W trakcie swojej kariery Dave Kennedy, Irlandczyk o blond włosach, ani razy nie był w stanie zakwalifikować się do wyścigu Formuły 1, ale mimo to wiele osób nadal kojarzy go z tym środowiskiem. Utalentowany nastolatek był z pewnością był jednym z tych, którzy dokonali złego wyboru, w jeszcze gorszym czasie. W jego przypadku równało się to z przejściem do będącego w niestabilnej sytuacji zespołu Shadow. Pochodzący ze Stigo 62-latek jest jednak dzisiaj znaną w świecie osobowością i ma na swoim koncie wiele osiągnięć jako kierowca, a także jako biznesmen. Obecnie koncentruje się na prowadzeniu zespołów wyścigowych w Europie i Azji. Podczas tegorocznego Grand Prix Włoch na torze Monza odbył rozmowę z zaprzyjaźnionym z naszym portalem dziennikarzem - Romanem Klemmem. Serdecznie zapraszamy do lektury!
For English version click here
Roman Klemm: Po tym, jak udowodniłeś swój talent w Europejskiej Formule 3, awansowałeś do na sezon 1980 do Formuły 1, a twoim pracodawcą była ekipa Shadow. Jedyne co udało się ci się tam osiągnąć to siedmiokrotne niezakwalifikowanie się do wyścigu, zanim ta ekipa kompletnie zamknęła swój interes i wycofała się ze świata wyścigów. Żałujesz tej decyzji? Jak bardzo frustrująca była taka sytuacja dla takiego młodego kierowcy jak Ty?
Dave Kennedy: "Tak, ciężko abym awansował do Formuły 1 w gorszych okolicznościach... ale czemu miałbym żałować? Sytuacja była zupełnie inna niż dzisiaj... jeśli miałeś okazję awansu do Formuły 1, to od razu z niej korzystałeś. Dokładnie coś takiego mi się przydarzyło. To była dla mnie jedyna szansa aby zasiąść w kokpicie samochodu F1. Atmosfera w tym zespole była straszna, ponieważ udziały nadal należały do jej założyciela, Dona Nicholsona, który marnował wiele czasu i wysiłków na niekończące się kłótnie dotyczące układów właścicielskich. Później Teddy Yip w końcu przejął ekipę. Zacząłem sezon z moim dobrym kolegą, Stefanem Johanssonem, któremu przypadł drugi samochód i przez większość czasu to on był szybszym kierowcą. Po Grand Prix Brazylii Geoff Lees zastąpił Stefana, ale nie przyniosło to większych zmian. W czerwcu zespół podjął decyzję o wycofaniu się z Formuły 1 po Grand Prix Francji, dlatego zostałem bez fotela wyścigowego”.
Roman: Cofnijmy się kilka lat wstecz, do samego początku. Czy to prawda, że razem ze swoim kolegą wybraliście się na poszukiwanie złota, aby finansować swoje starty w wyścigach?
Dave: "Oczywiście... a tym kolegą był nie kto inny jak Derek Daly! Ktoś powiedział nam, że dzięki wydobywaniu złota na Alasce i w Australii można zarobić duże pieniądze. Nie mogliśmy się zdecydować co zrobić, dlatego rzuciliśmy monetą! Nie żartuję! Wypadło na Australię. Harowaliśmy w pocie czoła przez 6 miesięcy, ale było warto. Kiedy wróciliśmy do domu, każdy z nas kupił sobie nowy samochód Formuły Ford. Wtedy, w 1976, zdominowałem Brytyjskie Mistrzostwa Formuły Ford i zdobyłem tytuł, a Derek tryumfował w prestiżowym Festiwalu Formuły Ford. W tamtych czasach Formuła Ford nie była jakimś żartem, gdzie startowało 16 samochodów, tak jak ma to miejsce dzisiaj w wielu juniorskich seriach. Wtedy zdarzały się weekendy, gdzie stawka liczyła 60. głodnych sukcesu chłopaków. Kwalifikacje składały się z kilku tur, a dopiero potem mieliśmy wyścig. Każdy młodziak, który naprawdę chciał odnieść tam sukces musiał być niesłychanie zdeterminowany, znacznie bardziej niż obecne dzieciaki. I ja właśnie taki byłem. Kiedy w Hiszpanii ustawiłem się w moim samochodzie Shadow [już w Grand Prix F1] na polach startowych, zobaczyłem Dereka, który siedział w swoim Tyrrellu kilka rzędów przede mną i wtedy przypomniał mi się ten czas, który spędziliśmy razem w Australii. W pewnym sensie to było niesamowite jak dwójka dzieciaków z Formuły Ford mogła dokonać czegoś takiego. To był jedyny wyścig F1, do którego się zakwalifikowałem, ale Belastre i FIA stwierdzili później, że wyścig ten był nielegalny i nie został zaliczony do mistrzostw F1”.
Roman: Naturalnym krokiem było przejście z Formuły Ford do Formuły 3, ale podjąłeś dość zaskakującą decyzję, wybierając Europejskie Mistrzostwa, a nie Brytyjską serię. Dlaczego?
Dave: "Tak, wszyscy moi rywale z Formuły Ford przeszli do Brytyjskiej Formuły 3. Ja obrałem swoją własną ścieżkę i skierowałem się na europejskie tory. Stwierdziłem, że jest to lepsza opcja na dłuższą metę, aby nauczyć się europejskich obiektów”.
Roman: Wiem, że podróżowałeś po całym kontynencie przebudowanym busem, w który pakowałeś dość egzotyczny wtedy samochód F3 Argo. Jak to wyglądało od środka?
Dave: "W Formule Ford mogłem wszystko robić po swojemu i moim jedynym kompanem była moja ówczesna dziewczyna. W Formule 3 coś takiego było niemożliwe. Rozpocząłem sezon z Marchem, ale w trakcie mistrzostw ekipa, w której barwach jeździłem zbankrutowała i musiałem poszukać sobie nowej posady. Spróbowałem wtedy swoich sił w nowopowstałym samochodzie Argo JM1, który wybudowany został przez firmę Anglia Cars - Jo Marguart, właściciel, zaoferował mi wtedy dobry układ. Musieli się wtedy wypromować, dlatego można powiedzieć, że w pewnym sensie zostałem ich fabrycznym kierowcą. Cztery osoby podróżowały ze mną na każdy wyścig, jedną z nich był Marguart, a cały sezon kosztował mnie około 30tys funtów”.
Roman: Od początku wspierała Cię firma o nazwie Group Waterworks. Co to była za spółka?
Dave: "Było to przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją i instalacją kanalizacji w Iralndii. Firma ta należała do mojego przyjaciela”.
Roman: Jak radziłeś sobie w Formule 3?
Dave: "Wtedy, w roku 1978, wygrywanie było niezwykle ciężkie. Jeździli tam tacy kierowcy jak Alain Prost, Nelson Piquet czy Piercarlo Ghinzani, jednak to, jak mocni byli okazało się dopiero później. W trakcie sezonu zaliczyłem cztery najszybsze okrążenia wyścigu i dwa razy stanąłem na drugim stopniu podium, przez co stwierdziłem, że byłem tak samo szybki jak reszta. Miałem szybkość, ale miałem też źle zbalansowany samochód, ponieważ Marguart zamontował w nim przekładnie, które były zbyt ciężkie”.
Roman: Po tym sezonie przesiadłeś się do Brytyjskich Mistrzostw Formuły 1, które nosiły nazwę Aurora Series, a do tego otrzymałeś wsparcie od biznesmena z Hong Kongu, który nazywał się Teddy Yip. Jak nawiązaliście kontakt?
Dave: "Przez Sida Taylora, który zajmował się sportową stroną marki Theodore. On również był z Irlandii i wierzył w moje umiejętności prowadzenia wyścigowych aut”.
Roman: Sezon 1979 okazał się dobry, ponieważ zdobyłeś wicemistrzostwo w tej kategorii, ustępując jedynie Rupertowi Keeganowi...
Dave: "Miałem bardzo dobry samochód, zaprojektowany przez Harveya Postlethwaite'a Wolf WR4. To był dobry samochód, którym można było wchodzić w zakręty driftem, z kierownicą skierowaną w przeciwną stronę. Spędziłem w tej ekipie wspaniały czas i było to dla mnie bardzo ważnym doświadczeniem. Wygrałem swój debiutancki wyścig, jeszcze pod koniec roku 1978, w którym udział brali tacy zawodnicy jak Tony Trimmer, Guy Edwards czy Emilio de Villota. W zimie polecieliśmy do Australii, gdzie rozgrywano takie małe, przypominające Tasman Cup zawody, które nosiły nazwę Rothmans International Series. Zwyciężyłem w raju serferów... cudowne uczucie. Mam piękne wspomnienia z tego czasu. Desire Wilson prowadziła ten sam samochód w Aurora Series i była naprawdę dobra. Prawdopodobnie była najlepszą kobietą, która była profesjonalnym kierowcą wyścigowym”.
Roman: Następnie przyszła pora na nieszczęsny okres w Formule 1, po którym już nigdy nie brałeś udziału w wyścigach samochodów jednomiejscowych. Mimo tego, zacząłeś się ścigać sportowymi samochodami.
Dave: "Mazda zaoferowała mi rolę pierwszego kierowcy w swoim zespole fabrycznym. Ale byłem kimś więcej niż tylko kierowcą. Byłem de facto dyrektorem ich działań w Europie. Samochody były budowane w Japonii, ale cała ekipa stacjonowała w Anglii. Byliśmy naprawdę małą grupą ludzi, dlatego ściągnąłem do nas Nigela Strouda, który projektował wcześniej samochody Can-Am dla Porsche. Kontynuowaliśmy współpracę z Mazdą aż do lat 90-tych. Pamiętam wyścig Le Mans z roku 1991. W tym czasie nadal byłem kierowcą numer 1 w ekipie Mazdaspeed, ale to drugi samochód, który mieli do dyspozycji Herbert, Weidler i Gachot wygrał zawody. Samochód, który prowadziłem wraz ze Stefanem Johanssonem i Mauricio Sando-Salą dotarł do mety dopiero na 6. miejscu”.
Roman: Wiem, że prowadzisz wiele interesów. Jak Ci to wychodzi?
Dave: „Tak jest. Jestem na przykład twórcą marki GPRacewaer, którą sprzedałem kilka lat temu. Zajmowałem się również karierami kilku zawodników, a moimi klientami byli m.in. Richard Lyons, czy Ralph Firman. Dzięki znajomościom w Japonii byłem w stanie umieścić ich w dobrych fotelach wyścigowych w tamtejszych seriach. Oprócz tego mam swoją kolumnę w jednej z gazet, a także współpracuję z telewizją”.
Roman: Obecnie współpracujesz także z Teddy'm Yipem juniorem, synem Teddy'ego Yipa seniora, z który wspierał Cię za czasów kariery wyścigowej. Jak wam się pracuje?
Dave: "Znam Teddy'ego juniora od czasów gdy był dzieckiem. Zawsze miałem najlepsze relacje z rodziną Yipów, a teraz niestety już tylko z nim i wdową po Teddy'm seniorze, Beverly Clark-Yip. Ja i junior rozpoczęliśmy współpracę w związku z mistrzostwami A1 Cup of Motorsport, gdzie prowadziliśmy zespół Irlandii w latach 2008-2009. Naszym kierowcą był Adam Carroll i odnotowywaliśmy bardzo dobre rezultaty, nasz zespół wygrał wtedy mistrzostwa. Dzięki temu Teddy Yip junior wyrobił sobie opinię w świecie motorsportu od tego momentu dobrze nam się współpracuje”.
Roman: Ekipa Status Grand Prix wystawia samochody w serii GP2 i GP3...
Dave: "Nie tylko tam! Jako ekipa Theodore Racing bierzemy udział w wielu różnych seriach w Chinach, Makau i innych częściach Azji. Obecnie Teddy junior jest na dobrej drodze do tego, aby jego nazwisko po raz kolejny stało się sławne na całym świecie”.
Roman: Jakie są twoje plany na sezon 2016?
Dave: „Zdecydowanie GP2, gdzie dopiero zdążyliśmy zresztą wejść. Myślimy jednak, aby zrezygnować z GP3
(w momencie publikacji wywiadu zostało już potwierdzone, że ekipa Status Grand Prix nie będzie startować w sezonie 2016 w serii GP3)”.
Roman: Podsumowując, jakie jest twoje najsmutniejsze wspomnienie z czasów wyścigów?
Dave: "Zdecydowanie śmierć Juanito Camposa, mojego partnera z ekipy Argo-F3. Pochodził z Argentyny i podczas testów na Silverstone uderzył głową w barierkę przy dużej prędkości. Złamał szyję i było to dla mnie koszmarnie trudne, aby się po tym pozbierać”.
Roman: Z czego jesteś najbardziej dumny?
Dave: „Po pierwsze z tego, że moje nogi nadal trzymają się mojego tyłka. Jeśli chodzi o sportową część mojej kariery, to z pewnością jest to Formuła Ford, kiedy pokazałem wszystkim, że to ja byłem najlepszy. Oprócz tego wybrałbym również moje 3 tryumfy w klasach w wyścigu Le Mans”.
Roman: Z pewnością są to wspaniałe osiągnięcia! Bardzo dziękuję za wywiad i powodzenia w przyszłości!
Dave: "Również dziękuję, przyjemność po mojej stronie”.