Zmiana podejścia w Red Bullu. Nie Colton Herta, a… Nyck de Vries?

Według ostatnich doniesień, Red Bull zaniechał działań w kwestii ściągnięcia do Formuły 1 Amerykanina Coltona Herty, a na celowniku austriackiego koncernu znalazł się Nyck de Vries.

W minionych tygodniach wiele mówiło się o zaawansowanych pracach Red Bulla w sprawie podpisania kontraktu z kierowcą IndyCar, Hertą, na potencjalne starty w zespole AlphaTauri już w przyszłym roku. Amerykanin nie posiadał jednak wymaganych 40 punktów, aby uzyskać superlicencję FIA. Organ zarządzający zastrzegł sobie prawo do przyznawania superlicencji w wyjątkowych sytuacjach i z tej opcji próbował skorzystać Red Bull.

W piątek rano niemiecki serwis motorsport-magazin.com poinformował, że negocjacje Red Bulla z FIA i Formułą 1 spełzły na niczym, a ponadto swoje wątpliwości miały wyrazić przedstawiciele innych zespołów, w tym Ferrari.

Wiele ma związku z potencjalnym odejściem Pierre’a Gasly’ego z AlphaTauri, a Francuzem ma być mocno zainteresowane Alpine. Wszystko jest to efektem nieoczekiwanego transferu Fernando Alonso do Astona Martina w przyszłym roku, gdzie zastąpi odchodzącego na emeryturę Sebastiana Vettela.

Samo Alpine, oprócz potencjalnym wyborem Gasly’ego, ma prowadzić dość zaawansowany proces wyboru potencjalnego zespołowego kolegi Estebana Ocona. W tym celu organizuje prywatne testy na węgierskim torze Hungaroring z wykorzystaniem starszego bolidu. Początkowo na liście kierowców biorących udział w tym teście znajdowali Mick Schumacher, Nyck de Vries, Colton Herta, a nawet Antonio Giovinazzi, Sebastian Vettela, czy Nico Hülkenberg. Od tego czasu lista ta została skrócona m. in. o nazwiska Schumachera i Hülkenberga.

Interesująca sytuacja wywiązała się z de Vriesem, który podczas GP Włoch zaliczył nieoczekiwany debiut w Formule 1, zastępując Alexa Albona w Williamsie. Taj musiał przejść operację na zapalenie wyrostka robaczkowego. W rundzie na torze Monza de Vries spisał się bardzo dobrze i wywalczył swoje pierwsze dwa punkty za zajęcie dziewiątego miejsca. Zaledwie kilka dni później, w piątek, miał on być widziany w Austrii w Graz wspólnie z doradcą Red Bulla, Helmutem Marko. Może to oznaczać, de Vries, który mógł potencjalnie liczyć na jazdę w Williamsie u boku Albona, dość nieoczekiwanie założy kombinezon innych barw w przyszłym roku.

Mimo tego, że kolejne klocki zdają się znajdować swoje miejsce, tegoroczna sytuacja na rynku kierowców jest nadzwyczaj dynamiczna. Jeśli de Vries, mistrz Formuły 2 z 2019 roku oraz mistrz świata Formuły E z sezonu 2021, przejdzie z programu Mercedesa do Red Bulla, wówczas austriacki koncern będzie miał w swojej rodzinie dwóch holenderskich mistrzów, obok Maxa Verstappena. Z kolei potencjalny transfer Gasly’ego do Alpine oznaczałby, że dla francuskiego zespołu jeździłoby dwóch Francuzów. Oprócz tego, wciąż niepewna jest sytuacja Schumachera, który ma odejść z programu Ferrari i na własną rękę szukać miejsca w stawce, a także Nicholasa Latifiego, który jako jedyny spośród etatowych kierowców nie zdobył punktu w tegorocznym sezonie Formuły 1.

Jedno jest pewne: jest zbyt mało zespołów, aby wszyscy zawodnicy mogli liczyć na miejsce w przyszłym sezonie.

Źródło: Z wykorzystaniem motorsport-magazin.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze