Kubica: Mogliśmy walczyć nawet o zwycięstwo

Zespół Prema Orlen Team zaliczył swój wyścigowy debiut w Długodystansowych Mistrzostwach Świata FIA WEC podczas piątkowego 1000-milowego wyścigu na torze Sebring. Załoga z Robertem Kubicą w składzie zakończyła rywalizację na czwartym miejscu w klasie LMP2.

Po tym, jak czerwona flaga przeszkodziła Kubicy w przejechaniu ostatniego pomiarowego okrążenia w kwalifikacjach, Polak startował z szóstej pozycji. Były kierowca Formuły 1 zaliczył znakomity start i od razu nawiązał walkę z czołówką, by oddać samochód w ręce Lorenzo Colombo na trzeciej pozycji.

Włoska ekipa kontynuowała marsz w górę stawki, gdy za kierownicą zasiadł Louis Delétraz. Mistrz Europejskiej Serii Le Mans zaoszczędził czas w alei serwisowej, nie zmieniając opon na 98. okrążeniu i wyszedł dzięki temu na prowadzenie. Na jego nieszczęście, już 11 kółek później wyścig został przerwany po wypadku José Maríi Lópeza i Delétraz stracił całą przewagę na torze.

Delétraz pozostał za kierownicą podczas kolejnego pit-stopu, dzięki czemu zespół znów zaoszczędził czas potrzebny na zmianę opon, lecz Szwajcar nie był już w stanie jechać tak szybkim tempem, co na początku i gdy w końcu oddał prototyp #9 z powrotem w ręce Colombo, załoga spadła na szóstą lokatę.

Włoch zdołał wysforować się przed samochody Jota i United Autosports USA, by oddać prototyp w ręce Kubicy na czwartej pozycji. Po powrocie za kierownicę na 172. okrążeniu, Polak wykręcił najlepszy czas swojej załogi – 1:50,879 – lecz jego pościg ku czołówce zakończyła kolejna czerwona flaga, po której rywalizacja nie była już wznowiona.

„Myślę, że można podsumować ten wyścig przez jego dwie połowy” – powiedział po wyścigu Kubica. „Rozpocząłem wyścig, oddałem samochód w ręce Lorenzo na trzeciej pozycji i byliśmy całkiem konkurencyjni, mogliśmy walczyć o podium, a nawet o zwycięstwo. Lorenzo spisał się bardzo dobrze i przyjęliśmy alternatywną strategię co do opon. Wtedy, czerwona flaga pojawiła się na cztery godziny przed końcem. Louis prowadził, ale to nie pomagało, bo stawka zbiła się ze sobą”.

„W drugiej połowie wyścigu wciąż byliśmy nieźli. Ekipa pracowała bardzo dobrze w alei serwisowej, ale straciliśmy trochę czasu w pewnych kluczowych momentach. Wskoczyłem do samochodu, żeby przejechać ostatnią godzinę i 40 minut. Plan był taki, żeby dojechać do końca, ale pogoda zaczęła się zmieniać. Zaczęliśmy odrabiać straty i wracaliśmy do walki, ale wyścig został zatrzymany”.

„Powinniśmy być jednak bardzo zadowoleni jako zespół, bo spisaliśmy się bardzo dobrze w alei serwisowej i możemy z niecierpliwością czekać na kolejną rundę WEC na Spa-Francorchamps”.

Źródło: Z wykorzystaniem informacji prasowej Prema Orlen Team

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze