Leclerc jednak z karą na starcie Grand Prix Kanady

Charles Leclerc otrzyma karę cofnięcia o 10 pól startowych do wyścigu w Montrealu po tym, jak Ferrari zdecydowało się założyć do jego samochodu elektronikę sterującą, będącą już przekroczeniem tegorocznej alokacji.

Leclerc nie ukończył ubiegłotygodniowego Grand Prix Azerbejdżanu z powodu awarii silnika, którego zdaniem Ferrari nie dało się już naprawić. To nie była pierwsza pechowa runda dla Monakijczyka, który nie dojechał do mety także GP Hiszpanii i także z powodu problemów z jednostką napędową.

Przed pierwszym piątkowym treningiem potwierdzono, że Ferrari zamontowało w samochodzie Leclerca nowy silnik spalinowy (ICE), MGU-K, MGU-H oraz elektronikę sterującą, lecz wszystkie te komponenty znajdowały się jeszcze w tegorocznej alokacji. Po FP2 FIA opublikowała inny dokument, według którego Leclerc skorzystał z trzeciej już elektroniki sterującej. Przekroczenie dwóch układów tego typu spowodowało automatyczne nałożenie kary cofnięcia na starcie niedzielnego wyścigu o 10 pozycji.

W kwestii ostatniej awarii najwięcej mówiło się na temat wprowadzonej w Baku nowej turbosprężarki, która miała ulec dużemu uszkodzeniu. Mimo to, Ferrari w tej kwestii postanowiło wrócić do wcześniej sprawnego tego rodzaju komponentu, za co nie są nakładane żadne kary.

W obu piątkowych treningach najszybszy był Max Verstappen, lecz Leclerc na koniec dnia był drugim najszybszym kierowcą, tracąc do reprezentanta Red Bull Racing tylko 0,081 sekundy. Nałożona kara dla Monakijczyka sprawiła, że Ferrari może zdecydować się sięgnąć po całkowicie nową jednostkę napędową, przez co Leclerc wystartowałby z końca stawki, obok Yukiego Tsunody, który na ten weekend także otrzymał już nową jednostkę.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze