Dążenie do zrównoważonego rozwoju w Formule 1 przyczyniło się do znaczących postępów w różnych aspektach tego sportu. Jednak wciąż pozostaje jeden rażący problem: marnowanie opon. Pomimo podejmowanych wysiłków na rzecz zmniejszenia wpływu na środowisko, królowa motorsportu wciąż boryka się z kwestią niewykorzystanych opon, które gromadzą się w trakcie sezonu.
W Formule 1 praktycznie zawsze, jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o opony. Najnowsze dane z minionego sezonu, dostarczone przez Pirelli, dostawcę opon w F1, rzucają światło na skalę problemu. Z 8016 kompletów opon dostarczonych zespołom, 2718 zestawów — około 34% — pozostało niewykorzystanych. Wśród nich 935 kompletów slicków zostało zamontowanych na felgach, ale nigdy nie opuściło garażu, a kolejne 948 zestawów slicków przejechało nie więcej niż trzy okrążenia.
Problem marnowania opon nie dotyczy jedynie niewykorzystanych zasobów; ma on również szersze implikacje środowiskowe, bowiem każda opona to zużycie surowców i energii na produkcję. Dodatkowym obciążeniem środowiskowym są koszty transportu tych opon po całym świecie, tylko po to, by je później utylizować.
Pirelli zdaje sobie jednak sprawę z istniejącego problemu i podejmuje aktywne działania, aby rozwiązać tą kwestię. W 2024 roku wprowadzono politykę «strip and fit» dotyczącą opon na mokrą nawierzchnię, co pozwoliło na demontaż i ponowne użycie niewykorzystanych opon z jednego wyścigu w kolejnym. Tylko dzięki tej inicjatywie produkcja opon zmniejszyła się o 3500 jednostek w porównaniu z 2023 rokiem.
Jednak te ulepszenia to dopiero początek. Dane Pirelli podkreślają nieefektywność w użytkowaniu opon, szczególnie tych na mokrą nawierzchnię. Na przykład opony ekstremalne, czyli te do wyjątkowo trudnych warunków, były używane jedynie w 0,57% całkowitej pokonanej odległości w sezonie, podczas gdy opony pośrednie stanowiły 5,84%. Ta rozbieżność rodzi pytania o to, czy jedna, uniwersalna opona na mokrą nawierzchnię mogłaby zastąpić obecny system dwóch rodzajów, redukując tym samym marnotrawstwo.
Aby rozwiązać problem marnowania opon typu slick, Formuła 1 mogłaby ponownie przyjrzeć się regulacjom dotyczącym ich użytkowania. Bardziej ustrukturyzowane podejście, które wymuszałoby użycie konkretnych mieszanek podczas sesji treningowych i kwalifikacyjnych, mogłoby zmniejszyć liczbę niewykorzystanych opon. Dodatkowo, zmniejszenie całkowitego przydziału opon na kierowcę mogłoby skłonić zespoły do bardziej efektywnego ich wykorzystywania.
W 2023 roku Formuła 1 eksperymentowała z systemem Alternative Tyre Allocation (ATA), który zmniejszył całkowitą liczbę opon z 13 do 11 na kierowcę i narzucał użycie konkretnych mieszanek w każdej sesji kwalifikacyjnej. Choć system ATA wykazał potencjał, ostatecznie został porzucony z powodu obaw o ograniczenie jazd treningowych i faworyzowanie czołowych zespołów. Pomimo swoich wad, koncepcja ta ukazała możliwość innowacji w zarządzaniu oponami.
Zrównoważony rozwój to droga małych kroków, a nie rewolucyjnych zmian. Choć całkowite wyeliminowanie marnowania opon może być niemożliwe, Formuła 1 musi pozostać zaangażowana w zmniejszanie swojego śladu węglowego. Jak zauważył Mario Isola, szef działu F1 i wyścigów samochodowych w Pirelli, osiągnięcie zrównoważonego rozwoju będzie wymagało pewnych kompromisów.
Sport ten już wielokrotnie udowadniał swoją zdolność do innowacji w zakresie zmniejszania wpływu na środowisko, od silników hybrydowych po zrównoważone paliwa. Rozwiązanie problemu marnowania opon z równie dużym zaangażowaniem dodatkowo umocni pozycję Formuły 1 jako lidera w zrównoważonym motorsporcie, potrzeba do tego jednak pomysłu i przede wszystkim chęci zmian.
Źródło: motorsport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.