Leclerc otwarcie o porażce w kwalifikacjach: Musimy przeprosić kibiców

Charles Leclerc był bezradny podczas sobotnich kwalifikacji do Grand Prix Emilii-Romanii. Kierowca Ferrari nie zdołał zakwalifikować się do Q3 przed własną publicznością podobnie jak Lewis Hamilton i wziął na siebie ciężar wpadki.

Po piątkowych treningach w jednym, jak i drugim garażu Ferrari nie było przesadnego optymizmu. Pakiet poprawek przywieziony na włoski tor w postaci tylnego skrzydła i obszaru kół nie pokazał widocznego efektu zmian, choć tempo wyścigowe Monakijczyka na dłuższym przejeździe dorównywało nawet McLarenowi.

Charakterystyka obiektu imienia Enzo i Dino Ferrari sprawia jednak, że to tempo kwalifikacyjne jest kluczowe i start z przodu stawki, gdyż kręty i wąski tor skutecznie utrudnia manewry wyprzedzania. Niestety dla włoskich kibiców tegoroczny model SF-25 nie jest stworzony do pokonywania szybkich kółek, o czym Tifosi przekonali się podczas środkowego segmentu kwalifikacji.

Podczas ostatniego przejazdu w Q2 dysponujący świeżymi zestawami opon C6 kierowcy Ferrari nie poprawili swoich rezultatów, co uczynili choćby zawodnicy Astona Martina i Pierre Gasly. Wyniki tych kierowców podczas ostatnich prób zdecydowały o wyeliminowaniu kierowców z Maranello z dalszej rywalizacji i zajęcie miejsc 11. i 12. odpowiednio dla Monakijczyka i Brytyjczyka, co było szokiem dla włoskich kibiców zgromadzonych na trybunach: „Pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, jest przeprosić kibiców, ponieważ gdy wokół zespołu jest tyle pasji, a my nawet nie przechodzimy przez Q2, to boli. To boli również nas w zespole, uwierzcie mi. Taki poziom osiągów jest nie do przyjęcia. Musimy zareagować”powiedział Leclerc.

Monakijczyk postanowił pójść o krok dalej i zobrazować, jaką formą dysponuje obecnie jego zespół w dość groteskowych słowach: „Na koniec możemy zamienić opony, umieścić tylne z przodu, a przednie z tyłu, ale samochód i tak nie pojedzie wystarczająco szybko. To jedyne, co mówię od jakiegoś czasu — teraz nie mamy potencjału”.

Leclerc nie ma złudzeń, że niedzielny wyścig będzie trudny dla zespołu, a jedyną nadzieję na poprawę formy Ferrari Monakijczyk upatruje w kolejnym zestawie poprawek przygotowanych na GP Hiszpanii: „Myślę, że właściwa strategia jest taka sama dla wszystkich. Kiedy jesteś [w takiej pozycji] na torze, możesz mieć tylko nadzieję na samochód bezpieczeństwa. Czy to właściwa rzecz do zrobienia jutro? Może, ale zobaczymy, jak to się potoczy. Wykonamy swoją pracę, zobaczymy, gdzie jesteśmy i podejmiemy decyzję. [W Barcelonie] będzie musiała to być naprawdę duża aktualizacja, jeśli chcemy, aby była przełomowa. Szczerze mówiąc, nie sądzę, aby tak było, ale mam nadzieję, że nadal możemy zrobić krok we właściwym kierunku. Nadal mamy długą drogę do przebycia”.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze