Zespół Ferrari potwierdził, że do Austrii przywiezie bolid o specyfikacji, która była przygotowana na Australię, jednak zapowiedział, że większy pakiet poprawek pojawi się na trzeci wyścig na Węgrzech.
Już w ten weekend po dłuższej niż zwykle przerwie spowodowanej koronawirusem powróci Formuła 1, zaś na start zostanie rozegrany wyścig o Grand Prix Austrii. Rywale Ferrari, czyli Mercedes i Red Bull, mają już przygotowane poprawki względem tego, co mieliśmy zobaczyć w Australii. Jak stwierdził szef Ferrari Mattia Binotto, włoski zespół obrał nieco inną strategię po wznowieniu działalności w fabrykach. Ekipa zdecydowała wówczas o obraniu innego kierunku, jeśli chodzi o rozwój SF1000, wiedząc jednocześnie, że poprawki nie będą gotowe na dwa pierwsze wyścigi w Austrii.
„W ten weekend bolid będzie w takiej samej specyfikacji, w jakiej znajdował się pod koniec testów w Barcelonie. Nie oznacza to, że siedzieliśmy z założonymi rękami przez pięć i pół tygodnia, podczas których byliśmy w stanie pracować przy samochodach. Powodem tego są surowe procedury związane z przeciwdziałaniem pandemii, jak również całkowite przerwanie aktywności, co było wymogiem FIA po porozumieniu ze wszystkimi zespołami”
– tłumaczył Binotto w zapowiedzi Ferrari przed GP Austrii.
„Prawda jest taka, że wynik testów [w Barcelonie] doprowadził do znaczącej zmiany kierunku rozwoju, szczególnie w zakresie aerodynamiki. Po pierwsze, musieliśmy zrozumieć, dlaczego nie ujrzeliśmy oczekiwanych rezultatów i w jakim stopniu należy ponownie skalibrować cały program. Kontynuacja rozwoju w ówczesnej formie przyniosłaby efekt przeciwny do zamierzonego, wiedząc, że nie osiągnęlibyśmy naszych celów”
.
„Z tego względu postanowiliśmy opracować nowy program, który obejmuje cały bolid, a jednocześnie jesteśmy świadomi, że nie wszystko będzie gotowe na pierwszy wyścig. Naszym celem jest wprowadzenie pakietu poprawek na trzeci wyścig, który odbędzie się 19 lipca na Hungaroringu”
.
Binotto potwierdził jednak, że zespół nie zrezygnował całkowicie z obecnego pakietu, chociaż podkreślił, że na chwilę obecną samochód nie jest najszybszy.
„Poza faktycznym rozwojem samego samochodu, w ciągu ostatnich kilku tygodni ciężko pracowaliśmy nad analizą jego prowadzenia się dzięki pracy przy symulatorze oraz pomocy naszych kierowców – myślę, że okaże się to przydatne w Austrii. Wiemy, że w tej chwili nie mamy najszybszego pojazdu. Wiedzieliśmy to przed wyruszeniem do Melbourne i to się nie zmieniło”
.
„Mimo to tor w Spielbergu ma inną charakterystykę niż w Montmelo, a temperatury będą znacznie wyższe niż w lutym. W Austrii musimy wykorzystać każdą okazję, a następnie na Węgrzech, dzięki nowemu etapowi rozwoju, nad którym pracujemy, będziemy mogli dokonać porównania względem rywali, przy jednoczesnym uwzględnieniu poprawek, które zostały przez nich wprowadzone”
.
Źródło: Z wykorzystaniem informacji prasowej Ferrari
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.