Albon: Nie spodziewam się niczego szalonego

Alex Albon w ten weekend po raz pierwszy będzie ścigał się po ulicach Singapuru, gdzie Red Bull typowany jest jako mocny pretendent do podium, a nawet zwycięstwa. Mimo że jest to dla niego "prawie" domowy wyścig, nie podchodzi do niego ze specjalnymi oczekiwaniami.

Po dwóch wyścigach w barwach Red Bull Racing na Spa i Monzy, które Albon zakończył odpowiednio na piątym i szóstym miejscu, przyszła pora na zawody w Singapurze, gdzie od 2008 roku organizowana jest nocna Grand Prix. Specyfikacja toru Marina Bay wymaga od samochodów dużo więcej docisku aerodynamicznego niż tory w Belgii i Włoszech, w czym tegoroczny RB15 jest całkiem niezły w porównaniu do głównych przeciwników, a więc Ferrari i Mercedesa. Na papierze byki mają więc spore szanse na bardzo dobry wynik, jednakże Alex nie oczekuje po tej rundzie nic specjalnego. 

"To moja pierwsza Grand Prix tutaj więc nie spodziewam się niczego szalonego" - powiedział Albon. "Tor nie wygląda na łatwy, myślę, że to jeden z tych torów, gdzie będziemy widzieli dużą różnice pomiędzy kierowcami. Podchodzę do tego spokojnie, ale zobaczymy jak będzie w pierwszym treningu. Pewnie będę trochę z tyłu, ale mam nadzieję, że do kwalifikacji i wyścigu wszystko będzie już ok, tym bardziej, że ten tor pasuje naszemu samochodowi nieco lepiej niż Spa czy Monza. Póki co jest jeszcze za wcześnie aby o mówi o szansach na podium, będę mógł o tym pomyśleć dopiero po piątkowych treningach. Jeszcze nie wiem jaki będzie realistyczny cel na ten weekend. Oczywiście podium byłoby super, ale to nie jest tak, że akurat to jest ten wyścig kiedy chce to osiągnąć. Zamierzam się po prostu ścigać".

Z uwagi na bardzo wysoką temperaturę i dochodzącą do 98% wilgotnoś powietrza, tor w Singapurze uchodzi za najbardziej wymagający, zarówno dla samochodu, jak i dla kierowcy. Swój udział ma tu również bliskoś betonowych barier, a także fakt, że średnia prędkość jest stosunkowo wysoka jak na tor uliczny. Mimo że jego doświadczenie z tego miejsca ogranicza się jednak tylko do symulatora, zawodnik Red Bulla podchodzi do obiektu Marina Bay optymistycznie.

"Lubię tory uliczne. Raczej dobrze się na nich spisuje. Tor w Singapurze jest trochę mieszanką Monako i Baku. Jest techniczny, tak jak Monako, ale zakręty pod kątem 90 stopni sprawiają, że czujesz się trochę jak w Baku. Jest fajny, oczywiście jeździłem na nim w symulatorze i muszę wam powiedzieć, że na pewno nie był łatwy. Symulator Red Bulla jest bardzo dobry i jedyna różnica jaka jest między nim, a prawdziwym samochodem to uczucie jakiego doświadczasz podczas jazdy. Wsiadając do symulatora jedziesz na maksa od pierwszego okrążenia, a w trakcie jazdy prawdziwym samochodem bierzesz pod uwagę fakt, że dookoła są ściany i zostawiasz sobie lekki margines bezpieczeństwa".

Grand Prix Singapuru to jedyne zawody w Azji południowo-wschodniej, a więc regionie skąd pochodzi Alex. Mimo że ojczyzna kierowcy, Tajlandia, nie leży najbliżej "miasta lwa", nie da się ukryć, że dla tegorocznego debiutanta będzie to wyjątkowy weekend pod względem atmosfery i otoczki: "To wciąż 2 godziny lotu z Tajlandii, ale czuje to bardziej niż gdzie indziej. Przyjeżdża tu moja rodzina z Tajlandii a także ludzie z Red Bulla z Tajlandii".

 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze