Charles Leclerc nie ukończył wyścigu o Grand Prix Hiszpanii Formuły 1 z powodu usterki technicznej swojego Ferrari. Monakijczyk odpadł na 36. okrążeniu.
Będący wówczas na 11. miejscu Leclerc obrócił się w ostatniej szykanie toru i zgłosił swojej ekipie, że silnik zgasł. Kierowca Ferrari uruchomił samochód i żółwim tempem dotoczył się do swoich mechaników. Pomimo usilnych prób Leclerc zakończył swój wyścig.
„To były dwa problemy”
– powiedział Leclerc. „Pierwszym był wyłączony silnik, a potem próbowałem go ponownie włączyć i zobaczyłem, że nie działa. Wtedy zobaczyłem, że to nic nie da. Odpiąłem pasy i zjechałem do boksu, ale wyścig już wtedy się zakończył, więc szkoda. Postaramy się zrozumieć, co poszło nie tak, ale szczerze mówiąc, to nie był taki zły wyścig”
.
„Myślę, że ten wynik obnaża nasze słabości. Nie jesteśmy wystarczająco silni i to wszystko. Czy to z punktu widzenia silnika, czy aerodynamiki. To jest pakiet ogólny, zwłaszcza na torze takim jak Barcelona, co pokazuje, że nie jesteśmy wystarczająco silni. Musimy nad tym popracować”
.
Monakijczyk uważa, że gdyby nie usterka w jego samochodzie, mógłby zakończyć ten wyścig na 6. lub 7. miejscu: „Mogliśmy skończyć na P6 lub P7, ponieważ byliśmy bardzo szybcy na miękkich oponach. Planowaliśmy jeden postój i w moim przypadku to działało”
.
„Pierwsza piątka była w zasięgu ręki. Niestety, samochód wyłączył się w ostatniej szykanie. Zbadamy skąd wziął się problem. Poza tym, to był pozytywny wyścig, ale wciąż daleko od tego, gdzie chcemy być. Na następny wyścig będzie ogień”
.
Następną okazją na dobry wyścig będzie Grand Prix Belgii, które odbędzie się w dniach 28-30 sierpnia.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.