Verstappen: Krytycy? Mogą się walić

Po serii przekleństw, wyzwisk i kolizji pod koniec wyścigu, Max Verstappen ukończył niedzielne zmagania na Hungaroringu dopiero na piątym miejscu. Holender za swój fatalny wyścig obwinił przede wszystkim błędy zespołu. Max nie szczędził bluzgów także w kierunku kibiców zarzucających mu zbyt niebezpieczną jazdę.

Wszystko w ten weekend szło nie po myśli Red Bulla oraz Maxa Verstappena. Aktualny mistrz świata już w kwalifikacjach narzekał na bolid i z bezradności okładał pięściami swoją kierownicę po ostatnim kółku w Q3. W wyścigu Max zachowywał się podobnie. Ostre wymiany z inżynierem trwały przez niemalże całą drugą część wyścigu. Kulminacją frustracji Holendra było uderzenie w bolid Lewisa Hamiltona przy próbie ataku pod koniec rywalizacji.

Kierowca Red Bulla nie gryzł się w język również podczas rozmów z dziennikarzami. „Kiedy nie masz najszybszego bolidu musisz mieć dobrą strategię. Na początku daliśmy się podciąć – ok, trudno, takie rzeczy się zdarzają. Później utknąłem za Lewisem, potem za kierowcami z tyłu stawki którzy kręcili dobre czasy i minięcie ich zajmowało czas i przegrzewało opony. Musimy wykonywać dużo lepszą robotę strategicznie” – tłumaczył Max.

Dużo mniej dyplomatycznie Verstappen skomentował swoją kolizję z Hamiltonem w zakręcie nr 1. Zapytany o to, jak odpowie na krytykę, Max odparł: „Krytycy? Mogą się pierdolić. Jestem obrzucany gównem od GP Austrii, gdzie wszyscy mówili, że ruszam się przy hamowaniu bla bla bla.”

„Dzisiaj ustaliłem kierunek i potem jechałem prosto. Dzisiaj przy hamowaniu Lewis po prostu dalej skręcał w prawo. Dlatego zblokowałem hamulce, bo wykonywałem manewr i zobaczyłem jak ktoś we mnie wjeżdża, więc zacząłem hamować.” – zakończył Holender.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze