Jonathan Noble specjalnie dla ŚwiatWyścigów.pl

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

Na pierwszy rzut oka nazwisko to nie przywodzi nam na myśl nikogo, kto mógłby być na tyle warty uwagi, abyśmy pokusili się na prywatną rozmowę z nim. W istocie jest zupełnie inaczej. Jonathan Noble to prawdziwy mistrz sztuki dziennikarskiej, mający na swoim koncie dziesiątki lat doświadczenia i niezliczoną ilość artykułów. Większość newsów, jakie wypuszczane są w otchłań internetu tworzone są właśnie przez niego. To on regularnie, na każdym wyścigu wypytuje praktycznie każdą obecną w paddocku osobę o bieżące sprawy w Formule 1. Ma na swoim koncie 17-letnią współpracę z najbardziej znanym przedstawicielem świata mediów motoryzacyjnych, a więc Autosportem, a od roku współpracuje z portalem Motorsport.com. Jego produktywność jest na tyle wysoka, że ociera się o pracoholizm, jednak Formuła 1 jest dla niego tak wielką, życiową pasją, że póki co nie patrzy na to w tych kategoriach. Przez ostatni rok próbowaliśmy stanąć na uszach, aby ten niezwykle obeznany w temacie i bardzo aktywny człowiek znalazł dla nas choćby chwilę. W końcu, między wywiadem z dyrektorem technicznym jednego z zespołów, a wywiadem z organizatorem wyścigu w Meksyku znalazł dla nas czas. Zapraszamy do pasjonującej lektury na temat obecnej Formuły 1!

For English version click here

Wojtek Paprota: Na początku, jeśli miałbyś oceniać, to powiedziałbyś, że Formuła 1 jest obecnie sportem, czy raczej narzędziem marketingowym?

Jonathan Noble: "Na początku musimy zaznaczyć, że jeśli marketing danego sport nie będzie na odpowiednim poziomie, to nie może on liczyć na żadne sukcesy. To, z czym Formuła 1 ma obecnie duży problem, to przekładanie marketing ponad wszystko inne, w tym sportowe aspekty, gdzie wcale nie idzie się na kompromisy. Dobrym przykładem jest DRS - niektórzy fani go nie lubią, a inni go uwielbiają. Podobnie jest z oponami Pirelli i ich zużyciem - jedni wolą agresywną degradację, a inni konserwatywną. Mamy wiele takich kwestii, przez co sprawienie, żeby wszyscy fani byli szczęśliwi, a jednocześnie wyścigi interesujące jest bardzo trudne. Musimy jednak pamiętać o esencji tego wszystkiego, nie możemy zejść np. do poziomu wrestlingu, gdzie rozrywkę przekłada się powyżej wszystkiego, a cała rywalizacja i jej zasady schodzą na dalszy plan”.

Wojtek: Myślisz, że Formuła 1 zmierza we właściwym kierunku i ma przed sobą świetlaną przyszłość? Myślisz, że wprowadzenie w życie hybrydowych, bardzo drogich jednostek napędowych ma więcej pozytywnych, czy negatywnych aspektów?

Jonathan: "Myślę, że Formuła 1 jest teraz na rozstaju dróg. Minęła już era producentów, kiedy mieliśmy Renault, BMW, Hondę, czy Toyotę - oni wszyscy są teraz w zastoju ekonomicznym. Weszliśmy w erę hybrydowych silników, która nie była prawdopodobnie zaplanowana w tak dobry sposób, jak powinna. Koszty znacznie wzrosty, a mimo to nadal mówi się o tym, żeby ograniczyć sponsoring. W tym momencie mamy miszmasz między bardzo drogim sportem, który nie jest atrakcyjny ani dla producentów, ani dla nowych ekip, ponieważ jest po prostu za drogi, a potrzebą wspierania i ochrony niezależnych zespołów, które jednak kochają F1. Spójrzmy na przykład na Red Bulla. Jeśli drużyna, która inwestuje tak ogromne kwoty pieniędzy nie odnosi sukcesów, to bycie w tym sporcie przestaje mieć dla nich sens, tak samo jak w przypadku Saubera, Force India, czy Williamsa. Nawet jeśli finiszują na 9., czy 10. miejscu, to za kilka lat przestaną się tym zajmować”.

     

Wojtek: Jaka jest twoja opinia na temat klienckich zespołów, czy samochodów? Czy dla Formuły 1 jest to najłatwiejsza droga do przetrwania tego trudnego okresu?

Jonathan: "Tak, to rzeczywiście najłatwiejsze rozwiązanie, aby przetrwać, ponieważ przy stosunkowo małych wydatkach i wysiłku możesz zagwarantować sobie kolejne 10 samochodów w stawce, jednakże jest to też bardzo krótkowzroczne myślenie, ponieważ, jeśli spojrzysz na obecną sytuację w Formule 1, jeśli Mercedes wystawiałby 3 samochody, to zajmowałby całe podium praktycznie podczas wszystkich wyścigów, co miałby bardzo negatywny wpływ na F1. Musimy być z tym bardzo ostrożni i uważać na dominację jednego zespołu. Aby tego uniknąć potrzebna jest różnorodność, dlatego uważam, że system z dwoma samochodami w jednym zespole jest odpowiednią drogą ku przyszłości”.

Wojtek: Czy cokolwiek zaskoczyło cię w tym sezonie?

Jonathan: "Dwie rzeczy. Pierwszą jest krok, jaki przez zimę wykonało Ferrari, to było niesamowite. Nie myślałem, że będą w stanie się tak poprawić. Ich silnik z poprzedniego sezonu był najgorszy z całej trójki, dlatego progres jaki wykonali był ogromny. Była to oczywiście bardzo pozytywna niespodzianka. Z drugiej strony mamy drugą niespodziankę, którą jest Renault i ich znaczny spadek osiągów. Sposób w jaki podnieśli się w roku 2014, od dramatycznej formy w zimowych testach, do zwycięstw pod koniec sezonu, był niesamowity i nie spodziewałem się po nich takiej obniżki formy, ale tak się stało. To prawie ten sam temat, ale tak czy inaczej to są według mnie dwie największe niespodzianki”.

    

Wojtek: Po Grand Prix Stanów Zjednoczonych praktycznie wszystko jest już wiadome, ponieważ Lewis przypieczętował już tytuł mistrzowski, co było tak naprawdę kwestia czasu od kilku tygodni. Czy uważasz, że w tym roku udowodnił nam coś, czego nie zrobił rok temu?

Jonathan: „Myślę, że prowadził po prostu swoją grę. W zeszłym roku niezawodność nie działała na jego korzyść, przez co Nico mógł mieć nad nim czasami przewagę w mistrzostwach świata. Nico regularnie pokonywał go również w kwalifikacjach i zaszedł mu za skórę, szczególnie w Monako, Spa, Hiszpanii czy Bahrajnie, natomiast w tym sezonie Lewis uporał się z tymi wszystkimi problemami. Jego postawa w kwalifikacjach jest fantastyczna, jest najszybszym kierowcą od początku sezonu, nikt mu nie dorównuje, czuje się ze wszystkim komfortowo, a do tego jeździ prawdopodobnie najlepiej w swojej karierze”.

Wojtek: Jesteśmy w końcowej fazie sezonu i zostały nam tylko 2 wyścigi. Myślisz, że zobaczymy w nich coś, czego jeszcze nie widzieliśmy?

Jonathan: "Myślę, że nadal intrygująca może być dla nas walka Mercedesa z Ferrari. Przez cały sezon Ferrari próbowało dogonić Mercedesa, a Mercedes przez cały czas kontrolował swoją przewagę, ale dzięki silnikowym usprawnieniom, które Ferrari wprowadziło już pod kątem sezonu 2016, mogą stać się jeszcze bardziej konkurencyjni, nawet na poziomie Mercedesa. Będzie to ciekawa zapowiedź walki w przyszłorocznych mistrzostwach”.

    

Wojtek: Tak, to zdecydowanie coś, co fascynuje wszystkich fanów na całym świecie, ale aby pociągnąć ten temat chciałbym zapytać cię, czy twoim zdaniem Mercedes będzie grał pierwsze skrzypce w Formule 1 dopóki, dopóty nie zostaną wprowadzone nowe przepisy, czy jakiś zespół, na przykład Ferrari,  które jest obecnie drugą siłą, będzie w stanie dogonić ich wcześniej?

Jonathan: "Myślę, że Mercedes przez całą erę hybrydowych silników będzie bardzo silnym zespołem, który będzie jeździł z przodu stawki, jednak Ferrari jest zdolne do tego, aby wykorzystać swoje wszystkie zasoby, techniczne zaplecze, aby nadrobić stratę, szczególnie z Sebastianem Vettelem za kierownicą. Nawet w przyszłym sezonie. Widzieliśmy jak bardzo Ferrari poprawiło się w porównaniu do poprzedniego sezonu, ale w tym roku przepisy są dużo bardziej restrykcyjne - mamy system żetonów, ograniczenia oprogramowania i ograniczenia strukturalne, przez co progres będzie znacznie wolniejszy. Cykl progresu jest w obecnej erze dużo wolniejszy, niż było to za czasów starej F1, ale tak czy inaczej, Ferrari jest w stanie się poprawić”.

Wojtek: Mówiąc o Ferrari - czy widzisz jakąś znaczącą różnicę między Ferrari z Marco Mattiaccim, jako szefem zespołu w zeszłym roku i Ferrari z Maurizio Arrivabene jako szefem zespołu w tym roku? Myślisz, że Maurizio jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, który pokierował tą ekipę w dobrym kierunku?

Jonathan: "Myślę, że Mattiacci ma złą reputację i zebrał zbyt wiele krytyki, na którą nie zasługiwał, ale nie możemy zapominać, że to właśnie on ściągnął do zespołu Sebastiana Vettela, to właśnie on naciskał na FIA, aby zmienić system żetonów, który warunkuje rozwój, co jest kluczową kwestią w tym sezonie, dlatego musimy otwarcie powiedzieć że sporą zasługę w poprawie tempa Ferrari miał właśnie Mattiacci. Odszedł z zespołu w nie najlepszej atmosferze, ponieważ zarzucano mu, że wprowadził tylko chaos i wszystko wyglądało jak totalna porażka, ale w rzeczywistości wiele rzeczy było już uporządkowane. Arrivabene zachował się z kolei bardzo inteligentnie, ponieważ oddał część władzy i dał Jamesowi Allisonowi wolną rękę w dziale technicznym, przez co może zarządzać nim w taki sposób, jak chce i dokonywać takich zmian, jakich chce i kiedy chce. Arrivabene nie jest w ten dział tak mocno zaangażowany, a danie nad nim władzy Allisonowi naprawdę pomogło zespołowi”.

   

Wojtek: Z drugiej strony mamy Red Bulla, który również odnotowywał dobre rezultaty na przestrzeni ostatnich lat, a obecnie jest w dość krytycznej sytuacji, ponieważ jego szefowie powiedzieli, że rozwiązali kontrakt z Renault, ale jak wiemy, Renault nie potwierdziło jeszcze tych oświadczeń. Tak czy inaczej wydaje się, że nie mają jeszcze jasnej sytuacji jeśli chodzi o silniki na przyszły sezon. Czy uważasz, że przyszedł już na nich czas i powinni odejść z Formuły 1? Dietrich Mateshitz mówi, że jeśli nie znajdą sobie konkurencyjnego dostawcy silników, wycofają się z Formuły 1 i poszukają innych aktywności, gdzie mogliby umieścić swoich ludzi, którzy pracują dla nich obecnie w Milton Keynes. Odwołując się do początku naszej rozmowy, taka postawa pozwala nam myśleć, że Formuła 1 faktycznie jest już jedynie narzędziem marketingowym.

Jonathan: "Dla Red Bulla Formuła 1 z pewnością jest narzędziem marketingowym. Są w Formule 1 aby zwiększyć rozgłos i sprzedawać więcej napojów energetyzujących - tak to wygląda dla nich i rozumiem, dlaczego podchodzą do tego w tak prosty sposób - po prostu muszą wygrywać, ponieważ czynią wielkie inwestycje, a profity marketingowe, jakie czerpią mają największą skale, gdy wygrywają. To dla nich logiczne, więc jeżeli faktycznie nie będą mieli konkurencyjnych silników, nie będą za wszelką cenę dążyć do bycia częścią tego sportu i po prostu wydadzą pieniądze na coś innego. Zgadzam się z tym, że sytuacja jest krytyczna, ale nie wiem na jakim etapie są już prace nad kolejnym modelem i myślę, że nikt poza nimi tego nie wie. Tak czy inaczej Mercedes powiedział "nie", Ferrari nie może zapewnić silników ze specyfikacją na sezon 2016, współpraca z Renault nie układa się najlepiej, a Honda prawdopodobnie nie będzie gotowa na zaopatrywanie kolejnego zespołu. Chyba że Bernie Eccelestone ma radykalny plan powrotu do V8-mek, czy też podwójnie turbodoładowanych V6, a tego już nie wiem”.

Wojtek: A czy nie uważasz, że wszystko może sprowadzać się do pieniędzy? Niki Lauda powiedział, że negocjacje z Mercedesem nie miały nawet miejsca, natomiast Toto Wolff ogłosił, że Mercedes podjął decyzję, aby nie zaopatrywać Red Bulla w silniki, a powodem dlaczego nie ogłosili oni jeszcze żadnej umowy jest chęć wynegocjowania jak najmniejszej ceny. Myślisz, że jest to możliwe, a sytuacja nie jest wcale tak krytyczna?

Jonathan: "Jestem przekonany, że sytuacja za kurtyną różni się od sytuacji, którą prezentuje się w mediach. Formuła 1 jest bardzo konkurencyjnym sportem, więc jeśli jesteś zaangażowany w jakieś negocjacje nie mówisz reszcie świata dokładnie tego, co myślisz, czy to, o co się starasz. Jeśli chcesz na przykład dostawać większą pensję od swojego szefa, nie obwieszczasz światu, że jesteś bardzo zadowolony z pieniędzy, które dostajesz – mówisz, że jesteś bardzo niezadowolony i jeśli nie dostaniesz więcej, to odejdziesz. To część tej gry i dlatego uważam, że negocjacje trwają, ale nie koniecznie się o nich mówi. Myślę, że będą rozmawiać z Mercedesem, ponieważ z tego co mi wiadomo, to Mercedes jest tym zainteresowany. Mieli kilka wątpliwości, ale w ostateczności pozytywy przeważyły nad negatywami. Myślę jednak, że wszystko skończy się kontraktem z Ferrari, ale może zostać to ogłoszone w ostatnich godzinach, kiedy Red Bull faktycznie stwierdzi, że nadal chce się ścigać i być w Formule 1”.

     

Wojtek: Jakiś czas temu dużo mówiło się o tym, że Red Bull może wykupić od CVC udziały w Formule 1, a samą ekipę Red Bull Racing kupiłby Volkswagen, Myślisz, że jest to możliwe, jako że Bernie powiedział, że w przyszłym roku będziemy mieli zmiany w układzie własnościowym w F1?

Jonathan: „Gdyby Red Bull kupił udziały w F1, jedynym scenariuszem jaki mógłby być akceptowalny, byłby taki, gdzie nie byłoby go już w stawce. Wątpię, aby pozostałe zespoły zgodziły się na to, żeby jedna firma dowodziła sportem i jednocześnie brała w nim udział, byłby to konflikt interesów. To dość cierpki biznes. Jeśli spisaliby na straty projekt z zespołem w Formule 1, myślę, że najlepszym rozwiązaniem na kapitulację byłoby przejęcie władzy i zajęcie się marketingiem. Mają zupełnie inne podejście do marketingu niż CVC i myślę, że jeśli chodzi o prawa telewizyjne, promocje i zaangażowanie fanów to Red Bull zarządzałby nimi w zupełnie inny sposób, niż to, jak jest teraz. Jeśli chodzi o Volkswagena, myślę, że jeszcze 2 miesiące temu prawdopodobne bardziej było to, że to przejęcie dojdzie raczej do skutku, niż nie, jednak skandal dotyczący emisji spalin znacząco obniżył priorytet tej sprawy. Myślę, że nawet w roku 2018 byłoby za wcześnie. Oni mają teraz dużo problemów do rozwiązania”.

Wojtek: W zupełności się zgadzam. Myślę, że to, co robi Red Bull jeśli chodzi o marketing jest na najwyższym możliwym poziomie i to byłoby bardzo dobre dla Formuły 1, gdyby mogli wszystkim zarządzać. Przechodząc do kolejnego pytania: bardziej realistyczne wydaje się, że w przyszłym sezonie Renault wykupi ekipę Lotusa, ale czy uważasz, że zespół ten znacznie się zmieni jeśli chodzi o strategię, czy system zarządzania? Jeśli tak, to czy będzie to pozytywna, czy negatywna zmiana?

Jonathan: "Nie wiem jak bardzo realistyczne jest to przejęcie. Nawet przez sam fakt, jak długo się to ciągnie. Zazwyczaj, kiedy ma dojść do jakiegoś przejęcia, wszyscy są w to bardzo zaangażowani i chcą się z tym jak najszybciej uporać. Wszystko dzieje się dość szybko, natomiast w przypadku Lotusa i Renault wszystko trwa tak długo, ciągle wychodzą nowe rzeczy, długi, czy sprawy sądowe. Sytuacja nie wygląda tak jasno jak wszystkim się wydaje. Domyślam się, że Renault bardzo chciałoby wrócić do Formuły 1 jako zespół fabryczny, wrócić do Enstone, które jest fantastycznie wyposażone, pracują tam świetni ludzie, jest tam ogromny potencjał, ale wszystko musi być na ich warunkach. Wszystko musi się zgadzać finansowo, a do tego powinno to mieć sens pod względem marketingowym i sprawiać, że firma będzie posuwać się do przodu. Jeśli zorganizują odpowiedni budżet, sponsoring, pieniądze od kierowców, myślę, że mają potencjał, aby uczynić Enstone świetnym po raz kolejny. Byłoby to świetne dla Formuły 1. To, co stało się w tym sezonie z Enstone, wszystkie tarapaty w jakich byli i nadal są, to naprawdę przykre. Widzisz jak dobry, mimo wszystkich przeciwności, jest ich samochód. Kierowcy regularnie wchodzą do Q3, a na Spa Romain finiszował nawet na podium. Jeśli byłby on rozwijany w odpowiedni sposób, nie widzę powodu dlaczego nie miałby regularnie kończyć wyścigów w pierwszej trójce”.

    

Wojtek: Kolejną ekipą, o którą chciałbym cię zapytać jest Haas. O ile zakontraktowanie Estebana Gutierreza nie było raczej dużym zaskoczeniem, to nie można powiedzieć tego samego o Romainie Grosjeanie. Czy myślisz, że jest to dla niego właściwy kierunek? Śmiem domniemywać, że może być to dla niego krok w tył. Co ty o tym myślisz?

Jonathan: "Spójrzmy na to, na jakim etapie swojej kariery się on obecnie znajduje. Jeśli umowa z Renault doszłaby do skutku w lecie, tak jak wszyscy myśleli, że się stanie, pozostanie w tej ekipie byłoby dla niego logiczne. Fabryczny zespół francuskiego producenta, ze złotym francuskim chłopakiem, siedziba w Enstone, która pozwala na nieustanny rozwój - wszystko to byłoby dla niego fantastyczne, ale uważam, że to właśnie ta niepewność i brak gwarancji, że ta ekipa będzie w ogóle istnieć w przyszłym sezonie sprawiły, że wybór Haasa był dla niego bardziej logiczny. Ma otwarte drzwi do Ferrari, będą oni mieli dostęp do wszystkich jego danych, przez co będzie miał on możliwość osobiście udowodnić im na co go stać. Dostaje też silnik Ferrari ze specyfikacją na sezon 2016 i wszystkie części Ferrari, które ekipa może legalnie kupić. Haas ma również pieniądze na nieustanny rozwój, dlatego jest to dla niego szansa, aby przeorganizować swoją karierę i pokazać światu, do czego jest zdolny. Może nie będzie w stanie finiszować na podium, ale na pewno z sezonu na sezon będzie coraz lepiej”.

Wojtek: 6 lat temu mieliśmy projekt o nazwie US F1 Team, ale ekipa ta nawet nie zaczęła swojej przygody w Formule 1. Haas również pochodzi z Ameryki, ale wydaje mi się, że nie nieco inną strategię. Oni będą mieli również siedzibę w Wielkiej Brytanii, co jest największą różnicą, ale to nie zmienia faktu, że wchodzenie do Formuły 1 z prywatnym zespołem nadal jest wielkim wyzwaniem. Myślisz, że mogą skończyć tak jak US F1 Team?

Jonathan: "Jedyną wspólną cechą, jaką widzę są amerykańskie korzenie. Poza tym uważam, że Haas obrał sobie zupełnie inną drogę, Gene Haas jest bardzo bogaty, dlatego pieniądze nie są tu istotnym czynnikiem, a do tego mają bardzo mądre podejście. Nic nie jest u nich przypadkiem - nawiązali technologiczną współpracę z Ferrari, mają od nich tak dużo część, jak tylko możliwe, przez co będzie im dużo łatwiej wykonać ten krok i utrzymać się na odpowiednim poziomie. Romain Grosjean jest fantastycznym kierowcą, który może pomóc im w zrozumieniu potrzeb. Mają zdecydowanie większą szansę na sukces niż US F1”.

  

Wojtek: Również mam nadzieję, że zdołają osiągnąć sukces, ponieważ jedyne amerykańskie drużyny, które przychodzą mi na myśl, które zdołały osiągnąć cokolwiek w Formule 1 to Penkse i ekipa Dana Gurneya, która zasłynęła głównie z fantastycznego samochodu Eagle. Byłby to świetny powrót amerykańskiej flagi na salony F1. Kolejny temat jest niestety trochę mniej przyjemny - McLaren-Honda - jak przewidujesz ich przyszłość? Oczywiście wszyscy wiemy, że ich obecność w Formule 1 to długoterminowy program i nie mogliśmy się spodziewać, że w tym, czy nawet w przyszłym sezonie będą oni wygrywać wyścigi, ale czy jesteś w stanie powiedzieć coś na temat ich dalszej przyszłości?

Jonathan: "Myślę, że tak, ale dopiero po pierwszych zimowych testach w przyszłym sezonie. Krok, jaki w tym sezonie wykonało Ferrari, z miejsca gdzie byli, do poziomu Mercedesa, pozwala nam myśleć, że coś takiego jest jak najbardziej możliwe. Nie uważam jednak, aby McLaren był w stanie walczyć w przyszłym sezonie z Mercedesem jak równy z równym, ale myślę, że mają wystarczająco duży potencjał, aby faktycznie wykonać krok naprzód, regularnie wchodzić do Q3 i nieustannie naciskać. Ten rok uświadomił nam w jak wczesnej fazie jest ten projekt, mają 2, albo nawet 3 lata doświadczenia mniej niż Mercedes, Ferrari, czy Renault, którzy pracowali nawet nad wprowadzeniem tych regulacji. Tak jak powiedział Fernando - do czasu Grand Prix Japonii ich całkowity przejechany dystans był krótszy niż ten, który Mercedes zaliczył podczas przedsezonowych testów. To pokazuje tylko jak daleko z tyłu są. Progres jest wolny, a regulacje, które miały na celu ograniczenie kosztów sprawiły, że stał się jeszcze wolniejszy, przez co zespoły są obecnie w tarapatach. Nie mogą wprowadzać poprawek do silnika kiedy tylko chcą. Tak czy inaczej, myślę, że w przeciągu dwóch, trzech, czy więcej lat dojdą do takiego poziomu, gdzie będą w stanie wygrywać wyścigi, czy nawet mistrzostwa”.

Wojtek: Tak, jakiś czas temu potwierdzili, że w przyszłym roku Jenson Button nadal będzie partnerem zespołowym Fernando Alonso, przez co zostawili bez żadnego fotela Stoffela Vandoorne i Kevina Magnussena. Myślisz, że było to uczciwe wobec nich? Stoffel bezapelacyjnie wygrał w tym sezonie serię GP2, a Bruno Michel, dyrektor zarządzający tą kategorią, powiedział, że jedynymi zawodnikami, którzy byli lepsi od niego byli Lewis i Nico. Jak myślisz, jak będzie wyglądać jego przyszłość, jako że McLaren nie zatrudnił go na przyszły sezon?

Jonathan: "Nie możemy mówić, że Stoffel na pewno nie znajdzie się w przyszłym sezonie w stawce F1, ponieważ nadal jest szansa na fotel w Manorze. Wcześniej istniała jeszcze możliwość podpisania kontraktu z Lotusa, ale Jolyon Palmer go wyprzedził, dlatego jedyną opcją jest Manor. Myślę, że awans tak fantastycznego zawodnika, jakim jest Stoffel, z GP2 do takiej ekipy jak McLaren byłoby niepotrzebnym wywieraniem presji na niego, głównie dzięki problemy z niezawodnością. To nie byłoby również dobre dla Stoffela. Oczywiście, potrzebuje on awansu do F1, ale musi się nauczyć jak funkcjonuje to środowisko, bez żadnego ciśnienia, tak jak dzieje się to teraz. Właśnie tak zrobił Fernando. Spędził jeden sezon w ogonie stawki, a później wykonał krok w przód. Nawet jeśli Stoffel nie znajdzie sobie miejsca w F1 w przyszłym roku, dobry program związany z F1, zawierający testy w trakcie sezonu, wszystkie testy McLarena, być może pomoc Pirelli w rozwoju mieszanek opon, być może udział w innych wyścigach na najwyższym poziomie, może pomóc mu w zapewnieniu sobie wyścigowego fotela w McLarenie na sezon 2017”.

Wojtek: Tak, trzeba myśleć pozytywnie. Bardzo miło było mi wymienić z tobą kilka słów i wysłuchać twoich opinii, Jonathan! Bardzo dziękuję!

Jonathan: "Przyjemność po mojej stronie!”

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze