Valtteri Bottas specjalnie dla ŚwiatWyścigów.pl

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

Po pięciu latach w mistrzowskiej ekipie Mercedesa-AMG, Valtteri Bottas rozpoczyna nowy rozdział w swojej karierze. Porzucając stres ciągłej walki o kolejny kontrakt, Fin wcielił się w rolę lidera zespołu Alfy Romeo, aby pomóc mu znów walczyć o miejsca na podium w Formule 1. Nie będąc pod taką presją, co kiedyś, dwukrotny wicemistrz świata w końcu znalazł czas, aby porozmawiać z Roksaną Ćwik podczas ostatnich testów w Barcelonie.

Nowy zespół, nowe miejsce, nowi ludzie. Jak się czujesz i czy presja jest mniejsza niż w Mercedesie?
Z pewnością wszystko jest nowe. Nawet przepisy techniczne i samochody są nowe. Wielu nowych ludzi, których trzeba poznać, nowe środowisko. Oczywiście odczuwam mniejszą presję. Czuję, że mogę być teraz najlepszą wersją siebie samego. To, że nie wiadomo, co przyniesie przyszłość, również jest ekscytujące – czuję, że wszystko jest możliwe i wiele będzie zależeć ode mnie. To dobre uczucie.

Widzieliśmy, jak rozmawiasz z Robertem Kubicą zanim zmieniliście się w samochodzie. Jak jego obecność pomaga ekipie?
Na pewno pomaga, bo ma duże doświadczenie w Formule 1 z dawnych lat. Jest doświadczonym kierowcą nie tylko w F1, ale również w innych kategoriach, więc jego uwagi są zawsze wartościowe. Myślę, że jest bardzo cenny dla zespołu jako kierowca testowy i rezerwowy.

Mając obok siebie debiutanta, będziesz naturalnie liderem zespołu. Czy Guanyu Zhou prosił cię już o jakieś wskazówki?
Pewnie. To jego pierwszy sezon i zawsze chętnie odpowiem na jego pytania. Ma ich dużo i jest bardzo chętny do nauki, więc dobrze się z nim jak dotąd współpracuje. Zadawał proste pytania o podstawowe rzeczy, których po prostu się nie wie będąc debiutantem. Myślę, że możemy mieć bardzo dobre relacje jako koledzy z zespołu. Wydaje się miłym facetem i pełnym chęci.

Jeździsz teraz z silnikiem Ferrari. Co najbardziej odróżnia go od jednostki Mercedesa?
Sezon dopiero pokaże, jaka jest różnica w osiągach. Jak na razie nie wydaje mi się, żeby była duża. Od razu byłem pod wrażeniem elastyczności silnika i kultury pracy. Nie jeździliśmy jeszcze jednak z pełną mocą, więc pod tym względem nie mogę nic powiedzieć.

Jak przebiega współpraca z ludźmi z Ferrari?
Za każdym razem, gdy samochód jest uruchomiony, jest z nami kilku inżynierów z Ferrari. Uczestniczą także w naszych spotkaniach, więc dzielimy się informacjami i staramy się przekazać wszystkie nasze odczucia.

Wygrałeś wiele wyścigów i stawałeś na wielu pole position. Czy masz swoje ulubione i jak to jest pokonać Lewisa Hamiltona?
Bardzo trudno jest wybrać ulubione zwycięstwo – może to pierwsze, bo jest wyjątkowe. Oczywiście to było przyjemne uczucie, gdy byłem w stanie pokonać Lewisa, bo to oznaczało, że pokonałem być może najlepszego kierowcę w historii Formuły 1. Dodaje mi to dużo pewności siebie, bo wiem, że to potrafię – nie dawałem rady robić tego wystarczająco często, ale to nie takie łatwe.

Mówiłeś, że teraz możesz być najlepszą wersją siebie. Czy trudno jest pracować dla Mercedesa?
To oczywiście zaszczyt ścigać się dla takiej marki i odnieśliśmy wspólnie wiele sukcesów, w tym wiele tytułów mistrza świata konstruktorów z rzędu. To była przyjemność i zaszczyt, ale z drugiej strony tak – wiele się od ciebie wymaga i presja jest duża, gdy nie jest się na szczycie. Życie nigdy nie jest łatwe, gdy chce się odnieść sukces i chyba czułem, że nie mogłem tam wydobyć z siebie wszystkiego. Czas pokaże, ile jeszcze mogę od siebie dać w tym sporcie.

Twoje miejsce zajął George Russell. Czy trudno jest być zespołowym kolegą Lewisa i z nim współpracować?
Mieliśmy z Lewisem bardzo dobre relacje jako koledzy z ekipy, więc dobrze mi się z nim pracowało. Nie jest jednak łatwo, bo jest bardzo szybki, utalentowany i ciężko pracuje. Sprawia, że musisz znaleźć w sobie jeszcze więcej. Nie jest więc łatwo, ale podobało mi się to wyzwanie. Myślę, że u George’a będzie podobnie, bo jest młodym i utalentowanym kierowcą, który wciąż ma przed sobą długą karierę. Jestem pewny, że będzie dorównywał Lewisowi, ale przekona się, że to nie takie proste. Na pewno sobie poradzi.

Jak F1 zmieniła się od czasu twojego debiutu?
Bardzo się zmieniła. Gdy ja zaczynałem, wciąż mieliśmy silniki V8. Weszliśmy w erę hybrydową z wieloma zmianami przepisów po drodze. W niektórych krajach Formuła 1 bardzo zyskała na popularności – w ostatnich latach zwłaszcza na rynku amerykańskim. Wydaje mi się, że weekendy wyścigowe zapewniają fanom więcej atrakcji, a sport stał się bardziej cyfrowy i łatwiej go śledzić w mediach społecznościowych. F1 otworzyła się więc na dużo większą grupę kibiców, ale wraz ze wzrostem i coraz większą popularnością, jest w tym coraz więcej polityki. Tak to działa.

Wystartowałeś w kilku rajdach. Czy chciałbyś brać w nich udział częściej po F1?
Może gdy będę miał więcej czasu, to będę startować częściej. Oczywiście startując w F1 jestem bardzo ograniczony czasowo. Bardzo mi się to podoba i traktuję to jak hobby – robię to dla czystej przyjemności. Więc jak najbardziej, gdy odejdę z F1 – nie wiem, kiedy to nastąpi – będę startować częściej, ale przede wszystkim dla frajdy.

Jak ważne jest w F1 zdrowie psychiczne i to, żeby pozostać sobą?
To jest ważne. Sport jest co prawda wymagający fizycznie, ale wszyscy kierowcy są odpowiednio przygotowani, więc liczy się strona mentalna. Oczywiście każdy jest inny, ale osobiście uważam, że to jest bardzo istotne dla uzyskiwania wyników. Jak mówisz, kluczem jest pozostawać sobą, bo życie jest dużo prostsze, gdy nie musisz niczego udawać. Nowi kierowcy zawsze będą musieli się tego nauczyć, bo prędzej czy później spotkają się z krytyką. Z biegiem czasu uczysz się nie przejmować tym i żyć w zgodzie z samym sobą. Jeśli się tego nie nauczysz, to będziesz mieć ciężko. Ja z pewnością się tego nauczyłem – czasami w bolesny sposób. Bywało, że brałem krytykę do siebie, ale teraz się już tym nie przejmuję. Robię swoje, cieszę się swoim życiem i tym sportem.

Czy uważasz, że F1 powinna robić coś więcej w tym zakresie?
Na pewno chciałbym, żeby mówiono o tym więcej. To nie dotyczy tylko jednego kierowcy – powiedziałbym, że większość z nich, jeśli korzystają z mediów społecznościowych, spotka się z nieuzasadnioną krytyką. Ludzie czasem zapominają, że jesteśmy tacy jak oni i też mamy swoje uczucia. Chciałbym, żeby ten temat był poruszany częściej, bo to nie dotyczy wyłącznie F1 – na całym świecie ludzie są szkalowani w mediach społecznościowych, co może być równie krzywdzące co przemoc w prawdziwym życiu.

Chciałabym teraz porozmawiać o kawie, bo wiem, że jesteś wielbicielem. Czy kochasz ją bardziej od F1?
Mam to szczęście, że mogę cieszyć się jednym i drugim. Gdybym musiał zdecydować, jednak wybrałbym F1, bo na ten moment czuję, że nie mogę bez niej żyć i wciąż jest moją pasją. Gdybym nie mógł pić kawy, znalazłbym coś innego – może tabletki kofeinowe (śmiech)?

Ile kawy wypijasz dziennie?
Średnio powiedziałbym, że około pięciu. Pojedyncze lub podwójne. Kawa dobrej jakości jest moją pasją i jestem zaangażowany w palarnię Finlandii, więc to moje hobby.

Czy kawa bezkofeinowa to wciąż kawa?
Nie jestem jej wielbicielem. Teraz jednak potrafią już robić dobrą kawę bez kofeiny, a niektórzy ludzie nie mogą jej przyjmować – np. z powodu choroby serca. Na szczęście sytuacja jest dużo lepsza niż choćby dziesięć lat temu.

Dlaczego opuściłeś Race of Champions?
Wiem, że to było rozczarowujące, a wielu fanów przyjechało i nie mogło mnie zobaczyć. Niestety, są pewne priorytety i miałem obowiązki wobec Alfy Romeo i musiałem przygotowywać się do sezonu z zespołem zamiast bawić się w śniegu. Czasem trzeba w życiu wybierać. Zadeklarowałem już jednak udział w przyszłym roku.

Jakie są twoje oczekiwania na ten sezon?
Postęp. On jest dla mnie priorytetem. Chcę zobaczyć, jak zespół poprawia się względem poprzednich dwóch lat, a także żeby na przestrzeni sezonu następował stabilny i równy rozwój. To jest pierwszy krok w tym projekcie.

Ścigałeś się dla Williamsa, Mercedesa, a teraz Alfy Romeo. Co najbardziej podobało ci się w każdym z tych zespołów, a co nie?
Wciąż jestem nowy w tym zespole, więc nie mogę powiedzieć o nim złego słowa – nasz miesiąc miodowy jeszcze trwa (śmiech)! Jak dotąd bardzo mi się tu podoba. Najlepsze w Williamsie było to, że był jak rodzina. Nie tylko panowała taka atmosfera, ale gdy Frank i Claire byli jeszcze w pobliżu, to naprawdę była rodzina. Najgorsze było to, że… nie, nie mogę powiedzieć niczego złego o dawnym zespole. W Mercedesie najlepsza była świadomość, że każdy wyścig był okazją, aby walczyć o zwycięstwo – to było coś szczególnego i wyjątkowego. Wadą było to, że każdego dnia trzeba było bardzo ciężko pracować i wychodzić poza strefę komfortu, żeby wykrzesać z siebie więcej. Nie miałem też stabilności kontraktowej.

Dziękuję bardzo, to był zaszczyt!
Dziękuję, przyjemność po mojej stronie.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze