Załoga Signatech-Alpine wygrała wyścig ELMS na torze Hungaroring. Ze stratą poniżej okrążenia, do mety dojechał także zespół Murphy Prototypes – w GT wygrała ekipa Proton Competition.
Choć rywalizacja nie przebiegała w warunkach dla nas idealnych – na Węgrzech nie powtórzyła się sytuacja z Silverstone, gdzie spora część wyścigu, wskutek ulewy i jej skutków została niejako „zneutralizowana”. Wyraźnie jednak w walce liczyła się taktyka, a także odpowiedni dobór opon – a bezpośrednie pojedynki spadły na tu dalszy plan. Spodziewaliśmy się ich szczególnie w czołowej kategorii LMP2, gdzie w sesjach „czasowych” kierowcy raz-po-raz odbierali sobie najlepsze pozycje – w samym wyścigu, niepokonanym okazała się jednak załoga Signatech, która po wyjściu na czoło niedługo po starcie, spokojnie dowiozła zwycięstwo już do mety. Tu, a także w pozostałych klasach, duże znaczenie miały także przygody i awarie w poszczególnych pojazdach – te, tylko w pierwszej godzinie wyeliminowały z walki jednego z głównych faworytów.
Tymi faworytami była oczywiście załoga nr 1 od Thiriet by TDS Racing, która wygrała poprzednie dwie rundy ELMS. Na Hungaroring, podczas deszczowego startu, Pierre Thiriet zaliczył jednak kontakt z innym pojazdem – przez co bardzo szybko musiał zjawić się w boksach na wymianę przedniej części nadwozia. Na prowadzeniu pozostał Jonathan Hirschi z Murphy, za nim niespodziewanie pojawił się Maurizio Mediani w prototypie od SMP Racing – a do boksów zjechał również Patrick Niederhauser z Race Performance, szybko wycofując się z wyścigu. Rozpędzał się za to Pierre Ragues w Alpine ekipy Signatech – i jak się okazało, niecałe 10 minut wystarczyło mu, by przejąć od Hirschiego prowadzenie. Po kolejnych 10 minutach, Mediani stracił natomiast trzecie miejsce – przejął je Oliver Turvey w Zyteku ekipy Jota Sport, który rozpoczął pościg za wice-liderem.
Brytyjczyk dogonił Hirschiego 40 minut po starcie – wtedy jednak, podczas ataku zaliczył on pechowego kapcia, nieco wcześniej zjeżdżając na pierwszy pit-stop. Reszta czołówki LMP2 zrobiła to około 20 minut później – a najdłużej czekał z tym Mediani. Już wtedy, przez tworzenie się „suchej drogi” na torze, kierowcy decydowali się na zmianę opon na „slicki” – nieraz jednak odczuwali tego konsekwencje, wpadając w poślizg. Najbardziej widać to było w prototypie ekipy Boutsen Ginion – jego pierwszy błąd zauważyliśmy zaraz po wyjeździe z boksów. Po pierwszej serii zjazdów, wskutek wcześniejszego pit-stopu, to Turvey był przed Hirschim – Brytyjczyk zaczął wtedy budować przewagę nad Szwajcarem. Było to ważne dlatego, że przez drugą część wyścigu, dla Murphy jechał bardzo szybki Brendon Hartley. Na czele, bez problemów podążał Ragues – a nieco dalej jechała Natacha Gachnang, która w pierwszej godzinie wyścigu także zjawiła się w boksach z powodu drobnej awarii.
Około 80 minut przed końcem wyścigu, Ragues, Turvey i Hirschi zjechali na zmiany kierowców – i wtedy Brendon Hartley zaczął odrabiać stratę do Simona Dolana z Jota. Kwadrans później, Nowozelandczyk był już tuż za Brytyjczykiem – i po serii ataków odzyskał on drugie miejsce dla Murphy Prototypes. W kolejnych minutach, różnice między prowadzącym Nelsonem Panciaticim, Harlteyem, Dolanem oraz Siergiejem Żłobinem z SMP były coraz wyraźniejsze – i nawet ostatnia seria pit-stopów nie zmieniła już tego układu. Panciatici dojechał do mety bez przygód – zaliczając w ten sposób pierwsze zwycięstwo dla powracającego do rywalizacji producenta, Alpine.
W LMPC sytuacja była o wiele prostsza – już na starcie, z toru wypadł Soheil Ayari z załogi nr 48 – a po 4 okrążeniach Francuza „obróciło” raz jeszcze. Startujący z jednej z ostatnich pozycji C.O. Jones z Team Algarve był natomiast wyraźnie wolniejszy od Garego Hirscha z nr 49 – a 45 minut po starcie, dwa poślizgi Brytyjczyka i lekki kontakt z barierką uszkodził prototyp nr 46. Hirsch utrzymywał się za to za pierwszą czwórką prototypów LMP2 – a w połowie wyścigu, zmienił go Paul Loup-Chatin. Ten był co prawda nieco wolniejszy, i do mety dojechał za 7 innymi pojazdami – ale z przewagą 14 okrążeń nad załogą nr 48. Nr 46 także na mecie się pojawił – lecz nie zaliczył wymaganej ilości okrążeń i nie został sklasyfikowany.
Całkiem sporo działo się w obu kategoriach GT. W GTE, fantastyczny start zaliczył Jean-Karl Vernay w Porsche nr 67 od IMSA, awansując z pozycji 17. na 8. – i na prowadzenie w swojej klasie. Za nim był Matt Griffin w Ferrari nr 52 od RAM Racing – za to słabo spisywał się Joël Camathias z Ferrari nr 66 od JMW, wyraźnie ustępując konkurencji. Trzeci był Christian Ried w Porsche ekipy Proton Competition. Griffin próbował pokonać Vernaya opóźniając swój pierwszy pit-stop – lecz zamiast tego, strata do lidera tylko się tu zwiększała. Irlandczyk pojawił się w boksach dopiero w połowie wyścigu, zmieniając się wtedy z Johnnym Mowlemem.
Chwilę później doszło jednak do zaskakującego zwrotu – po kontakcie z innym pojazdem, Mowlem musiał zjechać ponownie by wymienić lusterko – a Vernay otrzymał minutową karę za wyprzedzanie pod żółtą flagą, która przez chwilę widniała w jednym z sektorów. Francuz odbył karę po kolejnych 10 minutach – a niedługo potem zmienił się z Patricem Milesim, przez co spadł za zmiennika Rieda, Nicka Tandyego. W dodatku, Milesiego atakował Emmanuel Collard z Porsche nr 75 od ProSpeed – za to Mowlem był dopiero piąty. Wkrótce jednak, Brytyjczyl wyszedł przed kolegę z załogi RAM z drugiego Ferrari, Gunnara Jeanette – a co najważniejsze, Collard i owa dwójka wyprzedziła Milesiego.
Godzinę przed metą, prowadzący Tandy zjechał na zmianę z Klausem Bachlerem – pit-stopy czekały jednak również resztę stawki. JMW musiało natomiast na dłuższy czas zjechać do boksów – w ich Ferrari doszło do awarii silnika. Z owej reszty, jako pierwszy zjechał Piergiuseppe Perazzini z Ferrari nr 54 od AF Corse – co okazało się decydujące pod koniec wyścigu. 35 minut przed końcem, zrobili to także Collard, Milesi i Jeanette – dzięki czemu jadący w nr 54 Marco Cioci awansował na miejsce czwarte i rozpoczął pościg za zmiennikiem Collarda, Francoisem Perrodo. Włoch dogonił Francuza w ostatnim kwadransie – a gdy go wyprzedził, do mety dojechał już jako trzeci – za Bachlerem oraz Mowlemem, który szybki zjazd zaliczył 12 minut przed końcem wyścigu.
W kategorii GTC, do wyścigu nie przystąpiło Lamborghini ekipy Kox Racing – a pierwszym liderem został nieoczekiwanie Tommaso Rocca z Ferrari nowej ekipy Easyrace. Szybko jednak wyprzedził go Aleksander Frolow z nr 72 od SMP – a wkrótce także Alasdair McCaig w BMW od Ecurie Ecosse. Ta sytuacja nie zmieniła się po pierwszej serii pit-stopów – na trzecie awansował za to Stefano Gai z AF Corse. Ten jednak, 80 minut przed metą zaliczył niemiłą przygodę z Patricem Milesim – przez co ustąpił pola kierowcy drugiego Ferrari od SMP, Wiktorowi Szajtarowi. Szajtar w kolejnych minutach wyprzedził Olliego Millroya z BMW – a jak się okazało pod koniec wyścigu, jedyne w stawce Z4 GT3 nie dojechało nawet do mety. Po ostatnim pit-stopie, Joe Twyman ścigał nim dwa Ferrari od SMP – pół godziny przed metą, zaliczył jednak fatalny kontakt z Ferrari nr 54 od AF Corse, przez co uszkodzeniu uległy oba pojazdy – a także barierka. Trzecie miejsce przypadło przez to załodze nr 62 od AF Corse – a wygrał Fabio Babini w nr 69 od SMP, w końcówce wyprzedzając kolegę z nr 72, Devi Markozowa.
Poz | Nr | Kierowca | Klasa | Zespół | Rezultat | ||||
1 | 36 | Pierre Ragues Nelson Panciatici |
1 | LMP2 | Signatech Alpine | 99 okr. | |||
2 | 18 | Brendon Hartley Jonathan Hirschi |
2 | LMP2 | Murphy Prototypes | +38.268 | |||
3 | 38 | Simon Dolan Oliver Turvey |
3 | LMP2 | Jota Sport | +2 okr. | |||
4 | 37 | Maurizio Mediani Siergiej Żłobin |
4 | LMP2 | SMP Racing | +3 okr. | |||
5 | 43 | Natasha Gachnang Christian Klien |
5 | LMP2 | Morand Racing | +4 okr. | |||
6 | 1 | Pierre Thiriet Mathias Beche |
6 | LMP2 | Thiriet by TDS Racing | +5 okr. | |||
7 | 77 | Christian Ried Klaus Bachler Nick Tandy |
1 | LMGTE | Proton Competition | +6 okr. | |||
8 | 49 | Paul Loup Chatin Gary Hirsch |
1 | LMPC | Team Endurance Challenge |
+6 okr. | |||
9 | 52 | Johnny Mowlem Matt Griffin |
2 | LMGTE | RAM Racing | +7 okr. | |||
10 | 55 | Piergiuseppe Perazzini Marco Cioci Federico Leo |
3 | LMGTE | AF Corse | +7 okr. | |||
11 | 75 | Francois Perrodo Emmanuel Collard |
4 | LMGTE | ProSpeed Competition | +8 okr. | |||
12 | 67 | Patrice Milesi Jean-Karl Vernay |
5 | LMGTE | IMSA Performance Matmut |
+8 okr. | |||
13 | 53 | Gunnar Jeanette Franck Montecalvo |
6 | LMGTE | RAM Racing | +8 okr. | |||
14 | 69 | Kirył Ładygin Wiktor Szaitar Fabio Babini |
1 | GTC | SMP Racing | +9 okr. | |||
15 | 72 | Aleksandr Frołow Dewi Markozow Luca Persiani |
2 | GTC | SMP Racing | +9 okr. | |||
16 | 4 | Khaled Al-Mudhaf Alex Kaparia John Hartshorne |
7 | LMP2 | Boutsen Ginion Racing | +9 okr. | |||
17 | 62 | Andrea Rizzoli Stefano Gai Lorenzo Casé |
3 | GTC | AF Corse | +9 okr. | |||
18 | 83 | Tommaso Rocca Diego Romanini Fabio Mancini |
4 | GTC | Easyrace | +11 okr. | |||
19 | 48 | Anthony Pons Soheil Ayari |
2 | LMPC | Team Endurance Challenge |
+20 okr. | |||
NSK | 79 | Joe Twyman Ollie Millroy Alasdair McCaig |
- | GTC | Ecurie Ecosse | +22 okr. | |||
NSK | 54 | Yannick Mallegol Jean-Marc Bachelier Howard Blank |
- | LMGTE | AF Corse | +26 okr. | |||
NSK | 66 | Joel Camathias Andrea Bertolini |
- | LMGTE | JMW Motorsport | +31 okr. | |||
NSK | 46 | Cornelius Jones Nicky Catsburg |
- | LMPC | Algarve Pro Racing Team | +41 okr. | |||
NSK | 34 | Michel Frey Patric Niederhauser |
- | LMP2 | Race Performance | +97 okr. | |||
NST | 60 | Peter Kox Nico Pronk Dennis Retera |
- | GTC | Kox Racing |
W klasyfikacji generalnej, w LMP2 sytuacja jest niezwykle interesująca – pech Pierra Thirieta i sukces Signatech-Alpine zrównał ze sobą tych kierowców – przez co o tym, kto zostanie mistrzem, zdecyduje bezpośrednia konfrontacja na Paul Ricard. Minimalne szanse na mistrzostwo mają jeszcze kierowcy Jota Sport – ci jednak, bardziej będą patrzeć na rywalizację z tymi od Race Performance i Morand Racing, na którymi mają 9 i 15 punktów przewagi. Inne załogi straciły szanse na triumf w tym sezonie – a podobna sytuacja jest tu wśród zespołów.
W LMPC, Gary Hirsch i Paul Loup Chatin mają przewagę 23 punktów nad drugą załogą od Team Endurance Challenge – przez co ich triumf jest tu już niemal pewny. Na Paul Ricard, liderzy musieliby po prostu zostać niesklasyfikowani – a Anthony Pons i Soheil Ayari wygrać, by to ci drudzy zdobyli mistrzostwo.
Tylko punkt przewagi mniej nad konkurentami mają czołowi kierowcy GTE – Matt Griffin i Johnny Mowlem. Mistrzostwo już na Hungaroring odebrał im Christian Ried, który z kolegami z Porsche od Proton Competition wygrał wyścig na Węgrzech – a który ma przewagę 10 oczek nad jednym z nich, Nickiem Tandym oraz 12 nad konkurentami z drugiego Ferrari od RAM Racing, Frankiem Montecalvo i Gunnarem Jeannette. Tu jest nieco bardziej ciasno – dwa punkty mniej mają kierowcy od AF Corse – a 10 ci od JMW Motorsports.
W GTC sytuacja jest za to podobna do tej, co w LMP2 – trzykrotni zwycięzcy z załogi nr 69 mają przewagę 5 punktów nad Włochami z AF Corse. Jest to jednak spowodowane tym, że w wyścigu na Silverstone, ci od SMP punktów nie zdobyli – inaczej, zapewne już na Hungaroring cieszyliby się z mistrzostwa. Wszystko okaże się więc na Paul Ricard – a przez pecha na Węgrzech, 20 punktów do liderów tracą kierowcy BMW z Ecurie Ecosse, Ollie Millroy i Andrew Smith.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.