Szef zespołu McLarena Andreas Seidl przyznał, że byli kierowcy ekipy Fernando Alonso i Stoffel Vandoorne mieli wpływ na formę, jaką obecnie prezentuje jego zespół w Formule 1.
Na początku ubiegłego sezonu, gdy McLaren przeszedł z jednostek napędowych Hondy na Renault, mówiło się, że ekipa odbije się od dna i będzie regularnie walczyła o sporą zdobycz punktową. Po obiecującym starcie w Australii rzeczywistość okazała się być bardziej brutalna i ostatecznie zespół z Woking zakończył rok na szóstym miejscu w klasyfikacji konstruktorów.
Nowy sezon był dla brytyjskiej stajni wielkim znakiem zapytania, szczególnie ze względu na całkowitą zmianą składu kierowców, jednak jak dotąd Carlos Sainz Jr i Lando Norris zaimponowali wszystkim, dzięki czemu po dziewięciu tegorocznych wyścigach ekipa zajmuje czwarte miejsce w zestawieniu z przewagą 20. punktów nad piątym Renault. Seild podkreślił jednak, że nie byłoby to możliwe bez wkładu Alonso i Vandoorne’a.
„W ubiegłym roku nikt nie spodziewał się wewnątrz zespołu, że po sezonie, w którym byliśmy dziewiątą siłą w stawce, będziemy w stanie dokonać takiego postępu. To wprost pokazuje, że wiele zmian, które zostały zainicjowane już w zeszłym roku. przynosi efekty. Zespół wykonał dobrą robotę w przygotowaniach tegorocznego samochodu. Dużo rzeczy zrozumieli, wliczając w to wkład kierowców z ubiegłego roku. Powinniśmy poświęcić dużo uwagi Fernando i Stoffelowi za wskazanie słabych stron oraz kierunku, w jakim powinien podążać rozwój, co teraz przynosi korzyści”
– powiedział Seidl.
„Teraz oczywiście celem dla nas jest kontynuacja tego rozwoju. Chcemy upewnić się, że utrzymamy tę pozycję przez jakiś czas. Widzieliśmy już jednak, że sytuacja może zmienić się szybko – to wciąż zacięta walka. Ważne jest zatem, aby za bardzo się nie ekscytować i z pokorą skupić się na słabościach, jakie posiada jeszcze nasz samochód”
.
Źródło: formula1.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.
