Tor Rzeszów – czy jest szansa na taki obiekt?

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

Niedawno w Rzeszowie pojawiła się inicjatywa, by w okolicach miasta zbudować Tor Wyścigowy. Projekt niezwykle ambitny, dla niektórych wręcz niemożliwy – są jednak ludzie, którzy naprawdę chcą stworzyć taki obiekt i rozwinąć wyścigową odnogę sportu motorowego w naszym kraju. Jak oni widzą szansę na powstanie toru? I jakie kroki stawiają, by to marzenie stało się rzeczywistością? Oto wywiad z inicjatorem Toru Wyścigowego w Rzeszowie – Arkadiuszem D. Leśniakiem-Moczukiem.

To ambitny projekt, więc zacznę od pytania, które zapewne nieraz już padało – skąd taki pomysł? Kiedy pojawiła się ta inicjatywa i co było jej powodem?
Jest to pewnego rodzaju ewolucja pasji motoryzacyjnej. Z tego co słyszałem, nie jestem pierwszy, który próbował stworzyć taki Tor. Z różnych przyczyn się to nie udawało. My tą inicjatywę zaczęliśmy z nieco innej strony, stawiając na jego rozpropagowanie. Bardzo prężnie rozwija się motoryzacja w Polsce, mamy wielu fanów motoryzacji w Rzeszowie i wspólnie ze znajomymi stwierdziliśmy, że w sumie pasowałoby coś takiego w końcu stworzyć. Na początku nie mierzyliśmy aż tak wysoko, ale patrząc na to, co się dzieje w kraju, chcielibyśmy wspomóc Polskę, żeby w końcu powstał Tor do godnego reprezentowania nas na arenie międzynarodowej. Takim "punktem zaczepienia" był budżet obywatelski.

No właśnie, budżet obywatelski wygląda na taki element, który ruszył całą tą kampanię związaną z "Torem w Rzeszowie".
Dokładnie. To był taki dobry punkt, żeby wystartować. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ten projekt może nie przejść – a nawet gdyby przeszedł, to nie miałby szans, gdyż w budżecie był zapisane tylko 5 mln złotych. To nie jest wystarczająca suma pieniędzy, ażeby wybudować taki Tor. W sumie było to (udział w konkursie dla obywateli miasta na projekt sfinansowany z budżetu, tzw. budżet obywatelski – red.) bardziej na zasadzie pokazania tego i sprawdzenia, czy w mieście jest zainteresowanie takim obiektem. Okazało się, że zainteresowanie jest, i to ogromne, stąd postanowiliśmy spróbować swoich sił nie tyle budżetem, co osobnym projektem wykonanym od początku.

A więc inicjatywa budżetu obywatelskiego nie była stricte powodem, dla którego ten tor miałby powstać, ale raczej czasem pozwalającym sprawdzić, jak wiele osób, z Rzeszowa i nie tylko, zainteresuje się torem i jego budową. Wnioski? 
Wnioski są takie, że w ciągu 2 tygodni zebraliśmy około 2,5 tys. odręcznych podpisów – czyli naprawdę dużo, zwłaszcza, że mieliśmy na to zaledwie ok. 2 tygodnie. Utworzyliśmy stronę na portalu Facebook, gdzie mamy już około 4,5 tys. fanów – a także wydarzenie, na którym, co ciekawe, dołączyło się ponad 19 tys. osób. Działalność rozszerzyła się nie tylko na Rzeszów, ale zaczęły wspierać nas osoby z zewnątrz, z różnych innych miast, a nawet krajów, chcące wspomóc naszą inicjatywę.

To też ciekawe, bo choć mówimy o Torze w Rzeszowie, to jednak Tor ten byłby obiektem gromadzącym wokół siebie ludzi z całej południowej i wschodniej Polski. Oprócz niego mamy tylko tor Poznań, a to prawie 500 km stąd. W okolicach nie ma takiego obiektu nawet, gdy popatrzymy na sąsiednie kraje, byłby więc to obiekt międzynarodowy.
Tak, byłby to obiekt, który "obejmowałby" nie tylko region Rzeszowa, ale tą część Polski oraz krajów leżących wokół nas – aczkolwiek my stawiamy tu na promocję miasta, dlaczego mówimy o Torze w Rzeszowie, żeby ludzie się dowiedzieli, jak to miasto się rozwija i jakie ma możliwości. To, co dzieje się teraz w Rzeszowie, to, co jest budowane, jak jest inwestowane – warto o tym powiedzieć, wspierając promocję Rzeszowa.

A czy sami szukacie ludzi spoza Rzeszowa, z Krakowa czy Lublina, którzy mogliby wspomóc budowę tego toru?
Jak najbardziej, choć na razie działamy regionalnie, tak, aby ta inicjatywa dotarła do ludzi. W Rzeszowie dużo osób już o tym słyszało, na Podkarpaciu też, w całym regionie jest o tym głośno. Jest to coś innowacyjnego, coś, czego w Polsce brakuje. Zamierzamy jednak działać także globalnie, stąd pierwszym naszym działaniem marketingowym był filmik powstały razem ze studiem Lemonade, który "rozkręca" różne imprezy motoryzacyjne; studio pomogło nam w zrobieniu wspólnego, 2,5-minutowego filmiku wspierającego naszą inicjatywę – a teraz przeszliśmy do serii wywiadów z ludźmi związanymi z motoryzacją. Jednym z pierwszych naszych gości był Bartosz Opioła, który jeździ w pucharze Porsche GT3, jest tu także menadżerem. Bartosz Opioła wypowiedział się w różnych kwestiach, jak widzi Tor, jak jeździ, jakie Tory są fajne i czego Torom w Polsce brakuje. Zachęcamy do oglądania, wywiad jest na naszym fanpage.

Patrzymy na ten projekt optymistycznie – przypomnę jednak pewne negatywne wydarzenie w Polsce, a mianowicie Tor w Lublinie. Tam stało się cos, co fanów motoryzacji rozczarowało – i pytanie brzmi, czy nie obawiacie się czegoś takiego także w Rzeszowie? Nie obawiacie się, że tacy ludzie nie będą chcieli budowy tego toru?
Ogólnie, Tor w Lublinie nie był torem wyścigowym, gdyż był to tor kartingowy. Do tego, tamtejsze władze miasta zgodziły się, aby niedaleko toru zbudować osiedle – co poskutkowało skargami, że było tam zbyt głośno. Było tu zbyt dużo działań na niekorzyść owego toru, był on źle zarządzany, głównie ze względu na decyzje władz miasta. My jesteśmy obecnie po rozmowach z prezydentem miasta i czekamy na odpowiedz, gdzie taki Tor mógłby powstać. Będziemy się starać, by plan zagospodarowania się zgadzał, żeby nieopodal Toru nie było planów zabudowy – i dopiero wtedy, po dokładnym sprawdzeniu, czy miejsce nie jest i nie będzie użytkowane przez ludzi mogących zagrozić temu projektowi – dopiero wtedy będzie możliwa inwestycja.

O władzach porozmawiamy w dalszej części – teraz wybiegnijmy jednak nieco w przyszłość. Jak widzicie ten tor? Ma to być obiekt drugi po 4-kilometrowym Poznaniu, mówicie o długości 3-4 km, z 600-metrową prostą. Począwszy od popularnych w Rzeszowie wyścigów na ¼ mili czy driftingu, taki tor byłby tu centrum wydarzeń.
Rozmawiałem z kilkoma osobami, które mieszkają w Rzeszowie i startują w wyścigach. Położenie Rzeszowa jest dobre, jest tu autostrada, pętla połączeń z Ukrainą, Krakowem, byłby bardzo dobry dojazd do toru. O samym torze rozmawialiśmy z Erwinem Ballem, naszym byłym już partnerem-specjalistą. Rozmawiał z różnymi instytucjami i pomógł nam w określeniu wizji tego Toru – że Tor powinien mieć 3-4 kilometry długości, prosta powinna mieć 600 metrów. Sekwencja zakrętów pojawi się dopiero w fazie przygotowań, jeśli tor rzeczywiście powstanie. Dostaliśmy także informacje, czego brakuje na Torze Poznań. Brakuje boksów, wiele startujących osób nie ma gdzie postawić samochodów, muszą stać na trawie – nie może się zdarzyć sytuacja, żeby zespoły nie miały gdzie rozłożyć swojego sprzętu. Musimy tego dopilnować jeśli chcemy to zrobić "na poziomie", by można tu przeprowadzać wyścigi wyższej rangi.

Wyścigi wyższej rangi. Jak widać, wiecie, co potrzebne jest do takich rywalizacji – a z Torem o długości prawie 4 kilometrów, na pewno pojawiłyby się tu wyścigi serii Pucharu Porsche, Samochodowych Mistrzostw Polski, a także te ze strefy Europy Centralnej. Jak sądzicie, jak wiele takich imprez pojawi się w Rzeszowie? Czy myślicie, by być torem takim, jak Poznań – czy też macie swoje pomysły na rozwój?
Na pewno część pokryłaby się z torem Poznań, ponieważ musiałyby się tu odbywać różnego rodzaju wyścigi. Chcielibyśmy też uderzyć w inne serie, nawet np. WTCC, jeżeli nam się uda. Jest tego multum. To, jakie wyścigi by tu były, określone byłoby dopiero po stworzeniu Toru i zatwierdzeniu przez FIA jego standardów, norm bezpieczeństwa itp. To są rozmowy w późniejszych etapach. Na razie dążymy do tego by ten tor powstał, by ta inicjatywa "wypaliła"; żeby znaleźli się zainteresowani, osoby które chcą nie tylko wesprzeć, ale i startować; żeby mieć pełne podłoże do przygotowania toru – i wtedy z impetem uderzyć i zbudować taki tor.

Widzę, że mowa nawet o WTCC, a to już klasa światowa. Patrzę jednak na Slovakia Ring – a tam udało się przez 2-3 lata zgromadzić u siebie sporo takich imprez, nawet Niemcy polubili ten Tor, kierując tam swoje wyścigi np. ADAC GT Masters. Czy takich gości moglibyśmy mieć także w Rzeszowie?
Oczywiście, my stawiamy sobie poprzeczkę wysoko, aby w razie czego mieć z czego zejść. Marzenia się spełniają, trzeba mierzyć wysoko i chcielibyśmy, żeby to były imprezy o randze międzynarodowej. Tego się trzymamy.

Zejdźmy jednak na ziemię, spytam się o stronę czysto praktyczną. Na początku to, o czym już rozmawialiśmy – jak wyglądają wasze kontakty z władzami Rzeszowa, Podkarpacia, Polski?
Odbyliśmy już spotkanie z prezydentem, dowiedzieliśmy się, że Rzeszów nie jest nam w stanie pomóc finansowo. To droga inwestycja, coś, co nie jest rozbudową Rzeszowa, a obiektem promocyjnym. Musielibyśmy znaleźć inwestorów – aczkolwiek prezydent bardzo pozytywnie zapatruje się na to, cieszy się, że powstają takie inicjatywy, nazwijmy to "wyższych potrzeb", nie tylko typu "zróbmy drogę". Bardzo chętnie wesprze nas w aspekcie pisania projektów unijnych – bo nie ukrywam, inwestorzy są potrzebni – ale żeby zrobić inwestycje, będziemy potrzebowali dużych środków, m.in. środków unijnych z dofinansowaniem funduszu europejskiego. W Rzeszowie powstaje szereg inwestycji pokrywanych nawet w 50-80 procentach z środków unijnych. Nie ukrywam, że też będziemy iść w tym kierunku. Co więcej, byliśmy na spotkaniu dotyczącym funduszy na rozwój Podkarpacia w latach 2014-2020; rozmawialiśmy z marszałkiem Władysławem Ortylem, który też patrzy na to pozytywnie, widzi on tu wpływ na rozwój Podkarpacia, gdyż w końcu mowa tu o inwestycji o randze międzynarodowej. Władze są więc jak najbardziej za – musimy to tylko sformalizować, co nie jest sprawą prostą. To nie jest szybka droga, gdyż wszystkie formalne rzeczy wiążą się z oczekiwaniem, wieloma pismami. Zdajemy sobie sprawę, że to dużo pracy – jednak wstępne przesłanki władz Rzeszowa i Podkarpacia są pozytywne, więc jesteśmy dobrej myśli.

Jeśli chodzi o kwestie finansowe, 5 mln początkowo przez was sugerowane to kwota bardzo niewielka w przypadku toru o długości 3-4 kilometrów. Mówicie, iż władze Rzeszowa raczej nie będą w stanie was wspomóc, więcej widzicie w kwestii dofinansowania z Unii Europejskiej. A co poza tym? Co jeśli chodzi o prywatnych inwestorów, czy z kimś rozmawiacie, czy są osoby, które interesują się tym, aby was wesprzeć?
Tak, choć oczywiście nie mogę jeszcze zdradzić, z kim dokładnie rozmawiamy. Ale tak, odzywają się do nas inwestorzy, są zainteresowani wsparciem nas. Jesteśmy jak na razie na etapie spotkań, pierwszych kroków. Mamy też kontakt z osobami uczestniczącymi w wyścigach, którzy bardzo możliwe byli by w stanie zebrać się i również zainwestować. Pomału, coś w tym kierunku zaczyna się dziać. Oczywiście, dopiero gdy wszystko to będzie sformalizowane, wtedy powiemy co i jak.

A co w przypadku miejsca? Początkowo mówiliście o Załężu – czy nadal to najlepsze miejsce, czy macie też jakieś alternatywy?
My zaczęliśmy od tego, aby sprawdzić plan zagospodarowania – a to niestety wiąże się z tym, że trzeba pisać pismo do władz miasta, żeby taki teren wydzielono. Po rozmowie z prezydentem ustaliliśmy, że takie pismo wystosujemy, jest ono w trakcie przygotowania – władze miasta wskaże nam teren, który potencjalnie nadawałby się na taka inwestycję. Wskazaliśmy Załęże, bo mieliśmy mało czasu, by oddać projekt do budżetu obywatelskiego, a więc m.in. sprawdzić, który teren by się nadawał – a w końcu potrzeba tu 30-40 hektarów i brak zabudowy w pewnej odległości. Jedynym możliwym miejscem było wówczas Załęże, nieopodal toru motocrossowego. To miejsce może ulec zmianie; nie mówimy nie, ale potrzebujemy jeszcze czasu by wyskalować takie miejsce, ażeby nie było powtórki z Lublina.

A jeśli chodzi o kształt Toru? Wiemy, że wizualizację stworzyła Ewa Karaś, studentka Politechniki Rzeszowskiej. Czy to, co widzimy na jej wizualizacji, przedstawia kształty toru – czy nie macie jeszcze koncepcji na temat tego, jak ten tor by wyglądał?
Absolutnie, ta wizualizacja była stworzona tymczasowo na potrzebny promocji, aby nie było potrzeby ściągać z Internetu innych torów, choćby ze względu na prawa autorskie. Ewa wspiera nas od strony wizualnej i architektonicznej, aczkolwiek wstępne projekty Toru będą tworzone przez specjalistów zajmujących się takimi obiektami, i to dopiero na etapie, gdy będziemy mieć inwestora i będziemy mogli za taki projekt zapłacić. Nie jest to tanie, aby stworzyć sekwencje zakrętów, ich ilość, ustalenie prędkości na Torze – to wszystko będzie możliwe dopiero wtedy, gdy będziemy mieli podstawy finansowe, dopiero wtedy będziemy mogli o tym rozmawiać. A na to jeszcze potrzeba trochę czasu.

Rozmawiamy na temat Toru wyścigowego, a więc obiektu, gdzie będą odbywały się imprezy wyścigowe. Mówiliście jednak także o innych jego celach, np. szkoleniu kierowców, prezentacjach, szkołach bezpiecznej jazdy. Co planujecie w tej kwestii?
Chcielibyśmy, aby ten obiekt nie był tylko i wyłącznie Torem, gdzie jeździć mogliby tylko profesjonaliści. Chcielibyśmy tu założyć szkółkę kartingową, gdzie rozwijać mogliby się potencjalni przyszli kierowcy wyścigowi, dzięki którym Polska mogłaby zaistnieć na arenie międzynarodowej. Jeśli nie powstanie taki obiekt, nie będziemy mieli mistrzów. Jeśli mówimy o bezpiecznej jeździe, stawiamy również na to, by każdy mógł spróbować swoich sił i podwyższyć kwalifikacje. Nie ma takiego obiektu w tej części Polski. Ponadto chcielibyśmy tworzyć tu imprezy, które przyciągałyby ludzi nie tylko związanych z wyścigami, ale ogólnie z pasją motoryzacyjną; wiele jest przedsięwzięć, imprez, które mogłyby się odbywać na torze z przyczyn marketingowych. Chcielibyśmy, aby nasz Tor miał wiele zastosowań.

Superoes Rajdu Rzeszów na torze?
Jak najbardziej! Myślę, że takie wydarzenie byłoby świetnym początkiem i zakończeniem Rajdu, z którego Rzeszów słynie.

Mówimy o bezpiecznej jeździe. Wiele torów na świecie kojarzonych jest nie tylko z imprezami, ale i z tym, że za niewielką sumę pieniędzy ludzie mogą na nie wjechać i "wyszaleć się" na bezpiecznym, zamkniętym obiekcie. Jak widzicie możliwość wpuszczania ludzi na tor?
Naszym celem jest, by ludzie mogli sprawdzić się nie na drogach, ale właśnie na takim Torze. Umówmy się, wiele osób chciałoby spróbować swoich sił, sprawdzić nawet jak samochód zachowuje się przy większych prędkościach, na specjalnym, wydzielonym do tego miejscu. Na pewno byłyby tu tzw. "dni otwarte", gdzie kierowcy za niewielką sumę pieniędzy mogliby tu jeździć. Widzielibyśmy tu nawet, aby tworzyć swego rodzaju zawody dla takowych amatorów. Tor Wyścigowy w Rzeszowie byłby nie tylko kolebką dla przyszłych sław, ale i miejscem dla amatorów sportowej jazdy, do promocji miasta i regionu oraz do wsparcia motoryzacji w Polsce, która jest może nie na najwyższym poziomie, ale ten poziom rośnie. Chcemy przyczynić się do rozwoju wyścigów, a przez to do rozwoju motoryzacji w naszym kraju.

No i na koniec pytanie – kiedy? Kiedy potencjalnie mogłaby ruszyć budowa takiego toru, kiedy na takim torze pojawiłyby się pierwsze imprezy? Czy macie już jakieś plany, terminy?
Jeżeli chodzi o terminy, nie chcemy jak na razie niczego obiecywać, gdyż potem moglibyśmy być z tego rozliczani – a jak na razie nie da się nic ustalić. Obecnie działamy, by o nas usłyszano w Rzeszowie, w Polsce, aby zbudować zainteresowanie Torem i abyśmy trafili do ludzi zajmujących się wyścigami. Stąd owe wywiady, zarówno z osobami związanymi ze sportem, jak i osobami znanymi, które mogłyby nas wspomóc – na przykład ostatnio z Krystyną Mazurówną, znaną choreografką i tancerką, która także przyłączyła się do wsparcia tej inicjatywy. Chcemy, żeby się to rozwinęło – dopiero po znalezieniu pierwszego, "sformalizowanego" inwestora, będziemy mogli zakładać terminy rozpoczęcia i zakończenia budowy oraz pierwszych imprez. Jak na razie bardzo serdecznie zapraszamy, aby wspomóc tą inicjatywę, aby dotrzeć do potencjalnych sponsorów, inwestorów – im szybciej to się stanie, tym szybciej będziemy mogli ruszyć z projektem i podać terminy budowy. Chcemy rozwinąć to w Polsce, aby usłyszano o nas na arenie międzynarodowej – to przecież jest promocja dla Polski, wiele osób mogłoby tu przyjechać i zainwestować.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze