Trzykrotny mistrz świata po zakończeniu rywalizacji w Meksyku bardziej martwił się nie karami za indycenty z Norrisem, a przede wszystkim utratą konkurencyjności RB20 na tle najgroźniejszych rywali w stawce. Wizja mistrzostwa konstruktorów wymyka się Red Bullowi coraz bardziej.
Wyścig na Autódromo Hermanos Rodríguez obfitował w wiele emocji, które dostarczyli nam, podobnie jak w trakcie weekendu w USA, Max Verstappen oraz Lando Norris. W trakcie dziewiątego okrążenia kierowca McLarena ostrzył sobie zęby na wyprzedzenie Holendra w czwartym zakręcie i podobnie jak miało to miejsce w Austin, ustawił się po zewnętrznej stronie, chcąc wykorzystać fakt, że w kolejnych dwóch zakrętach to on będzie ustawiony po wewnętrznej. Niestety dla Brytyjczyka 27-latek nie dał się zaskoczyć, zmuszając Norrisa do wyjazdu poza tor, czym naraził się sędziom, którzy za ten manewr ukarali go dziesięcioma dodatkowymi sekundami i dwoma punktami karnymi już po zakończeniu wyścigu.
Na tym jednak nie koniec twardej walki – chwilę później wyjechał nagle zza pleców Norrisa, omijając go dosłownie o centymetry i sprawiając, że tym razem obaj pokonali zakręt poboczem. Za ten niebezpieczny i niepotrzebny manewr arbitrzy postanowili nałożyć kolejne dziesięć sekund kary, które już zbiorczo zostały wykonane przy pierwszym pit stopie.
Agresywna i bezkompromisowa jazda Verstappena, do której zresztą zdążył nas już przyzwyczaić, nie była główną przyczyną zmartwień w obozie Red Bulla, o czym Holender sam wspomniał już po zakończonym Grand Prix: „Szczerze mówiąc, dwadzieścia sekund to dużo, ale nie zamierzam płakać z tego powodu i dzielić się swoją opinią na ten temat. Mieliśmy dzisiaj kiepskie tempo wyścigowe. Widać to było zarówno, gdy jechaliśmy na średnich, jak i na twardych oponach. Problemem jest to, że jesteśmy zbyt wolni i dlatego muszę jechać na takich pozycjach.
Po tej piekielnie długiej jak na realia F1 wymianie opon trzykrotny mistrz świata wyjechał z alei serwisowej na piętnastej pozycji, tuż przed Sergio Perezem, który po nieudanej próbie wyprzedzenia Liama Lawsona cierpiał z powodu uszkodzeń w sekcji bocznej w swoim RB20. Następnie dość sprawnie przedzierał się w górę stawki, jednak gdy dotarł do czołówki, zetknął się ze ścianą w postaci dwóch kierowców Mercedesa.
„Powrót na szóste miejsce odbył się bez żadnych przeszkód, ale potem nie mogłem nawet walczyć z samochodami Mercedesa z przodu. Nie miałem przyczepności, ślizgałem się, nie mogłem hamować. Więc tak, to był dla nas bardzo trudny wyścig. Staramy się poprawić, już były momenty, w których mieliśmy nadzieję na zmianę, ale tutaj znowu było trudniej, więc to dziwne. Jest kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę i miejmy nadzieję, że w Brazylii będziemy bardziej konkurencyjni”
.
Na koniec w krótkim komentarzu nawiązał także do swoich starć z Norrisem: „Między mną a Lando nie doszło do kontaktu, po prostu ostro się ścigaliśmy, ale pod koniec dnia na odprawie kierowców każdy mówi za siebie. Czy zasady mogą być lepsze? Może tak, może nie. Ja po prostu jeżdżę tak, jak uważam, że powinienem. W zeszłym tygodniu było w porządku, w tym tygodniu dostałem dwadzieścia sekund kary. Tak to już jest. Życie toczy się dalej”
.
Źródło: motorsport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.