigi i prawdodpobnie zwycięży również w całych mistrzostwach, ale nie dokonają tego w takim stylu, jak w zeszłym roku. Myślę, że Red Bull będzie w tym sezonie bardzo, bardzo silny, ponieważ przez ostatnie lata rozwijali się w niesamowity sposób.

Red Bull Racing F1 Team

Pozycja w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2016: 2
Kierowcy na sezon 2017: Daniel Ricciardo (#3) i Max Verstappen (#33)

Czynnikiem, który dotychczas mocno spowalniał kierowców Red Bulla była jednostka napędowa Renault, która w tym sezonie, w związku ze słabymi osiągami, ochrzczona została nazwą Tag Heuer. Daniel Ricciardo i Max Verstappen nadrabiali straty swoimi umiejętnościami i jako jedyni byli w stanie przełamać hegemonię zwycięstw Mercedesa w sezonie 2016. Biorąc pod uwagę, że francuski producent wykonał w tym roku znaczny progres, Red Bull będzie dla Mercedesa dużo groźniejszym rywalem.

Peter Windsor: Myślę, że Red Bull utrzyma formę i w 2017 wygra jeszcze więcej wyścigów niż w 2016. Będą bardzo trudnym rywalem dla Mercedesa w walce o mistrzostwo świata. Nie sądzę, aby udało się im go pokonać, ponieważ Mercedes nadal ma wszystko, czego potrzeba do zwycięstwa w mistrzostwach - niesamowitego Lewisa Hamiltona i ogromny budżet, którym w dodatku dysponują bardzo rozsądnie. Posiadać dużo pieniędzy to jedno, ale umieć je dobrze wydać to drugie. Jak widzieliśmy w przeszłości, możesz mieć ogromny budżet i nic nie osiągnąć, jeżeli źle nim dysponujesz. BAR jest tu najlepszym przykładem. Mercedes wydaje pieniądze bardzo dobrze, ponieważ pracują dla nich najlepsi ludzie i wiedzą, co z nimi robić. Red Bull nie jest gorszy i widać, że nieustannie stają się coraz lepsi. Jestem przekonany, że będą blisko Mercedesa. W mojej opinii najlepszym kierowcą na świecie jest obecnie Lewis Hamilton, ale Max Verstappen wcale dużo mu nie ustępuje, tak samo jak Daniel Ricciardo. Ci dwaj kierowcy są w stanie walczyć o mistrzostwo, jeżeli wszystko dobrze się układa. Świetnie będzie się ich oglądało w 2017, szczególnie progres, który niewątpliwie wciąż będzie postępował. 

Zespół: Scuderia Ferrari F1 Team

Pozycja w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2016: 3
Kierowcy na sezon 2017: Sebastian Vettel (#5) i Kimi Räikkönen (#7)

Ostatnie kilkanaście miesięcy upłynęło Ferrari pod znakiem restrukturyzacji, której główną ofiarą był James Allison. Zespół od tego sezonu rządzony jest twardą ręką Maurizio Arrivabene, który nie boi się brać na siebie odpowiedzialności. Samochody Scuderii nadal nie są jednak na poziomie Mercedesa, co ma być głównie związane z problemami z tunelem aerodynamicznym i nienajlepszą mechaniką. Kwestie te rozwiązać ma nowy dyrektor techniczny, Mattia Binotto.

Peter Windsor: Ferrari wychodzi na prostą i myślę, że będą znowu wygrywać wyścigi w 2017. Nie uważam jednak, że będą w stanie wyprzedzić w klasyfikacji konstruktorów Red Bulla czy Mercedesa, ponieważ muszą zdecydowanie poprawić kwestię zarządzania zespołem. Mattia Binotto (dyrektor techniczny), wykonuje fantastyczną pracę, ale bardziej w tej roli widziałby mi się ktoś taki jak Paddy Lowe. Gdyby Paddy robił u nich to, co robił w Mercedesie, to myślę, że Ferrari w przeciągu dwóch lat wygrałoby mistrzostwo świata. Na pewno nie zajęłoby im to sporo czasu. Potrzebują jedynie ludzi, którzy skierowaliby zespół na właściwe tory, dlatego myśląc pozytywnie o przyszłości Formuły 1, miejmy nadzieję, że Paddy wkrótce do nich dołączy. Miło będzie zobaczyć ponownie Ferrari na szczycie. Mają dwóch, wspaniałych kierowców, zespół jest naprawdę silny i będę bardzo zaskoczony, jeżeli w 2017 nie będą wygrywać wyścigów.

Sahara Force India F1 Team

Pozycja w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2016: 4
Kierowcy na sezon 2017: Sergio Pérez (#11) i Esteban Ocon (#31)

W sezonie 2016 Force India okazała się najbardziej efektywną ekipą pod względem finansowym. Mając do dyspozycji 85 milionów funtów i niesamowity skład współpracujących ze sobą inżynierów Vijay Mallya zdołał wyprowadzić swój zespół na czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Duża zasługa leży również po stronie kierowców  - Sergio Péreza i Nico Hülkenberga, którego w przyszłym roku zastąpi najlepiej zapowiadający się według Hindusa zawodnik - Esteban Ocon.

Peter Windsor: Force India w zeszłym sezonie wykonało niesamowicie dobrą pracę. Dokładnie planowali wydatki, a wysiłki personelu nie szły na marne, tak samo jak pieniądze i czas. Zrobili wszystko, co mogli, we wszystkich obszarach i wysunęli się przed ekipy, które popełniły wiele błędów, jak na przykład Williams czy McLaren. Force India z pewnością będzie kontynuować tą politykę. Pracujący tam ludzie są jeszcze bardziej głodni sukcesu niż do tej pory, dlatego wszystko powinno nadal dobrze funkcjonować. Bardzo zaimponowali mi podczas wybierania kierowców na sezon 2017. Esteban Ocon może okazać się kolejnym Ayrtonem Senną, póki co spisuje się bardzo dobrze. Vijay Mallya (szef zespołu i dyrektor zarządzający), który żyje w Wielkiej Brytanii jest bardzo często krytykowany za nieangażowanie się w sprawy związane z Formułą 1, ale ja mam do niego bardzo duży szacunek. Jest już w Formule 1 od dłuższego czasu i nigdy nie przyjął takiej strategii, że zatrudniał zawodnika z powodu sponsoringu, który ten byłby w stanie przynieść, tak jak zrobił to w tym roku Williams z Lance’m Strollem. Kiedy Nico Hülkenberg zdecydował się odejść, Vijay zebrał wszystkich swoich czołowych ludzi, Andy Stevensona (dyrektor sportowy), Toma McCullougha (główny inżynier wyścigowy), Otmara Szafnauera (szef działań operacyjnych), Andy’ego Greena (dyrektor techniczny), Boba Fernleya (zastępca szefa zespołu) i kilku innych, wszedł do pokoju i powiedział, że to oni mają podjąć decyzję na temat nowego kierowcy na podstawie talentu, oczywiście bez szaleństw, mając na uwadze budżet. Właśnie w taki sposób wybrany został Ocon. Głęboko wierzę w Force India i już nie mogę się doczekać, aby ponownie zobaczyć ich w walce o najlepsze lokaty w 2017.

Williams Martini Racing

Pozycja w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2016: 5
Kierowcy na sezon 2017: Felipe Massa (#19) i Lance Stroll (#18)

Od kilku lat Williams nie jest w stanie powrócić na szczyt tabeli, który okupował na początku lat 90-tych. W związku z drastycznymi wzrostami kosztów napotkał na mocną barierę, którą prawie udało mu się przełamać na początku lat dwutysięcznych. Dodatkowym problemem jest kwestia zarządzania zespołem i ciągłe zmiany personalne. Rozwiązanie kontraktów z Patem Symondsem i Jamesem Somervillem i skład kierowców w osobach Lance’a Strolla i Felipe Massy nie zapowiada zmian.

Peter Windsor: Po pierwsze, należy pamiętać, że wraz z końcem sezonu Pat Symonds (dyrektor techniczny), Jason Somerville (czołowy aerodynamik) i kilku innych kluczowych ludzi zostali zwolnieni z Williamsa przed upływem kontraktów. W tym wypadku nie ma to żadnego związku z ich potencjalnymi następcami. Zarząd podjął po prostu decyzję, że nie spisali się tak dobrze, jak powinni i zostali zwolnieni. Należy zaznaczyć, że w tym gronie nie ma jednak Roba Smedley’a (główny inżynier wyścigowy). Dodatkowo uważam, że Paddy Lowe nie zamierza dołączać w najbliższym czasie do Williamsa i będę bardzo zaskoczony jeżeli tak się stanie. Ekipa Williamsa popełniła wiele błędów za czasów Sama Michaela (były dyrektor techniczny) i jeszcze więcej pod rządami Pata Symonds, gdzie wiele komponentów zostało źle zaprojektowanych. W tym przypadku nie możemy jednak zrzucać winy na jedną osobę i mówić, że ktoś lepszy powinien ją zastąpić. Do dobrego funkcjonowania pionu technicznego potrzeba całej firmy, a nie jednostki i nie da się tego naprawić przez noc. W Williamsie wiele zasobów zostało zmarnowanych z uwagi na błędne decyzje. Nie panuje tam najlepsza atmosfera, a skoro Paddy Lowe się tam nie wybiera, to patrząc na wszystkie źródła nie mam pojęcia kto może zostać ich dyrektorem technicznych. Jason Somerville dobrze pasowałby do tego stanowiska, ponieważ jest wspaniałym aerodynamikiem, a w dodatku potrafi zarządzać ludźmi. Zarząd mógł zarzucić mu, że samochód nie był najlepszy pod względem aerodynamicznym, ale to nie jego wina. Jestem naprawdę zdziwiony, że go zwolnili. To rozczarowujące. Bez Paddy’ego Lowe czy innego typu człowieka Williamsowi będzie bardzo trudno poprawić się w 2017. Jeżeli samochód nie jest technicznie dopracowany, to nawet z wspaniałym kierowcą nie jest zbyt dużo warty. 

McLaren Honda F1 Team

Pozycja w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2016: 6
Kierowcy na sezon 2017: Fernando Alonso (#14) i Stoffel Vandoorne (#2)

Według przedstawicieli McLarena i Hondy w tym sezonie, po wielu wysiłkach, zmianach i inwestycjach samochody z oznaczeniem MP4 wrócą w końcu do czołówki Formuły 1, a zasiadający w ich kokpitach kierowcy walczyć będą nawet o tytuł. Taka deklaracja Fernando Alonso z poprzedniego sezonu daje nam pewność, że nadal jest głodny sukcesów, tak samo jak partnerujący mu, ogromnie utalentowany Stoffel Vandoorne. Jeżeli odejście od sztywnej koncepcji „size-zero” i zastosowanie filozofii Mercedesa przy budowie nowej jednostki napędowej powiedzie się Hondzie, może okazać się, że ich cele wcale nie są przesadzone.

Peter Windsor: Oczywistą rzeczą jest to, że McLaren mówi o walce o podia i zwycięstwa. Gdyby przyznawał się, że nie będą walczyć o podia i zwycięstwa, to byłoby to bardzo źle widziane, więc muszą to mówić. To musi być dla nich celem, ponieważ dążą do tryumfu w mistrzostwach świata. Myślę jednak, że stać ich na podia i zdecydowanie w tym sezonie w końcu je osiągną. Ekipa ta zaczyna się ze sobą zgrywać, szczególnie z ludźmi z Hondy. Jost Capito (były dyrektor zarządzający) opuścił niedawno zespół, ale nadal uważam, że przy tym samochodzie pracuje za dużo osób. Oprócz Erica Boullier (szef wyścigowy) mamy Petera Prodromou (główny inżynier wyścigowy), Tima Gossa (dyrektor techniczny), Matta Morrisa (dyrektor inżynieryjny). Za dużo. Nie ma jasnej ścieżki rozwoju samochodu. Mamy analogiczną sytuację jak w Williamsie. Stoffel Vandoorne jest niesamowicie szybki, uważam go, podobnie jak Maxa Verstappena, za wielką gwiazdę Formuły 1 nowej ery. Możemy pokusić się nawet o porównanie, że Max Verstappen przypomina Ayrtona Sennę, a Stoffel Vandoorne Alaina Prosta, ale o tym się dopiero przekonamy, bo zależeć będzie to po części od tego, jak dobry będzie tegoroczny samochód McLarena. Stoffel jest bardzo dobrym zawodnikiem, a Fernando nadal jest głodny sukcesów i wie, jak wygrywać wyścigi jeżeli ma do dyspozycji odpowiedni sprzęt, który się nie psuje. W tym zespole imponuje mi również Zak Brown (dyrektor wykonawczy). To świetny człowiek, znakomicie znający się na swoim fachu i McLaren może dzięki niemu bardzo dużo zyskać. Oprócz tego, McLaren nadal nie posiada własnego tunelu aerodynamicznego, co dla mnie jest niedopuszczalne. Z takim budżetem i z takim zapleczem niemożliwe, że nie mają czasu czy możliwości żeby zbudować własny tunel aerodynamiczny, tylko nadal używają starego tunelu Toyoty w Kolonii. To szalone. 

Scuderia Toro Rosso F1 Team

Pozycja w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2016: 7
Kierowcy na sezon 2017: Carlos Sainz Jr. (#55) i Daniił Kwiat (#26)

Juniorski team Red Bulla od zawsze radził sobie w Formule 1 stosunkowo dobrze jak na swoje zaplecze i budżet. Kierowcy, którym dane było reprezentować barwy Toro Rosso również nie należeli do najgorszych i nie inaczej jest w tej chwili. Zarówno Carlos Sainz Jr. jak i Daniił Kwiat zdołali już udowodnić swoje umiejętności, ale wydaje się, że sezon 2017 będzie dla nich bardzo istotny, ponieważ zadecyduje o ich przyszłości w Formule 1. 

Peter Windsor: Uważam, że zarówno Carlos Sainz Jr. jak i Daniił Kwiat są bardzo dobrymi kierowcami. Szczególnie Carlos wykonał na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy fantastyczną pracę. Stał się dużo równiejszy, zachowując przy tym nieco agresywny styl jazdy, co oznacza również, że dużo lepiej radzi sobie z presją i rzadziej popełnia błędy. Nadal mu się je przydarzają, ale dużo rzadziej niż w poprzednim sezonie. Nie sądzę, żeby miało się to zmienić, dopóki utrzymuje taki styl jazdy, ale nie wiem czy byłoby to dobre, ponieważ świetnie jest oglądać w dzisiejszej Formule 1 taką jazdę, jaką prezentuje Carlos. Daniił Kwiat jest dużo bardziej zrównoważonym kierowcą. Oczywiście degradacja z Red Bulla do Toro Rosso miała ogromny wpływ na jego psychikę, ale w miarę rozwoju sezonu przypominał już starego, dobrego Daniego. Póki co, uważam, że wszyscy wykonują tam dobrą robotę. James Key (dyrektor techniczny) jest oceniany bardzo wysoko i jest to kolejny przykład na to, że mały zespół, tak jak Force India, może sobie dobrze radzić, tym bardziej pod wodzą Franza Tosta (szef zespołu). Dzięki silnikom Renault w najnowszej specyfikacji uważam, że są w stanie pobić Williamsa w 2017. Pytanie tylko jak długo Dieter Mateschitz (właściciel Red Bulla i Toro Rosso) będzie chciał zapewniać środki temu zespołowi i dlaczego. Jeżeli mógłby go jutro sprzedać, to z pewnością by to zrobił, ale nie może. Na pewno nadejdzie taki dzień, kiedy Mateschitz powie „dosyć” i skoncentruje się tylko na głównym zespole. Oczywiście nie jest to kwestia, która może przysparzać zmartwień w krótkim czy nawet średnim okresie, a raczej w dłuższej perspektywie.

Haas F1 Team

Pozycja w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2016: 8
Kierowcy na sezon 2017: Romain Grosjean (#8) i Kevin Magnussen (#20)

Amerykański zespół zaliczył w poprzednim sezonie bardzo udany debiut finiszując na 8. pozycji w klasyfikacji generalnej, za sprawą kilku solidnych wyścigów Romaina Grosjeana. W tym roku partnerować będzie mu Kevin Magnussen, który również spisywał się przyzwoicie w przechodzącym restrukturyzację Renault. Haas nadal korzystać będzie z wielu części Ferrari i Dallary, co pozwala nam sądzić, że powinien utrzymać formę, chyba że ważnym czynnikiem w końcu staną się pieniądze, których nadal nie zapewniają amerykańscy sponsorzy.

Peter Windsor: Ekipa Haasa jest dla mnie ciekawym zjawiskiem. Całość budżetu zapewnia Gene Haas (właściciel i szef zespołu) i miło jest go widzieć w Formule 1. Wydaje na to fortunę, w zeszłym roku conajmniej 150 milionów euro, ale podobnie jak właściciel Red Bulla nie sądzę, że będzie tak robił w nieskończoność. Jestem jednak bardzo zaskoczony, że nie jest w stanie zapewnić sobie więcej sponsorów ze Stanów Zjednoczonych. To w końcu w pełni amerykański zespół Formuły 1, a Gene ma wiele kontaktów w dużych firmach, także z uwagi na swój team w NASCAR, z którym wygrywał wyścigi i mistrzostwa. Póki co żaden z tych sponsorów nie zdecydował się umieścić swojego loga na jego samochodzie Formuły 1. Gene Haas musi się o nich postarać, dzięki czemu nie będzie musiał samemu wypisywać czeków. Póki co wszystko zależy od pionu technicznego, a oni mają jednak dobre kontakty z Dallarą i Ferrari, dlatego łatwo będzie im utrzymać się w środku stawki. Romain Grosjean potrafi być bardzo szybki na pojedynczym kółku, ale nadal, podobnie jak Carlos Sainz, popełnia błędy, za dużo jak na tak doświadczonego kierowcę. Kevin Magnussen jest do niego bardzo podobny. Nie uważam, że któryś z nich będzie w stanie pociągnąć zespół ku górze w sytuacji gdy samochód okaże się bardzo wolny czy zawodny. Nie są to tego typu kierowcy. Na pewno potrafią pokazać szybkość w dobrym, zbalansowanym samochodzie i uzyskiwać dobre czasy w kwalifikacjach, ale to wszystko. Ciekawie będzie zobaczyć jak rozwinie się ta sytuacja, ale przede wszystkim mam nadzieję, że uda im się przetrwać.

Renault F1 Team

Pozycja w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2016: 9
Kierowcy na sezon 2017: Jolyon Palmer (#30) i Nico Hülkenberg (#27)

Pierwszy sezon po powtórnym wejściu do Formuły 1 był dla Renault trudny, jednak patrząc na personel, który od inicjacji tego projektu pracuje nad ponownym osiąganiem szczytów, powinniśmy być dobrej myśli. Na przestrzeni ostatnich miesięcy wielu nowych inżynierów znalazło pracę zarówno w siedzibie w Enstone, jak i w centrum silnikowym w Viry, na których działania koncern nie szczędzi pieniędzy. Długoterminowa strategia Renault przekonała Nico Hülkenberga, który ma nadzieję, że w końcu będą to dla niego złote lata. Szkoda, że bez Freda Vassuera.

Peter Windsor: Renault to dobry zespół. Widać to. Uporali się z wieloma problemami, które powstały za czasów poprzednich właścicieli i uniemożliwiały odpowiednie funkcjonowanie. Obecnie jest tam wielu znakomitych inżynierów, którzy zajmują się czymś więcej, niż tylko obsługą samochodu. Jedną z takich osób jest Bob Bell (dyrektor techniczny), ale bardzo martwi mnie fakt, że kilka dni temu stracili Freda Vasseura (były dyrektor wyścigowy). Prawdopodobnie zostanie zastąpiony przez Cyrila Abiteboula (dyrektor zarządzający), który również jest dobrym fachowcem. Powstaje jednak pytanie czy on i jego ludzie będą w stanie zarządzać całym zespołem w taki sposób jak Paddy Lowe, Toto Wolff i Andy Cowell, dzięki którym Mercedes jest dzisiaj w Formule 1 tym, czym jest. Nie uważam, aby Renault prezentowało póki co podobny styl. Pochodzące z Francji pieniądze nie przekładają się jeszcze efekty w taki sposób, abyśmy mogli powiedzieć, że Renault będzie walczyć o tytuł. To oczywiście może się zmienić i to nawet szybko, co byłoby logiczne, ponieważ nikt nie chce popełniać błędów i marnować pieniędzy. Podobnie jak w przypadku Ferrari, miło będzie oglądać progres Renault na przestrzeni sezonu 2017. Mam w nich sporo wiary. Jolyon Palmer wykonał w zeszłym roku bardzo dobrą pracę, a Nico Hülkenberg bardzo przypomina mi Carlosa Sainza. Ma znakomity styl jazdy, jest bardzo wyważony i delikatny, co przekłada się na świetne wyniki w deszczu. Przejście do fabrycznego zespołu jest dla niego ogromną dawką motywacji. Wydaje mi się, że za ściągnięciem go do Renault stoi głównie Fréderic Vasseur, z którym Nico zwyciężał w GP2 za czasów ART. Szkoda, że Fred odszedł, ponieważ ich współpraca byłaby bardzo bliska. 

Sauber F1 Team

Pozycja w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2016: 10
Kierowcy na sezon 2017: Marcus Ericsson (#9) i Pascal Wehrlein (#94)

Mający swoją siedzibę w Szwajcarii Sauber od kilku lat znajduje się w kryzysie, co dobitnie udowodnił poprzedni sezon. W połowie rywalizacji Monisha Kaltenborn ogłosiła, że udało się jej znaleźć inwestora, powiązaną z Marcusem Ericssonem firmę Longbow Finance, której pomoc miała odmienić losy ekipy. Stało się to dopiero podczas GP Brazylii, gdzie Felipe Nasr za sprawą finiszu na 9. miejscu zapewnił Sauberowi 10. lokatę w klasyfikacji konstruktorów i dodatkowe pieniądze z budżetu FOM. Mimo to nie zdołał utrzymać swojego fotela, który przejął Pascal Wehrlein. 

Peter Windsor: To, czy Sauber będzie spisywać się dobrze czy źle zależy od kierowców i oczywiście od tego, czy uda im się utrzymać płynność finansową przez cały sezon. To dziwne, że patrząc na fantastyczną jazdę Felipe Nasra w sezonie 2016, a tym bardziej podczas Grand Prix Brazylii, nie zdecydowali się przedłużyć z nim kontraktu. Ja zrobiłbym to od razu. Felipe to świetny facet, zarówno w samochodzie, jak i poza nim. Ostatnio stracił jednak sponsora, przez co nie jest w stanie zagwarantować na chwilę obecną pieniędzy. Niemniej jednak jest człowiekiem, który potrafi ściągnąć sponsorów, przez co na miejscu Saubera przedłużyłbym z nim kontrakt. Sauber zawsze był w nieco niekorzystnej sytuacji z uwagi na siedzibę w Szwajcarii. To bardzo trudne miejsce w Europie na posiadanie zespołu Formuły 1. Jest to bardzo drogie państwo pod każdym względem: podatków, płac, kosztów utrzymania, kosztów transportu i przesyłek. To zawsze była dla nich kula u nogi. W ostatnim czasie stracili dodatkowo wiele ważnych osób i wciąż to odczuwają. Według mnie potrzebują odpowiedniego człowieka na najwyższym stanowisku, który rozumie Formułę 1 i będzie mógł doprowadzić ten zespół do takiego poziomu, jak Force India. Jedyna rzecz, jakiej Sauber teraz potrzebuje to odpowiednia osoba, która mogłaby nim pokierować. Tom McCullough przez jakiś czas dla nich pracował (jako czołowy inżynier na torze), ale pozwolili mu odejść, a teraz wykonuje on świetną pracę dla Force India. To naprawdę dużo mówi. Jakby Sauber zarządzany był w odpowiedni sposób, to tacy ludzie jak Tom by stamtąd nie odchodzili. 

Manor F1 Team

Pozycja w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2016: 11
Kierowcy na sezon 2017: nie ogłoszono

Ekipa Manora od początku istnienia w Formule 1 balansowała na cienkiej linii, z której po raz kolejny spadła. Przed tym sezonem większościowy pakiet udziałów w zespole wykupił Stephan Fitzpatrick, który wykreślił sobie ambitny plan, aby uczynić Manora zespołem ze środka stawki. W tym celu zatrudniono m.in. Dave’a Ryana, Pata Fry’a czy Nicolasa Tombazisa, którzy mimo mocno ograniczonego budżetu mieli stworzyć w miarę konkurencyjny samochód. Ostatnie miejsce w poprzednim sezonie oznaczało brak dodatkowych pieniędzy z FOM, co postawiło Manora w stan administracyjny, a wyjście z niego i pojawienie się w Australii jest teraz mało prawdopodobne. 

Peter Windsor: Nigdy nie rozumiałem podejścia Stephana Fitzpatricka (właściciel ekipy), który zdecydował się zakupić ten zespół, nie mając pieniędzy na utrzymanie go. Nie ma to dla mnie żadnego sensu. Mówiąc „utrzymanie go” mam na myśli utrzymanie się w stawce przynajmniej przez 3 lata, przy założeniu, że za każdym razem kończyć będą na ostatnim miejscu. Jeżeli myślał, że już w pierwszym czy w drugim roku bycia w Formule 1 kierowcy będą regularnie walczyć o punkty, to nie powinien się nawet zabierać za F1. Podjął bardzo dziwną decyzję. Miał niby odpowiednie osoby - Dave’a Ryana (szef zespołu) czy Petera Vale (główny mechanik), a do tego silniki Mercedesa. Domyślam się, że w obecnej sytuacji zespół ten zostanie oddany w stan likwidacji, a już chwilę później kupi go jakiś człowiek Berniego Ecclestone’a. Następnie w jakiś magiczny sposób będzie w stanie funkcjonować i znowu zostanie komuś odsprzedany. Nie sądzę, aby ktoś porwał się na to, aby zakupić ten zespół od obecnych właścicieli. Dużo bardziej prawdopodobne jest ogłoszenie likwidacji i sprzedanie za jakąś śmieszną cenę, co w praktyce oznaczać będzie wykupienie długów Manora. Dodatkowo trzeba będzie się liczyć z pokryciem wszystkich kosztów utrzymania zespołu w trakcie ewentualnej przerwy w ściganiu.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze