George Russell uważa, iż niefortunna pomyłka z końcowego etapu wyścigu o Grand Prix Monako przy bardzo szybko zmieniających się warunkach atmosferycznych, sprawiła, iż finalnie nie znalazł się wśród czołowej trójki na koniec rywalizacji.
Kierowca Mercedesa wystartował do siódmej rundy tegorocznych mistrzostw świata na twardych oponach, na których następnie przejechał aż pięćdziesiąt pięć okrążeń, po czym został wezwany do alei serwisowej po przejściowe ogumienie, gdy pojawiły się opady deszczu.
Strategia młodszego z pary reprezentantów stajni z Brackley była więc zupełnie inna od Lewisa Hamiltona i Estebana Ocona, którzy byli jego najgroźniejszymi rywalami w walce o podium na ulicach Monte Carlo. Obaj zaczynali na pośrednich gumach i zaliczyli dodatkowy pit stop na mieszankę C3 przed założeniem opon na deszczową nawierzchnię.
Russell wyjechał od swoich mechaników za dwoma kierowcami Ferrari, którzy nie zmienili swoich opon z żółtym paskiem. Niedługo później w warunkach żółtej flagi Brytyjczyk ratował się wyjazdem poza tor na drogę wyjazdową, podążając za Lance’em Strollem.
Podczas powrotu na prawidłową nitkę spowodował kontakt z Sergio Perezem i za ten incydent otrzymał od sędziów 5 sekund kary. To wydarzenie, zdaniem 25-latka, było kluczem do trumny jego szans na podium w tym wyścigu.
„Jestem bardzo sobą rozczarowany. Po pit stopie byłem przed Lewisem i Estebanem, ale popełniłem błąd, który był wyłącznie moją winą. Co gorsza, wcale wtedy nie naciskałem. Dotknąłem hamulec i zablokowałem koła. Kosztowało mnie to podium
” – powiedział George Russell.
„Jedna trzecia toru była bardzo mokra, natomiast inna całkiem sucha. Jeśli najedziesz na białą linię w deszczu, przypomina ona lód, ale ostatecznie każdy miał takie same warunki”.
Mercedes był jednym z kilku zespołów, który w ten weekend zainstalował wyraźny pakiet poprawek udoskonalający osiągi samochodu. Pierwotnie zostały one zaplanowane na rundę na Imolii, jednak z uwagi na odwołanie wyścigu we Włoszech w pierwotnym terminie, ośmiokrotni mistrzowie świata postanowili, że wypróbują je po raz pierwszy właśnie w Monako.
Przedstawiciele ekipy Toto Wolffa oraz sami kierowcy byli jednak sceptyczni, jeśli chodzi o ocenę aktualizacji W14.
„Nie możemy oceniać ulepszeń na tym torze”
– stwierdził Russell. „Barcelona będzie pierwszym prawdziwym sprawdzianem i ekscytujące będzie obserwować, jak sobie poradzimy. Bez względu na to, co wydarzy się w Hiszpanii, interesująco będzie uczyć się [naszego zmienionego bolidu] i dalej się rozwijać”
.
Żródło: mercedesamgf1.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.