F1 ma plan, aby sprinty były jeszcze lepsze

Wprowadzenie wyścigów sprinterskich do Formuły 1 było największą zmianą formatu weekendu od debiutu trzysegmentowych kwalifikacji w 2006 roku. 100-kilometrowa bezkompromisowa rywalizacja pozbawiona pit-stopów i oszczędzania paliwa oraz opon od razu stała się hitem wśród kibiców i uczestników.

W przeciwieństwie do MotoGP, właściciele Formuły 1 podeszli do zmiany formatu bardzo zachowawczo, decydując się tylko na trzy sprinty w sezonie 2021 i nagradzając punktami tylko pierwszą trójkę. W tym roku punktacja została rozszerzona do pierwszych ośmiu pozycji, a od przyszłego roku ilość sprintów zostanie podwojona. Nie jest wykluczone, że będą temu towarzyszyły dalsze poprawki formatu, o ile uda się je umieścić w przepisach na przyszły sezon.

FOM dostrzegła bowiem, że niektóre zespoły podchodzą do sprintu nadmiernie zachowawczo, starając się jedynie utrzymać pozycję wywalczoną w piątkowych kwalifikacjach. Przy obecnym formacie wyniki sprintu wyznaczają bowiem kolejność na starcie do niedzielnego Grand Prix, premiowanego większą ilością punktów.

Rozwiązaniem byłoby traktowanie sprintu jako zupełnie oddzielny wyścig. Piątkowe kwalifikacje decydowałyby więc o kolejności na starcie do niedzielnego Grand Prix, a o pozycjach startowych do sprintu decydowałaby dodatkowa sesja rozgrywana w sobotnie przedpołudnie, zamiast drugiego treningu. Ewentualna utrata pozycji podczas sprintu nie wiązałaby się więc z konsekwencjami w głównym wyścigu, zachęcając do bardziej zdecydowanej walki na torze.

Usunięcie z harmonogramu weekendu drugiego treningu jest spójne z wizją szefa Formuły 1 Stefano Domenicaliego, który powiedział publicznie, że chce, aby każda sesja – poza pierwszym treningiem – liczyła się do czegoś i budziła tym samym większe zainteresowanie.

Źródło: the-race.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze