Robert Kubica był bohaterem oficjalnego podcastu F1. W rozmowie z Tomem Clarksonem po raz pierwszy oficjalnie przyznał coś, o czym mówiono od dawna. W momencie swojego wypadku miał podpisany kontrakt z Ferrari na 2012 rok.
Pytany o swój wypadek z 2011 roku Kubica zwrócił uwagę na dodatkowy bolesny aspekt kraksy, która zakończyła jego karierę w F1 „To miał być mój ostatni rajd, ponieważ team, dla którego miałem jechać w 2012 nie pozwalał mi na starty w rajdach”
. Dopytany, czy chodziło o Ferrari, Kubica potwierdził: „Nie wiem czy Fernando wiedział. Miałem zarabiać mniej niż w Renault”
.
Wiemy już więc na pewno, że wypadek Kubicy przeszkodził mu w zostaniu kierowcą Ferrari, u boku Fernando Alonso, który walczył w tamtym sezonie o mistrzostwo do ostatniego wyścigu.
Kubica przyznał, że utrata szansy jazdy dla Ferrari boli go z biegiem czasu coraz bardziej: „Przez pierwsze 18 miesięcy moja rehabilitacja była tak ciężka, że nie bolało mnie to, bo koncentrowałem się na moich obrażeniach i powrocie do zdrowia. Im więcej czasu mija, tym trudniej się z tym pogodzić. Wtedy poczucie, że powinienem być w Ferrari nie sprawiało, że rehabilitacja była trudniejsza, to bardziej boli teraz”
.
Kubica bronił decyzji o startach w rajdach, choć przyznał, że ostatecznie zapłacił zbyt wysoka cenę za korzyści, które z tego wynikały: „Rajdy nie były tylko dla zabawy. Wynikały z chęci bycia lepszym kierowcą i znalezienia czegoś, czego nie mają inni. Nie wystarczał mi poziom, na którym byłem. Chciałem więcej. Ciągle uważam, że nawet dzięki małej ilości rajdów w 2010, zdobyłem wtedy więcej punktów. Zapłaciłem jednak za to zbyt wysoka cenę. Ciągle ją płacę”
.
Źródło: formula1.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.