Dlaczego GP Meksyku jest tak trudne dla bolidów i kierowców F1?

Grand Prix Meksyku to jedna z najciekawszych rund w kalendarzu Formuły 1. Nie chodzi tu jednak tylko i wyłącznie o interesują nitkę toru czy oddanych kibiców, ale również o warunki, które stawiają przed bolidami oraz zawodnikami niespotykane wyzwania.

Lekcja geografii

Mexico City - jedno z najbardziej unikalnych miast na naszej planecie, w którego obszarze metropolitalnym mieszka niemal 22 milionów osób. To jednak niejedyny szczegół, który wyróżnia stolicę Meksyku na tle innych gigantycznych aglomeracji. Mexico City to również ósma najwyżej położona stolica świata ze średnią wysokością wynoszącą zawrotne 2240 metrów n.p.m., zaś z najwyższym punktem w postaci mieszczącego się w granicach miasta wulkanu Ajusco - 3930 metrów n.p.m! Dlaczego wspominam o tych faktach? W tym właśnie mieście znajduje się Autodromo Hermanos Rodriguez - tor imienia legendarnych dla meksykańskiego motorsportu braci Ricardo oraz Petro Rodriguezów - na którym już po raz 14. odbędzie się w ten weekend GP Meksyku, choć gdybyśmy mieli być całkowicie dokładni, powinno się mówić o tych zawodach jako o GP Miasta Meksyk. Dla uproszczenia przekazu jednak zostanę przy starej nazwie tego wydarzenia.

Jeżeli śledzicie Formułę 1 od dłuższego czasu, z pewnością mogliście usłyszeć, że arena ta jest dla bolidów oraz kierowców naprawdę wymagająca. Co jednak za tym stoi? Cóż, po tym obszernym geograficznym wprowadzeniu z pewnością zdołaliście się już domyślić. Nie chodzi o sam układ, który przez zawodników jest dość lubiany, czy o zmiany wysokości, a głównie… o samą wysokość, na jakiej położony jest tor. Jest to bowiem pułap aż 2285 metrów n.p.m., a więc jeszcze większy niż średnia wysokość, na jakiej położone jest samo miasto. Oznacza to wyjątkowy pod kątem technicznym weekend, a dziś skupię się na tym, jak konkretne komponenty bolidów obrywają od tak ekstremalnych jak na wyścigi Formuły 1 warunków. Nie można jednak w całej tej opowieści pominąć czynnika ludzkiego, o którym jednak wspomnę nieco później.

Aerodynamika - więcej znaczy… mniej?

Bardzo ciekawym aspektem przygotowywania bolidu do wyścigu w Meksyku jest oczywiście pakiet aerodynamiczny. Sprawa jest prosta - wraz ze wzrostem wysokości powietrze staje się coraz rzadsze. W przypadku tego toru możemy mówić już zaledwie o gęstości rzędu 75% względem poziomu morza. Oznacza to, że zespoły muszą przygotować wyjątkowy pakiet aerodynamiczny. Jak jednak pogodzić gigantyczną wręcz prostą startową, kręty ostatni sektor oraz szybkie łuki w połowie nitki? Okazuje się, że przydać mogą się… elementy z torów ulicznych. 

Pakiety przywożone na Meksyk bardzo często podobne są do tych dostarczanych na weekendy w Singapurze czy Monako, lecz z uwagi na rzadsze powietrze generowany docisk i tak jest niewielki. Idealnym dowodem jest wyczyn Valtteriego Bottasa z 2017 roku, który pobił na Autodromo Hermanos Rodriguez rekord prędkości maksymalnej w całej historii F1 - 372,5 km/h. Takie wyniki wskazywałyby na to, że w Meksyku ekipy stawiają na prędkość maksymalną i wybierają pakiety mogące zmaksymalizować prędkość na prostej. Prawda okazuje się jednak być zupełnie inna - generowany docisk porównywalny jest do tego, z którym zespoły mogą spotkać się w przypadku konfiguracji szykowanych chociażby na Monzę. Zresztą już podczas piątkowych treningów w tym roku mogliśmy zauważyć prędkości przekraczające 340 km/h, a do pełnego odkręcenia mocy jednostek jeszcze daleka droga.

Silnik i chłodzenie - które elementy obrywają najbardziej?

Jak nietrudno jest się domyślić, rzadsze powietrze to po pierwsze mniejsze ciśnienie atmosferyczne, a po drugie mniejsza dawka tlenu. Ma to naprawdę ogromny wpływ na działanie bolidu Formuły 1. W obecnej erze turbodoładowanych jednostek hybrydowych nie mamy już do czynienia ze stratami mocy. Gdybyśmy jednak mówili o wolnossących silnikach, spadek potencjału mógłby wynosić kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent. Obecnie sporo problemów załatwia turbosprężarka, lecz kosztem swojej własnej żywotności.

By dostarczyć do silnika wystarczającą do normalnej pracy ilość tlenu, turbo musi działać na zdecydowanie wyższych obrotach, dodatkowo nadwyrężając kompresor. Oczywiście wpływa to na zużywanie się tych elementów, lecz dodatkowo generuje kolejny kłopot - chłodzenie. Pracujące na maksymalnych obrotach i nagrzewające się podzespoły jednostki potrzebują mocniejszego wsparcia, lecz jako że bolidy F1 są chłodzone powietrzem, rzadsza atmosfera rodzi pewne problemy i zmniejsza efektywność układu. To oczywiście doprowadza do potęgowania się kłopotów z przegrzewaniem i błędne koło się zamyka. Zespoły muszą więc szukać innych opcji. Dla przykładu walczy się z przeciążeniem kluczowych elementów, takich jak sam silnik, hamulce czy skrzynia biegów, montując większe wloty powietrza. Zwiększa to opór aerodynamiczny, lecz na torze w Meksyku nie jest to aż tak ogromnym problemem, choć oczywiście zabiera to trochę potencjału auta na prostej.

Kierowcy - choroba wysokościowa nie wybiera

Osoby, które nieprzygotowane ruszają w górzysty teren, mogą spotkać się ze sporymi problemami zdrowotnymi i kondycyjnymi. Ba, zdarza się to nawet u wydawać by się mogło znakomicie przygotowanych sportowców. Wystarczy spojrzeć chociażby na kadrę piłkarską reprezentacji Boliwii, która rozgrywa swoje mecze w La Paz, położonym na wysokości średnio 3640 metrów n.p.m. Nawet najlepsze reprezentacje w Ameryce Południowej, z naszpikowanymi gwiazdami Argentyną czy Brazylią na czele, muszą dosłownie wyszarpywać sobie na wyjazdach do La Paz jakiekolwiek punkty, a widok wyczerpanych piłkarzy przyjezdnych w maskach tlenowych nie jest szokującym widokiem.

Choć w przypadku Mexico City nie mówimy o aż tak ekstremalnym przypadku, spora wysokość zdecydowanie może dać się we znaki i generować u kierowców Formuły 1 syndromy powiązane z chorobą wysokościową. Problem można byłoby rozwiązać poprzez odpowiedni okres aklimatyzacji, lecz w tak napiętym kalendarzu nie ma na to czasu. Pracownicy zespołów Formuły 1 pod kątem konieczności odpowiedniego przygotowania się do trudów zawodów porównują GP Meksyku do GP Singapuru. W Azji jednak głównym problemem jest upał oraz potęgująca go wysoka wilgotność powietrza.

Jak ekipy przygotowują swoich zawodników do tak wymagającego wyścigu? Bardzo ważne jest tutaj żelazo, które pomaga w wytwarzaniu hemoglobiny. Kierowcy albo przyjmują odpowiednie suplementy, albo ich dieta zmieniana jest na taką zawierającą więcej żelaza. Delikatne treningi kardio również są wskazane, lecz zazwyczaj są one ustalane pod kątem adaptacji, a nie pracy nad kondycją.

Jedna przyczyna, tak wiele problemów

Gdyby więc podsumować powody, przez które GP Meksyku jest tak wyjątkowe i trudne dla całego padoku F1, moglibyśmy w bardzo prosty sposób stwierdzić, że wszystko rozbija się o powietrze. Choć byłoby to spore uproszczenie - należy podkreślić rolę ciśnienia atmosferycznego, mniejszej gęstości czy tym samym mniejszej ilości tlenu - to nie moglibyśmy w sumie mówić, że to kłamstwo. Warto jednak rozebrać wszystkie zależności na czynniki pierwsze, by zobaczyć, jak bardzo wpływają one na charakterystykę tego weekendu. Weekendu, który cechuje się poza sporymi wymaganiami dla aut i ich kierowców genialnym klimatem oraz tłumami oddanych fanów. To właśnie dlatego runda ta jest przez wielu tak uwielbiana, nie mówiąc już o tym, że F1 po prostu potrzebuje tak wyjątkowych aren, jak właśnie Autodromo Hermanos Rodriguez!

Chcesz czytać więcej artykułów z cyklu Zrozumieć wyścigi? Postaw nam kawę!

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze