Pirelli decyduje się na nietypowy dobór opon na GP Australii

Firma Pirelli, po raz pierwszy od momentu obowiązywania obecnej formy przydzielania ogumienia, zdecydowała się na przeskok w alokacji opon na nadchodzący weekend wyścigowy Grand Prix Australii.

W ciągu ostatnich kilku sezonów Pirelli oferowało gamę opon składających się z pięciu stopni twardości. C1 to opony najbardziej trwałe, ale oferujące najmniejszy poziom przyczepności, zaś C5 to opony przeznaczone do wykonywania szybkich okrążeń, lecz ich trwałość jest bardzo krótka. Na każde Grand Prix włoski producent alokował trzy spośród nich.

Do tej pory Pirelli opierało się na zasadzie schodkowania przy doborze ogumienia. Oznacza to, że zawsze wybór padał na trzy następne rodzaje mieszanek w aktualnej gamie, np. C1-C2-C3, C2-C3-C4 czy też C3-C4-C5, które jest stosowane na torach ulicznych oraz tam, gdzie asfalt nie jest wymagający dla opon. Po nominacji, w trakcie weekendu te opony są już oznaczane jako miękkie, pośrednie oraz twarde.

Na zbliżające się Grand Prix Australii będzie jednak nieco inaczej. Firma Pirelli tym razem – po raz pierwszy od 2019 roku, kiedy obowiązuje ten format przydziału ogumienia – postanowiła wybrać na Albert Park opony C2, C3 i C5.

„Zdecydowaliśmy się na zmianę mieszanki, ponieważ zauważyliśmy, że podczas testów różnica w osiągach pomiędzy oponami C3 i C4 była stosunkowo niewielka i uważamy, że Albert Park jest dobrym miejscem do wypróbowania tej opcji” – wytłumaczył powody tej decyzji Mario Isola, szef Pirelli.

Grand Prix Australii wraca do kalendarza Formuły 1 po raz pierwszy od 2019 roku. Układ obiektu od tamtego czasu uległ dość sporym zmianom z myślą o poprawie aspektu ścigania oraz walki koło w koło. Wśród modyfikacji wymienić można m. in. usunięcie szykany w zakrętach 9 i 10, która została zastąpiona długim, ale dość łagodnym i szybkim łukiem.

„Układ toru został mocno zmieniony, w wyniku czego pojawił się nowy asfalt, który powinien być dość gładki” – dodał Isola. „Oznacza to, że na początku [weekendu] przyczepność toru będzie bardzo niska, jednak spodziewamy się dużego stopnia ewolucji, ale również wyjątkowo śliskiej nawierzchni, jeśli będzie padać”.

„Do Melbourne przyjeżdżamy kilka tygodni później niż w poprzednich sezonach, kiedy na półkuli południowej rozpoczęła się już jesień, więc warunki mogą być bardziej zmienne. W Melbourne jest też zupełnie nowa generacja samochodów i opon, z którymi kierowcy wciąż próbują się zapoznać. Wszystkie te czynniki oznaczają, że zespoły i kierowcy będą mieli dużo pracy podczas sesji treningowych”.

Źródło: Z wykorzystaniem informacji prasowej Pirelli

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze