Charles Leclerc pierwszy raz w obecnym sezonie nie dojechał do mety wyścigu. Kierowca Ferrari ze względu na awarię jednostki sterującej silnikiem musiał wycofać się z Grand Prix Kanady, kończąc tym samym serię dziesięciu wyścigów z rzędu w punktach i TOP 4.
Do Grand Prix Kanady Leclerc startował z odległej dwunastej pozycji wywalczonej po fatalnych kwalifikacjach. Niedziela miała być dla kierowcy Ferrari dniem na odrabianie strat, co zespół z Maranello udowodnił, chociażby na torze w Montrealu w poprzednim roku, jednak już na starcie dziewiątego wyścigu sezonu okazało się, że będzie to ciężki dzień na wicelidera klasyfikacji generalnej.
Problem z silnikiem, który pojawił się w samochodzie z numerem 16, okazał się na tyle dotkliwy, że ograniczył moc silnika na pierwszych piętnastu okrążeniach o około 80 KM. Leclerc przyznał, że w tym sezonie Ferrari z pewnych powodów musi rotować swoimi jednostkami napędowymi, co nie jest dobrym prognostykiem: „To, że często zmieniamy silniki, nie jest zbyt dobrym znakiem. Powiedziawszy to, musimy przeanalizować, na czym polegał dzisiejszy problem. Szczerze mówiąc, nie wiem, na czym polegał”
– powiedział Monakijczyk. „Na prostych jechałem sekundę lub półtorej wolniej. To był trudny wyścig do zarządzania, ponieważ oprócz straty czasu na prostych miałem tysiąc rzeczy do zrobienia na kierownicy”
.
Mokre warunki w początkowej fazie GP pozwoliły nieco przykryć problemy Ferrari, ale wraz z przesychającym torem kłopoty były coraz bardziej widoczne: „Na początku szło dość dobrze, dopóki warunki nie były trudniejsze, ostatecznie jechaliśmy w tym samym tempie, co kierowcy wokół mnie, co dawało trochę pewności. Na suchym torze można podejmować mniejsze ryzyko niż na mokrym, a wtedy to zwykle wyrównuje wszystko. Tracąc półtorej sekundy, dałem się wszystkim wyprzedzić i wtedy wiedziałem, że wyścig się skończył. Brakowało nam około 20-25 km/h na prostych.
Zresetowaliśmy samochód podczas pit stopu i w magiczny sposób było lepiej, ale nie wiemy dlaczego moment obrotowy wychodząc z zakrętów był nierówny, więc nie można było dalej jechać”.
Leclerc zaznaczył, że słaby wynik w kwalifikacjach nie był pokłosiem tego, co wydarzyło się w niedzielę, a zespół nie powinien panikować przed kolejnym wyścigiem w Hiszpanii: „Dzisiaj była to głównie awaria po stronie silnika, w sobotę było coś innego, co musimy przeanalizować. Nie powinniśmy popadać w depresję z powodu tych problemów i dzisiejszego tempa, tak jak nie powinniśmy się ekscytować zwycięstwem w Monako. Musimy zrozumieć problemy, jakie mieliśmy wczoraj, ale dziś samochód był mocny w zakrętach, brakowało nam tylko 1,5 sekundy na prostych”
.
Po wyścigu do awarii w samochodzie Leclerca odniósł się szef zespołu Frederic Vasseur, który powiedział, że problem leżał po stronie jednostki sterującej: „Problem z silnikiem Leclerca dotyczy raczej jednostek sterujących niż samego silnika. Czekaliśmy na czerwoną flagę, aby zrestartować samochód. Niestety tak się nie stało, więc musieliśmy się zatrzymać [na pit stop], przez co straciliśmy jedno okrążenie. Na tym wyścig Charlesa się zakończył”
.
Źródło: formu1a.uno
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.