Formuła 1 w czasach koronawirusa: część 2

Christian Menath pracuje dla Motorsport-Magazin od 2012 roku. Pierwszy wyścigiem w roli dziennikarza było Grand Prix Kanady w 2013. Dziennikarze mogą na dwa sposoby znaleźć się na torze: albo zostać wybranym przez FIA albo przy pomocy dobrych argumentów przekonać FIA do otrzymania wejściówki. Każdy z nich przechodzi testy na koronawirusa co 96 godzin. Pierwszy jest w domu, drugi kiedy przyjeżdżają na tor w środę i jeden w niedzielę, aby otrzymać przepustkę na kolejną rundę.

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

Click here for English version

„Przede wszystkim byłem pod wielkim wrażeniem pracy, ze strony FIA. «Wytyczne, dotyczące powrotu do sportów motorowych» i «ukryty kodeks postępowania», to dwa kamienie milowe, które umożliwiły ponowne ściganie. Dzięki tym dokumentom FIA bardzo dobrze poradziła sobie w trudnej sytuacji. Jak dobrze to zadziałało, pokazał to pozytywny test Checo w Silverstone. Pomimo tego, że wynik był pozytywny, nie miało to większego wpływu na sport, ani na zespół!”

Christian jest jedną z nielicznych osób, które miały możliwość być na torze: „Jest to możliwe za pomocą różnych środków – takich jak na przykład bańka. Miałem wielkie szczęście, że pozwolono mi relacjonować pierwsze trzy wyścigi na miejscu, ale nie widziałem ani jednego kierowcy dłużej niż dwie sekundy, ponieważ wszyscy byliśmy w różnych bańkach. To samo dotyczyło szefów zespołu, inżynierów czy osób związanych z PR-em. Widziałem ich tylko na parkingu lub w obszarze testów [na koronawirusa], ale nie pozwolono mi z nimi rozmawiać”.

Po tym jak dziennikarze nie mogą wychodzić do padoku ani kontaktować się z kierowcami i szefami ekip twarzą w twarz, pojawiło się wiele pytań i wątpliwości, czy w takim razie bycie na torze ma jakiś sens. Jak mówi nasz rozmówca, że była to dobra decyzja ze względu na to, że można teraz poznać «to inne» od środka i być tego częścią.

 „To naprawdę denerwujące, ale niestety konieczne – jak pokazały ostatnie wydarzenia, było to bardzo słuszne. Możesz więc zadać sobie pytanie, czy to była dobra decyzja, aby udać się na tor, kiedy nie masz większego dostępu niż ludzie na torze. Myślę, że ważne było aby zobaczyć jak to wszystko jest zorganizowane, mieć jakieś wrażenie całej tej sytuacji”.

„Z drugiej strony FIA próbowała dać nam trochę więcej, zorganizować specjalne konferencje prasowe czy wideorozmowy z oficjelami. To było bardzo miłe, ale FIA miała bardzo trudne zadanie: najpierw musieli wybrać dziennikarzy. Oczywiście są z góry przegrani, bo zawsze ktoś będzie niezadowolony. To samo dotyczy dawania ludziom nieco więcej będąc na miejscu: chcesz im dać coś więcej, ponieważ zapłacili za swoją podróż, ale nie chcesz wykluczać osób, którym nie pozwolono przyjechać. Trudno uszczęśliwić wszystkich, ale FIA wykonała dobrą robotę”.

Zazwyczaj w centrum medialnym praca wre, słychać śmiechy i głośne rozmowy, można rzec, że życie tętniło jak w ulu. Teraz jest zupełnie inaczej, ciszej: „Centrum medialne było dość dziwnym miejscem. W Austrii jest miejsce dla 503 osób, a było nas 23 dziennikarzy i 20 fotografów. Było dużo ciszej niż zwykle, ale nastrój był bardzo dobry, ponieważ wszyscy dobrze się znaliśmy”.

A jak wygląda praca pomiędzy zespołami i dziennikarzami? Jak mówi Christian, jedni radzą sobie lepiej inni trochę mniej: „Zespoły radziły sobie z sytuacją zupełnie inaczej. Niektóre zespoły miały bardzo profesjonalne rozmowy z mediami przez wideoczaty, inne nie zrobiły nic albo zrobiły to bardzo nieprofesjonalnie. Zwykle podczas sesji medialnej zawsze jest pewien klimat między dziennikarzami, a kierowcami, rozmawiasz trochę przed i po sesji poza protokołem, ale w przypadku wirtualnych konferencji wszystko jest bardzo surowe, a także osobiście zdystansowane. Ponieważ jednego dnia jest 10 zespołów i czasami 9 zgłoszeń, bardzo trudno jest tym wszystkim poprawnie zarządzać. Nie musisz wychodzić z jednego motorhome’u i iść do drugiego, musisz po prostu patrzeć na odpowiednią platformę, właściwe dane do logowania i tak dalej”.

Jak przyznał Christian, starsi wiekiem koledzy po fachu mieli nieco trudności w tym całym zinformatyzowanym świecie, ale młodsi koledzy stanęli na wysokości zadania i pomogli swoim mentorom: „Niektórzy starsi koledzy mieli problemy techniczne, ale ponieważ relacje pomiędzy nami dziennikarzami są całkiem dobre, staraliśmy się pomóc sobie nawzajem w najlepszy możliwy sposób”.


Christian Menath is working for Motorsport-Magazin since 2012, while his first race as a journalist was the Canadian Grand Prix in 2013. The journalists can get to the track in one of two ways – be chosen by the FIA or convince them to get a pass. Everyone is required to take three Covid-19 tests – one at home, the second on Wednesday before the event and the last one on Sunday, to be cleared for the next round.

Polska wersja dostępna tutaj

“First of all I was really impressed by the work of the FIA. The 'return to motorsport guidelines' and the 'covid code of conduct' are two milestones that made it possible to race again. With these documents FIA dealt very well with a difficult situation. How good it worked was proofed by the positive test of Checo in Silverstone. Even though we had a positive result there were no major implications on the sport, not even on the team!”

Christian is one of the few that were able to be at the track: “This is just possible with a variety of measures – like the bubble. I was very fortunate to have been allowed to cover the first three events on site, but I didn't see a single driver for more than 2 seconds in persons because we were all in different  bubbles. It was the same with team principles, engineers, PR people. I only saw them on the parking area or in the testing area. But I was not allowed to talk to them”.

Since the journalists are unable to get into the paddock or do impromptu talks with the protagonists face-to-face, many would ask why even go to the track, if you don’t get better access. As our interviewee says, it was a good choice, in order to see the new normal from the inside and be part of it.

“This is really annoying, but unfortunately it is necessary – and it was the right thing to do as the recent events showed. So you could ask yourself if it was a good decision to go to the circuit when you have no more access than the people back home. I think it was important to see how everything is organized, to have an impression of the whole situation”.

“On the other side FIA tried to give us a bit more, do some special press conferences or video calls with officials. This was very nice. But FIA had a very difficult job: First they had to choose the journalists. Of course you can only lose, because you will always make people unhappy. It's the same with giving the people on site a bit more: You want to give them something extra because they paid for their trip, but you don’t want to exclude people who were not allowed to come. It's difficult to make everyone happy, but FIA did a good job”.

Usually the media centre is a very loud and busy place. Right now it’s very different: “The media centre was a pretty strange place. In Austria there is place for 503 people working and we were 23 journalists and about 20 photographers. It was a lot more quiet than usually, but the mood was very good as you knew all the people pretty well”.

And how the cooperation between the teams and the media is working out? Some are doing better than others: “The teams handled the situation very different. Some teams had very professional media calls via video chats, others didn't do anything or did it very unprofessional. Usually during media session there's always a certain vibe between journalists and drivers, you talk a bit before and after the session off the record. But with the virtual conferences it's all very strict and also personally distanced. As there are 10 teams and sometimes 9 calls on one day it's also very difficult to manage everything correct. You don’t just walk out of one hospitality and walk into another, you have to look for the right platform, the right login details and so on”.

“Some older colleagues had difficulties with the technical stuff, but as the relation between us journalists is pretty good we tried to help each other the best possible way”.

Galeria:
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze