W ostatnich tygodniach dwóch Polaków szturmem przejęło świat modelarstwa, który pełny jest przecież zjawiskowych projektów. Duet pochodzący z Bydgoszczy był jednak w stanie stworzyć coś całkowicie zaskakującego, dzięki czemu momentalnie podbił serca fanów Formuły 1 z całego świata.
Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!
FV01 to niesamowity model duetu Velocity Projects, czyli Pawła Cyrankowskiego i Huberta Sztolina. Postanowili oni od zera odtworzyć bolid Red Bull Racing z sezonu 2021 w skali 1:7. Nie jest to jednak byle replika – złożoność mechaniczna i aerodynamiczna zwala z nóg, a prędkość maksymalna na poziomie 80 km/h to tylko wycinek niesamowitych możliwości. Polacy swój projekt udostępnili do zakupu w Internecie, a zainteresowanie nim przerosło ich oczekiwania.
Jak wyglądał cały proces projektowy, kto zainspirował ich do rozpoczęcia przygody z drukiem 3D i co musieli zrobić, by każda osoba, mając do dyspozycji odpowiedni sprzęt, była w stanie stworzyć w swoim domu tak skomplikowany na pierwszy rzut oka model? Na te pytania Paweł i Hubert odpowiedzieli w rozmowie z Kamilem Niewińskim.
Kamil Niewiński, ŚwiatWyścigów.pl: Tej rozmowy by nie było, gdybym przede wszystkim nie spotkał się z waszymi postami na Facebooku. Byłem pod ogromnym wrażeniem tego, jak wygląda wasz projekt pod kątem wizualnym i technicznym, ale zanim o samym projekcie, to chciałbym w ogóle pogadać trochę o was, bo tak naprawdę nad tym projektem pracowała tylko wasza dwójka.
Paweł Cyrankowski: No jeśli chodzi o samo stworzenie projektu, to można powiedzieć, że jesteśmy samodzielną dwójką, ale czy można wspomnieć tylko o nas, to bym nie powiedział. Cała ta nasza przygoda z drukiem 3D w sumie zaczęła się od tego, że razem z Hubertem chodziliśmy do technikum, w którym pojawiły się zajęcia z druku 3D. Prowadził je pan Zbigniew Szymański i to w sumie zapoczątkowało w ogóle nasze zainteresowanie drukiem 3D. Hubert zaczął chodzić jako pierwszy na te zajęcia, dopiero z czasem on mnie do nich wciągnął i w ten sposób zaczęła się w ogóle ta przygoda. Także sam projekt jest tworzony tylko przez nas, ale gdyby nie te zajęcia, to nie byłoby w ogóle tematu.
W sumie to dość nietypowe, że to w szkole zdołaliście zdobyć inspirację do tego, co teraz tworzycie. Chodziliście razem do technikum, a obecnie, z tego co widziałem u ciebie, Paweł, pilotujesz w Aeroklubie Nadwiślańskim. Działacie tam obaj, czy to jest raczej twoja zajawka?
P: W aeroklubie latam bardziej hobbystycznie, pracuję dorywczo. Na co dzień jestem mechanikiem lotniczym, serwisuję samoloty WizzAira.
Hubert Sztolin: Ja pracuję przy obróbce CNC. Produkujemy paski napędowe do maszyn, które później obrabiamy w ciekawy sposób na CNC.
Czyli mimo wszystko ta mechanika jest czymś, w czym obracacie się na co dzień.
P: Tak, zresztą sam wybór technikum w naszych przypadkach nie był losowy. Już wcześniej wiedzieliśmy, że ta technika nas interesuje. Teraz tworzenie tych modeli to jest gonienie za własnymi marzeniami z dzieciństwa, i w końcu mamy wiedzę, jak je zrobić i że w ogóle da się coś takiego zrobić. I w sumie udowodniliśmy sobie, że rzeczywiście się da!
Szczerze mówiąc, cztery lata temu nie pomyślałbym, że coś takiego powstanie. Jeśli ktoś by mi to wtedy powiedział w twarz, no to raczej bym się zaśmiał, niż powiedział, że to się da zrobić. Szczególnie na drukarce 3D i to takiej do użytku domowego. No a że to jeździ, a nie tylko stoi na półce, to jest jeszcze w ogóle inny level.
Racja, ale szczerze mówiąc jestem pod gigantycznym wrażeniem nie tylko samego faktu, że ten model jeździ, ale również poziomem jego skomplikowania. Kiedy tak naprawdę zaczęliście myśleć nad stworzeniem tego projektu? Obecnie macie po 22 lata, pierwsze klipy na kanał Velocity Projekt wrzucaliście rok temu, a w finalnym filmie napisaliście, że nad tym modelem pracowaliście przez 2 lata. Kiedy tak dokładnie wpadliście na pomysł: „ej, zróbmy zdalnie sterowany bolid F1, ale taki, którego jeszcze nikt nigdy w takim stopniu zaawansowania nie zrobił”?
P: No to może żeby trochę uporządkować chronologię zacznijmy od tego, że pierwsze filmy oparte były o gotowy projekt z Internetu. Nazywa się on OpenRC F1. Zaczęliśmy z niego korzystać podczas naszych pierwszych przygód z drukarkami 3D, ponieważ był prosty do stworzenia i związany z wyścigami. Udało się go zrobić, był to projekt na nasze ówczesne możliwości.
Z czasem, gdy z niego korzystaliśmy, jeździliśmy nim, przestały nam wystarczać jego domyślne osiągi. Po prostu stał się dla nas za wolny. Ten model nie miał dyferencjału, więc przy jakichś tam próbach zakrętów ten model nie jeździł po prostu najlepiej, nie oszukujmy się. Z czasem, kiedy pojawiły się też nowe regulacje w Formule 1 związane z generowaniem docisku w głównej mierze z podłogi, stwierdziliśmy, że w sumie ten model i tak jeździ na tyle nisko, że może warto by to było w sumie jakoś wykorzystać.
Ja, co nieco, znałem się na symulacjach CFD, czyli na symulacji ruchu płynów i m.in. też powietrza. W ten sposób stworzyliśmy pakiet aerodynamiczny do tego prostego modelu, w ramach naszego pierwszego wspólnego projektu. No i to wyszło super. Sprzedawaliśmy to za małą opłatą na tyle tylko, żebyśmy my nie musieli dokładać do interesu, żebyśmy mieli pieniądze na to, żeby kupić sobie filament, żeby móc kupić sobie elektronikę do pracy nad większym projektem. Bo z czasem ta nasza mała modyfikacja też przestała nam wystarczać. Sama decyzja, że: „ej, zróbmy coś samemu” została podjęta gdzieś pod koniec pracy nad tym zeszłym projektem, czyli gdzieś... Hubert, popraw mnie, ale, nie wiem, trzy lata temu?
H: No, dwa i pół roku temu. Prace nad naszym modelem FV01 – tym, który teraz wypuściliśmy – zaczęliśmy pod koniec wakacji dwa lata temu, a tamten model skończyliśmy przed wakacjami – pakiet aerodynamiczny i model podłogi, o którym Paweł wspomniał.
To, o czym wspominaliście, czyli zawieszenie push-rod, silnik elektryczny – to już robiło wrażenie. Potem jednak wszedłem w szczegółowy opis i czytam: w pełni niezależne zawieszenie, Dyferencjał, prędkość maksymalna powyżej 80 km na godzinę, model w skali 1:7. Co w tym wszystkim było dla was największym wyzwaniem? Pod kątem skomplikowania jest to model gigantyczny.
H: Największym problemem chyba było, żeby w ogóle zacząć to robić i przemyśleć, w jaki sposób to w ogóle zacząć projektować. Mieliśmy gdzieś tam wcześniej styczność z projektowaniem 3D, ale nie na taką skalę; nie z tak wielkim modelem. Zanim zaczęliśmy projektować, to musiałem przemyśleć właśnie w jaki sposób stworzyć samo body, aby utworzyć odpowiedni kształt. Później wyszły różnego rodzaju kwiatki, np. jak zaprojektować zawieszenie, żeby można było je w łatwy sposób wydrukować i żeby działało.
P: Trzeba to zrozumieć, że to, że ktoś stworzył bryłę w programie do modelowania 3D, to jest jedno. Ale żeby ona dała się wydrukować, żeby to się dało potem złożyć i żeby to wszystko do siebie pasowało – to jest problemem. My moglibyśmy sobie pozwolić w pewnych momentach na jeszcze więcej. Ale to wszystko musi się dać wydrukować, musi się dać skręcić i to musi jeszcze wytrzymać samą jazdę. Gdyby to stało na półce, no to wiadomo – nie mamy żadnych obciążeń, wahacze, inne części mechaniczne, nie mają żadnego problemu, żeby to wszystko utrzymać. Ale gdy mówimy o modelu, który jest w stanie jechać z prędkością, tak jak wspomniałeś, ponad 80 km/h, a w przyszłości, jeśli może uda nam się skasować trochę luzy na sterowaniu, nawet i 100 km/h, no to wszystko musi nie dość, że do siebie pasować, to jeszcze mieć wymaganą wytrzymałość, żeby działało.
W waszym przypadku te uproszczenia to również kwestia tego, by inni również mogli złożyć ten model. Moglibyście zaprojektować go tak, jak sobie tego chcecie – będziecie rozumieć, o co wam chodzi i co gdzie pasuje. No ale udostępniliście go do sprzedaży i każdy, kto zapłaci odpowiednią sumę, może stać się jego posiadaczem. Zerknąłem zresztą na instrukcję obsługi. Jej obszerność robi wrażenie, bo jest to prawie 120 stron, ale wygląda ona jak instrukcja do trochę bardziej skomplikowanego modelu LEGO. Sprawiacie, że nagle ta konstrukcja wygląda naprawdę łatwa do złożenia, jeśli ma się odpowiedni sprzęt. Czy jednak ten bolid rzeczywiście jest w stanie zostać złożony przez osobę, która lubi składać klocki i ma dostęp do odpowiedniego sprzętu?
P: To było właśnie jedno z założeń – żeby ten model był prosty w naprawie, bo może nam się omsknąć ręka albo możemy wjechać na jakąś nierówność, która podbije auto. A to, że on jest prosty w naprawie, jednocześnie też się łączy z tym, że musi się prosto składać. Dostęp do pewnych części musi być łatwy. Chodziło o to, żeby podzielić to na najmniejsze kawałeczki: tę śrubkę umieszczamy w tym miejscu, to umieszczamy w tamtym miejscu, tu śrubka, tu nakrętka, ileś razy powtórzymy taką czynność i powstaje cały bolid.
W waszych ustach brzmi to bajecznie prosto. Ktoś ogląda wasze filmy i zdjęcia patrząc na niesamowicie zaawansowaną maszynę, a potem wchodzi się na stronę i w sumie zaczyna to wyglądać jak łatwa rzecz do zrobienia.
P: Prawda, ktoś z zewnątrz może się zastanawiać: „czy ja w ogóle będę w stanie to złożyć?”, bo rzeczywiście wygląda to skomplikowanie, szczególnie pod kątem mechanicznym. Ale uważam, że jeśli ktoś ma dostęp do paru imbusów i śrubokrętów, nie powinno być większego problemu. Mamy tutaj części ogólnodostępne w modelarstwie, nie trzeba mieć doświadczenia z elektroniką, co też jest ogromnym plusem. Parę razy musieliśmy to rozłożyć i złożyć, bo albo coś rozwalaliśmy, albo musieliśmy na bieżąco nowe iteracje i sami rozmawialiśmy między sobą, że to takie LEGO dla starszych dzieci.
Lego dla tych, którym brakuje trochę prędkości.
P: Tak!
Jeśli chodzi o jakieś dalsze projekty – macie w planach rozwijanie FV01, czy może próbę stworzenia jakiegoś bardziej skomplikowanego projektu? Skoro mamy już model, powiedzmy, podstawowy, to czy macie w planach zrobienie czegoś naprawdę high-endowego?
P: Nasz aktualny model jest już w pewnym sensie high-endowy.
No w sumie tak, to prawda.
P: To, że jest prosty w składaniu, wcale nie wyklucza tego, że nie jest high-endem. W kwestii ceny, nie będziemy w przyszłości raczej robić czegoś bardziej niedostępnego. Istnienie paywalla jest podyktowane tylko tym, że nie chcemy do tego hobby dokładać. Chcemy po prostu mieć pieniądze na rozwój i aby móc dalej pracować nad następnymi modelami. Nie ukrywam, druk 3D nie jest w masowej produkcji tak tanim hobby. Kiedy pracujesz nad takim modelem i realnie, aby stworzyć jedno auto drukujesz pięć razy tyle części, no to wszystko po dodaniu kosztuje. Co do przyszłych modeli, nie będziemy zdradzać wielu szczegółów, ale na pewno nawiążemy i do historii F1, i do aktualnych przepisów.
Bardzo mi się podoba wasze podejście. A jeśli mielibyście oszacować, ile kosztował rozwój całego projektu, jaka to mogłaby być kwota?
H: Części, które zostały użyte do opracowania tego modelu, to są części użyte w naszych poprzednich modelach. Zeszło natomiast bardzo dużo filamentu na każdą jego wersję. Dla przykładu system sterowania miał 4, a może nawet pięć różnych wersji, aby doprowadzić go do tak idealnego stanu, jak się tylko da. Główną inwestycją był nasz czas, to odegrało największą rolę.
Nie dziwię się. Nawet patrząc na samo zawieszenie jestem w stanie uwierzyć, że cały projekt pochłonął ogrom czasu. A gdybyście mieli dać jakąś radę osobie, która byłaby zainteresowana kupieniem tego projektu i złożeniem go u siebie w domu – na co powinna w szczególności zwrócić uwagę?
P: Na pewno na to, by drukarka była dobrze skalibrowana. Każdy model ma swoją dokładność, a wiele części jest spasowane u nas na styk – w dobrym tego słowa znaczeniu, bo żeby wszystkie mechanizmy dobrze działały, muszą być dokładnie do siebie dopasowane. Powinieneś również sprawdzić, czy twoje drukarka trzyma wymiary wydruków, czy twój filament nie jest zawilgocony, żeby podczas składania nie pojawiły się niechciane prezenciki. A poza tym, jeśli przeczyta się cały opis na naszej stronie i przejrzy się instrukcję, to myślę, że można być pewnym tego, że na spokojnie się podoła.
Skoro model jest wzorowany na bolidzie Red Bulla z 2021 roku, to dlaczego postawiliście na malowanie Astona Martina?
P: Szczerze mówiąc, decyzja była w sumie podyktowana głównie tym, że znaleźliśmy bardzo szybko filament, który idealnie wygląda jak British Racing Green. Szukaliśmy takiego a’la Red Bull, ale w sumie z żadnego nie byliśmy zadowoleni. A mimo tego, że wzorowaliśmy się głównie na RB16B, chcieliśmy, żeby ten model był zwieńczeniem całej tej ery technicznej samochodów, która jeszcze korzystała w głównej mierze ze skrzydeł i sekcji bocznych w swojej aerodynamice. To było takie zwieńczenie całej ery, a nie konkretnie upamiętnienie bolidu Red Bulla.
Tak mi się zdaje, że jeżeli ktoś byłby mega chętny, no to mógłby nawet wybrać losowy kolor filamentu, zrobić to malowanie w jakimś programie graficznym, wydrukować je i nakleić na bolid w formie kalkomanii.
P: Jeśli ktoś dobrze by poszukał w Internecie, albo nawet samemu zrobił do tej skali kalkomanię i wydrukował w konkretnym kolorze, to myślę, że wyglądałoby to świetnie w każdym zespole. Nie ukrywajmy – te różnice między konstruktorami koniec końców nie są aż tak duże, szczególnie pomniejszone w skali. Także myślę, że każdy zespół byłby dobrze odwzorowany. Jesteśmy bardzo ciekawi pomysłowości i feedbacku społeczności, który spłynie do nas dopiero za jakiś czas, no bo jednak ludzie potrzebują czasu, żeby swoje modele złożyć i przetestować. Jedna osoba napisała już, że ma model ciężarówki z naczepą w skali, w której nasz bolid zmieści się na naczepę, więc na swoje jazdy będzie wiozła bolid Formuły 1 ciężarówką. Poprosiłem, żeby podesłał filmik, żebyśmy mogli to udostępnić dalej. Już teraz mnie zadziwia ilość pozytywnego feedbacku, który dostajemy od ludzi.
Też chciałbym to zobaczyć, to będzie naprawdę fajnie wyglądało! Na stronie pozostawiliście również listę elementów, które każdy musi dokupić we własnym zakresie, a także linki do sklepów. Skąd dobór właśnie tych części, bo domyślam się, że w wielu przypadkach to była metoda prób i błędów, no i dlaczego akurat te elementy polecacie do tej konstrukcji. Ciekawi mnie w szczególnie silnik.
P: Sam silnik ma 800 W, nie sprawdzałem nigdy, ile to wychodzi na konie mechaniczne. To najbardziej popularny rozmiar silnika RC do modeli w skali 1:10. Nasz model jest troszeczkę większy, aczkolwiek przez to, że projektując ten model zachowaliśmy 1 do 1 body z oryginalnego samochodu, w środku jest stosunkowo mało miejsca. I też samo przełożenie, które jest dobrane w skrzyni jest na tyle duże, że ten silnik nie spotyka się z dużym oporem, mimo gdzieś stosunkowo wysokiej wagi tego modelu. To przełożenie pozwala mu się na spokojnie rozpędzać z bardzo zadowalającymi wynikami. Chyba tylko raz rzeczywiście wcisnęliśmy gaz do oporu, bo ten model i tak ma taką nadwyżkę mocy, że nie jest to potrzebne. Nie chcieliśmy przekombinować tej konstrukcji, bo uznaliśmy, że skoro ta jednostka wystarcza i nie planujemy latać 150 km/h i wykręcać wysokich prędkości, to warto pozostać przy takim rozwiązaniu.
Przeliczyłem szybko i 800W to dokładnie 1,1 KM. Model waży lekko ponad 2 kg, więc wasz stosunek mocy do masy jest lepszy niż 1:2 – to jest świetny wynik!
P: (śmiech) No tak, to zdecydowanie wystarcza.
Czy jest już jakaś osoba, która zaczęła montować bolid jest jest na przykład z wami w kontakcie?
P: Tak, są już dwie osoby, które nam się chwaliły, że kończą powoli drukować wszystkie części. Niedługo powinny być więc już dwa jeżdżące modele, a już 50 osób pobrało projekt. Nieraz podczas całego procesu narzekaliśmy, że musimy sobie chyba parzyć wiadro melisy, by wytrzymać to siedzenie przed komputerem i wkurzanie się po nocach, jak zrobić model w tej skali, by dało się go łatwo drukować. Nie chcieliśmy iść na żadne kompromisy. Więc cieszę się, że niedługo będziemy wiedzieć więcej, czy to nam się udało!
Projekt Pawła i Huberta możesz znaleźć i pobrać TUTAJ