Szef Ferrari w długodystansowych mistrzostwach świata Antonello Coletta wyjawił, iż w sezonie 2026 nie powinny zajść zmiany w składach kierowców. Tym samym możliwość przejścia Roberta Kubicy do fabrycznego zespołu z Maranello staje pod dużym znakiem zapytania.
Coletta jeszcze przed rozpoczęciem 24-godzinnego wyścigu Le Mans publicznie wyraził chęć kontynuowania współpracy z obecnymi kierowcami samochodów #50 i #51. Zdaniem Włocha stabilność współpracy jest jednym z kluczowych elementów budowania silnego zespołu: „Nie mamy zamiaru nikogo zmieniać, więc mam nadzieję, że uda nam się utrzymać ten sam zespół w kolejnych sezonach”
– stwierdził szef ekipy. „Dla nas stabilność kierowców jest czymś naprawdę podstawowym – to jeden z filarów, na którym opieramy naszą działalność sportową”
.
„To nie znaczy, że nigdy się nie zmienimy, ale na razie jesteśmy niezwykle zadowoleni z kierowców, których mamy”
.
Włoch stwierdził jednak, że jest jeszcze za wcześnie, aby oficjalnie rozmawiać o długości kontraktów fabrycznych kierowców, jednak wydaje się to być formalnością: „Nigdy nie rozmawiamy o kolejnym sezonie przed końcem Le Mans”
.
„Le Mans to taki zwrot sezonu: są kierowcy, którzy mają wieloletnie kontrakty i tacy, których kontrakty są odnawiane, więc po 24 godzinach, zgodnie z naszą praktyką, gdy trzeba odnowić umowy, siadamy do stołu i znajdujemy najlepsze rozwiązanie dla wszystkich”
.
Słowa Coletty oznaczają, że oddala się perspektywa przejścia do fabrycznego zespołu Roberta Kubicy. Polak ma ważny kontrakt z prywatnym zespołem AF Corse do końca obecnego sezonu i choć według zapowiedzi samochód z nr 83 wystartuje w sezonie 2026 WEC, to przyszłość Polaka za kierownicą żółtego Ferrari nie jest oczywista. Mocnym argumentem przemawiającym do ponownego zaangażowania Krakowianina w starty z pewnością będzie zwycięstwo w 93. edycji Le Mans.
Źródło: motorsport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.
