„Białe Ferrari, ekipa B Ferrari z amerykańskimi korzeniami, testerzy włoskich nowości”. Przez sześć lat pobytu Haasa w Formule 1 przewinęło się wiele określeń, które odnosiło się do ich relacji i współpracy z Ferrari.
Od samego początku Günter Steiner musiał mierzyć się z komentarzami nie tylko kibiców, ale i dziennikarzy, którzy przy tylko nadążającej się okazji wytykali korelacje łączące zespół z Banbury z ekipą z Maranello. Szerzej o współpracy obu stajni zaczęto mówić, kiedy część pracowników – z Simone Restą na czele – zaczęła swoją pracę w tym samym budynku, co ekipa Ferrari, a całe przedsięwzięcie rozpoczęto w 2021 roku.
Apogeum osiągnięto podczas Grand Prix Węgier, gdzie Haas zaprezentował nowe rozwiązania techniczne, które łudząco przypominały te zastosowane w Ferrari. Wówczas Steiner wprost mówił: „Mamy ten sam silnik co Ferrari, tę samą skrzynię biegów, to samo zawieszenie. Dlaczego mielibyśmy kopiować kogokolwiek innego? I wygrywają wyścigi? Więc 1+ 1 to 2, a my nie jesteśmy głupi”
– mówił szef amerykańskiej ekipy.
Just in case you were thinking of tweeting us, no need to tweet a two word phrase beginning with W and F.
— Haas F1 Team (@HaasF1Team) July 29, 2022
Our mentions are already full of that 🙃#HaasF1 #HungarianGP #FP1
Oskarżenia o skopiowanie Ferrari padły jednak znacznie wcześniej. Wszystko za sprawą sensacyjnego wyniku, jaki osiągnął Kevin Magnussen podczas Grand Prix Bahrajnu. Duńczyk ukończył wyścig na piątym miejscu, wprawiając w euforię wszystkich sympatyków. Wówczas szef zespołu Alpine, Otmar Szafnauer, przyznał, że nie spodziewał się takiego wyniku Haasa, natomiast „FIA zbada i wyciągnie właściwe wnioski na temat podobieństwa tych dwóch samochodów”
.
Do pociągu wątpliwości dosiadł się Andreas Seidl, który również powątpiewał, czy aby na pewno Haas i Ferrari nie grają razem do jednej bramki. „Dla nas to kwestia zasad. Dwa zespoły nie powinny mieć więcej wspólnego niż silnik i elementy wewnętrzne skrzyni biegów. Nie powinno być współdzielenia infrastruktury. Niebezpieczeństwo polega na tym, że dzielenie się informacjami poprawi ekipę B, jednocześnie pomagając ekipie A”
– kontynuował Niemiec.
Pomimo wielu wątpliwości i szerokiego komentowania sprawy, FIA nie ukarała ani Haasa, ani Ferrari. Steiner wielokrotnie podkreślał, że żaden pracownik Ferrari nie korzysta z komputerów Haasa, a oba zespoły mają swoje oddzielne systemy. Zaprzeczył również jakoby Ferrari miało „skręcić swoje silniki”
Haasowi, aby nieco oddalić podejrzenia rywali.
Serwis ŚwiatWyścigów.pl zapytał podczas Grand Prix Azerbejdżanu, czy trzy zespoły osiągnęły swój cel i czy FIA wykazała jakieś nieprawidłowości, na to Steiner odpowiedział w swoim stylu.
„Nie, FIA tylko sprawdza i takie jest ich zadanie. Wszystko jest w porządku. Mogą przyjeżdżać codziennie, nie ma problemu. Mamy na miejscu kawę i herbatę, ale cukier muszą przywozić swój, bo jest za
drogi [śmiech]”
– żartował wówczas szef ekipy.
Fred Vasseur i Günter Steiner są przyjaciółmi i wiele razy już pokazali, że bardzo dobrze czują się w swoim towarzystwie. Czy współpraca na linii Ferrari – Haas będzie jeszcze bardziej zacieśniona?
Fred Vasseur and Guenther Steiner before the start on Sunday. I think they're contemplating a rise in the budget cap!: pic.twitter.com/9gpDGe6wq4
— Adam Cooper (@adamcooperF1) May 30, 2022
Hey @alfaromeoorlen, take control of your Team Principal 😆#HaasF1 pic.twitter.com/roysEU1fPm
— Haas F1 Team (@HaasF1Team) March 10, 2022
Kilka dni temu Steiner przyznał, że nowy silnik Ferrari „będzie bombą”
. Czy Tyrolczyk wie coś więcej niż my?
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.