Drift w najlepszym wydaniu, masa emocji i zacięta rywalizacja – 20 i 21 lipca na lotnisku Muchowiec w Katowicach odbyła się 3. runda Driftingowych Mistrzostw Polski.
Tegoroczny kalendarz DMP, podobnie jak rok temu, liczy sobie 4 weekendy. Kierowcy rywalizują w dwóch klasach: SEMI PRO oraz PRO, istnieją także odrębne rozgrywki Speed Games dla influencerów. Zawodnicy zmierzali do Katowic, mając za sobą doświadczenia z deszczowej, wymagającej imprezy na torze w Kielcach, gdzie wśród najlepszych wygrał bezkonkurencyjny Jakub Król, za nim znalazł się Oleksij Hołownia i Mateusz Suski, natomiast w kategorii SEMI PRO górą okazał się Eryk Fabisiak, drugi był Bartosz Ostałowski, a czołową trójkę domknął debiutant Kevin Wróbel. Na Słomczynie w zestawieniu PRO triumfował Oleksij Hołownia przed Jakubem Królem i Pawłem Korpulińskim, w SEMI PRO zwyciężył Krzysztof Jóźwiak przed Bartoszem Ostałowskim i Wojciechem Goździewiczem.
Lotnisko Muchowiec po raz pierwszy w historii gościło najlepszych polskich, i nie tylko, drifterów. Do kwalifikacji stawiło się ponad 60 kierowców z 6 państw, natomiast jak podają realizatorzy imprezy, przez cały obiekt w te dwa dni przewinęło się blisko 15 tysięcy kibiców. Przygotowano dla nich kilka atrakcji: wystawa 200 samochodów wyeksponowanych obok toru i które zmieniały się między kolejnymi dniami tego driftingowego święta, ponadto, co jest dodatkową nowością na DMP, wszyscy chętni mogli przejechać się na prawym fotelu driftowozu razem z doświadczonym kierowcą, poczuć tę adrenalinę i zapach palonej gumy wewnątrz aut i to nie byle jakich, bo m.in. Supry 4, Nissana S13 i 14, a także legendarnej Toyoty AE86 w specyfikacji do driftu. W wyznaczone godziny wszyscy fani mogli także wejść do padoku, porozmawiać z kierowcami i członkami ekip oraz znaleźć się ponad nitką toru za pomocą wystawionego dźwigu tuż przy największej trybunie.
„Trasa tutaj na lotnisku Muchowiec wcale nie jest taka prosta, bo najpierw mamy ten zakręt lewy, prawy, lewy, gdzie jedziemy po płycie asfaltowej, a oczywiście po lewej i prawej stronie mamy betonowe bandy, gdzie trzeba być bardzo czujnym i też bardzo blisko nich jechać. No i później mamy ten prawy długi łuk, gdzie zmieniamy nawierzchnię, samochody trochę podskakują, więc tutaj zawodnicy muszą ocenić, jak dużo trakcji stracą w momencie wpadnięcia w te płyty i oczywiście później ten długi, gdzie również jadą blisko ściany”
– tak cały tor, stworzony specjalnie na to wydarzenie, opisał Jakub Przygoński, który jest jednocześnie promotorem i organizatorem Driftingowych Mistrzostw Polski.
Klasa SEMI PRO
Kwalifikacje
Do kwalifikacji w niższej klasie stanęło jedynie 14 kierowców, a więc wszyscy mieli zapewnione wejście do finałów Top16, które odbyły się w niedzielę. Nikt jednak nie chciał odpuszczać i zamierzał pokazać swoje 100, a nawet 110% przed katowicką publicznością i wykręcić jak najlepszy przejazd. Rywalizację otworzył nam Mikołaj Polak, jest to debiutant tegorocznego DMP, który dopiero dzień przed rozpoczęciem zawodów otrzymał zgodę na start. Kolejna świeżynka, Wojciech Fabisiak, w pierwszym przejeździe uzyskał jedynie 33 punkty, natomiast Piotr Chodalski był autorem pierwszego wyzerowanego przejazdu, zaraz za nim tego samego wyczynu dokonała jedyna kobieta w tej kategorii – Magdalena Małaczyńska. Rodzina Małaczyńskich nie mogła uznać tej rundy przejazdów kwalifikacyjnych do udanych. Dariusz Małaczyński, chwilę po swojej żonie, zawadził tyłem swojego samochodu o bandę długiego łuku i zakończył swój przejazd w ścianie.
Po pierwszych przejazdach na pierwszym miejscu znajdował się Damian Witek w Nissanie 200xs S14A z wynikiem 75 punktów, na drugim miejscu znany i lubiany Bartosz Ostałowski w BMW E92 z dorobkiem 71 punktów, trzecim najlepszym zawodnikiem był natomiast Krzysztof „Siwy” Jóźwiak w swoim BMW M2 z 68 punktami, co dało mu identyczny rezultat do tego wywalczonego przez Kevina Wróbla. Wróbel w drugim przejeździe okazał się bezkonkurencyjny i tak było już przez cały weekend – wykręcił aż 91 punktów, mało który kierowca spoza czołówki kategorii PRO mógłby myśleć o takim wyniku. Ostatecznie drugi najlepszy przejazd padł łupem Sebastiana „Kickstera” Kraszewskiego, który z 53 punktów poprawił się na 76. Damian Witek spadł zatem na trzecie miejsce. Z kolei Bartosz Ostałowski i Krzysztof Jóźwiak obaj wykręcili przejazdy na poziomie 74.
Finały
Eryk Fabisiak pewnie wygrał swój pojedynek z Wojciechem Goździewiczem na etapie Top16, natomiast Bartosz Ostałowski po świetnym leadzie miał lekkie problemy w chase’ie, jednak Bartłomiej Owczarek wyzerował swój przejazd, co pozwoliło zawodnikowi z numerem 120 awansować do Top8. Ciśnienia nie wytrzymał tymczasem Wojtek Fabisiak – obrócił swojego Nissana S15 przy gonitwie za Krzysztofem Jóźwiakiem, a w trakcie leada niestety przerwał drift, co wiązało się z kolejnym wyzerowanym przejazdem. Do najlepszej ósemki awansowali także Patryk Detmer, Damian Witek po jednogłośnej decyzji sędziów oraz Mikołaj Polak (Kevin Wróbel i Sebastian Kraszewski jechali solo przejazdy).
Top8 rozpoczęło się od wyrównanego pojedynku między Kevinem Wróblem (któremu po sobotnich kwalifikacjach padł alternator i rozrząd) a Fabianem Fabisiakiem. Po dogrywce lepszym kierowcą okazał się Wróbel, który w fazie Top4 trafił na Krzysztofa Jóźwiaka, ale najpierw „Siwy” w pięknym stylu pokonał Bartosza Ostałowskiego (urwana tylna lampa mówi sama za siebie). O niebywałym szczęściu może za to mówić – influencer, który jeszcze rok temu rywalizował w Speed Games, teraz awansował do najlepszej czwórki klasy SEMI PRO. Pierwszy przejazd był niezwykle wyrównany, jednak Patryk Detmer w swoim leadzie wyhamował w trzeciej zonie, wypadł tylnymi kołami poza linię toru, co spowodowało wymuszenie błędu rywala. Mikołaj Polak po awarii Damiana Witka dopełnił skład Top4.
Aby dostać się do finału, panowie musieli odpalić naprawdę wszystko, co mieli w zanadrzu i to dobitnie pokazał pojedynek Jóźwiaka z Wróblem. Starszy z tej pary trącił wydech i urwał kawałek zderzaka w samochodzie Wróbla, a w drugim przejeździe najpierw dotknął pachołek na starcie, a później zaliczył słabszy chase. Jednak największa dramaturgia tego weekendu miała dopiero nadejść. „Kickster” popisał się świetnym prowadzeniem w parze z Polakiem, który dodatkowo wyzerował swój przejazd. Kiedy wydawało się, że Kraszewski awans do wielkiego finału ma już w kieszeni, niespodziewanie najpierw zaliczył obrót w drugim przejeździe, a w dogrywce doznał uszkodzenia półosi, która wyeliminowała go z dalszej walki (jego mechanicy mieli za mało czasu na wymianę części).
Klasa PRO
Kwalifikacje
Pierwsze przejazdy kwalifikacyjne upłynęły bez większych niespodzianek. Cała czołówka serii DMP pewnie prowadziła w tabeli: Paweł Korpuliński wykręcił 95 punktów, za nim znalazł się Oleksij Hołownia z różnicą jednego oczka, dalej z deficytem 10 punktów Jakub Król, który po treningu z Pawłem Korpulińskim musiał drżeć o to, czy w ogóle wystartuje w tych kwalifikacjach. Ponad 80 punktów zdobyli także Dawid Sposób, Philip Nawrocki występujący pod szwedzką flagą oraz Orest Michalczuk. Jacek Olejnik, podobnie jak „Kickster”, doznał awarii półosi, natomiast Marcin Banowicz i Maciej Jarkiewicz to jedyni kierowcy z wyzerowanymi przejazdami.
W drugich przejazdach pierwsza trójka pozostała bez zmian – Korpuliński za kierownicą Nissana 200SX S14a powtórzył wynik z pierwszej próby i to on zwyciężył w sobotę, Oleksij Hołownia wywalczył drugi najlepszy przejazd, a Jakub Król z 84 poprawił się na 93 punkty. Dariusz Fabisiak wskoczył na 4. pozycję, Viktor Anderson dopełnił pierwszą piątkę. Za Szwedem znalazł się Dawid Sposób, Philip Nawrocki, Piotr Kozłowski, Marcin Nejman i Czech Zdeněk Kadeřábek. Do Top32 nie awansował jedynie Marcin Banowicz, który niestety wyzerował oba przejazdy po problemach technicznych, jakie trapiły jego Nissana S14.
Finały
Na otwarcie lewej strony tabeli Top32 swój pojedynek pewnie wygrał Paweł Korpuliński. Rafał Babrzycki wykonał przejazd solo, gdyż jego rywal Péter Utasi nie pojawił się na starcie. Do najlepszej szesnastki awansowali także Piotr Kozłowski, Marcin Nejman, Dariusz Fabisiak. Następne dwie pary były bardzo szarpane – najpierw Viktor Wettemark w czasie swojego leada obrócił się w drugiej zonie, a przytomna reakcja Mateusza Suskiego uratowała go przed poważniejszymi uszkodzeniami niż tylko wgniecione drzwi. Po wzięciu przerwy na sprawdzenie samochodu Polak przewrócił pachołek startowy, co jest jednoznaczne z otrzymaniem jednego z dwóch dostępnych ostrzeżeń, po czym po kolejnym rozpoczęciu przejazdu Polak już bez większych problemów awansował do Top16. W dwóch kolejnych parach triumfowali Viktor Andersson i Artur Havrylenko (obaj mieli na swoim koncie po jednym strajku za pachołek).
Prawą stronę drabinki świetną parą otworzył nam Oleksij Hołownia. Do najlepszej szesnastki z drugiego segmentu par awansowali również Tobiasz Puścian, Philip Nawrocki i Zdeněk Kadeřábek. W parze Król-Fijał zwyciężył Jakub Król po tym, jak jego rywal aż dwukrotnie wytracił drift, co jest równoznaczne z dyskwalifikacją. Maciej Jarkiewicz pokonał Kamila Sikorę, który zaraz po starcie miał problemy ze swoim samochodem (na drugi przejazd Jarkiewicz wystartował już sam). W wyrównanej parze Dawida Sposoba z Radkiem Gatkowskim o awansie do szesnastki zaważyło lepsze prowadzenie Dawida, natomiast w ostatniej parze Top32 zwyciężył Orest Michalczuk (Mateuszowi Włodarczykowi pękło koło).
Największym zaskoczeniem fazy Top16 był przegrany pojedynek triumfatora rundy w Kielcach Jakuba Króla. Zawodnik z numerem 225 nie stawił się do pojedynku z Maciejem Jarkiewiczem (jego mechanicy nie zdążyli w regulaminowych 10 minutach wymienić mu maglownicę po kontakcie z Mateuszem Fijałem w Top32). Do najlepszej ósemki pewnie awansował tymczasem Paweł Korpuliński i Piotr Kozłowski. W pojedynku pomiędzy Dariuszem Fabisiakiem a Mateuszem Suskim po dogrywce zwyciężył Fabisiak, natomiast w szwedzko-ukraińskiej potyczce Viktor Andersson pokonał Artura Havrylenkę. W kolejnej parze Tobiasz Puścian najwyraźniej nie wytrzymał presji i obrócił swoje BMW F22, zderzając się z Oleksiejem Hołownią. Obaj kierowcy doznali obrażeń po tym kontakcie. Najlepszą ósemkę całego wydarzenia uzupełnili Philip Nawrocki i Dawid Sposób po dogrywce.
Od Top8 powoli zaczęło nam się już to, co w drifcie wszyscy lubimy najbardziej – jazda bok w bok i koło w koło. Paweł Korpuliński kolejny raz w ten weekend pokazał, że na torze w Katowicach czuje się fantastycznie, pokonując Piotra Kozłowskiego. Viktor Andersson zdominował Dariusza Fabisiaka, a Oleksij Hołownia był wyraźnie lepszy od Filipa Nawrockiego, a Maciej Jarkiewicz po tym, jak wyzerował chase, nie miał szans w zestawieniu z Dawidem Sposobem. Para Korpulińskiego z Anderssonem mogła zakończyć się już w pierwszym przejeździe, gdyż Szwed omal nie wytracił driftu w czwartej zonie, jednak i tak mogliśmy cieszyć się z oglądania Pawła Korpulińskiego awansującego do Finału A. Oleksij Hołownia zaczął drugi półfinał od dwukrotnego potrącenia pachołka, a więc Ukrainiec wyzerował swój lead. Po zamianie miejsc Dawid Sposób zachował zimną krew i to on zmierzył się w wielkim finale z Pawłem Korpulińskim.
W walce o trzecie miejsce niemal perfekcyjnymi przejazdami popisał się Hołownia, natomiast zwycięzcą ostatniej pary, jak i całej 3. rundy Driftingowych Mistrzostw Polski został Paweł Korpuliński, co pozwoliło mu wyprzedzić pechowego Jakuba Króla w klasyfikacji generalnej całego cyklu. Liderem nadal pozostaje Oleksij Hołownia z 288 punktami i właśnie ta trójka ma największe szanse na zostanie driftingowym mistrzem Polski w sezonie 2024. Wszystko rozstrzygnie się podczas ostatniej rundy DMP na torze Poznań 28 i 29 września.
„Plan na ten weekend wykonane w stu procentach, bo wygrane kwalifikacje i wygrane zawody, więc no lepiej się nie dało. Oczywiście jak to ja pewnie znajdę przy analizie zawodów jakieś się naciągnięcia, ale jak na razie jestem przeszczęśliwy i bardzo zadowolony z pracy przede wszystkim całego mojego teamu, przygotowania samochodów. Po prostu jest super i dziękuję przede wszystkim świetnym kibicom, którzy byli z nami, dopingowali nas przez cały weekend. Jesteście wielcy”
– powiedział na gorąco po finale Paweł Korpuliński.
„Z ogromną przyjemnością, wraz z licznie zgromadzonymi kibicami oglądałem zmagania czołowych polskich i zagranicznych drifterów w ten weekend. Zawody ponownie stały na bardzo wysokim poziomie sportowym. Ogromnie dziękuję władzom Katowic za gościnę i pomoc, którą otrzymaliśmy. Driftingowe Mistrzostwa Polski gościły tu po raz pierwszy, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że niezwykle widowiskowa rywalizacja przyjęła się znakomicie i zostanie tutaj na dłużej. Można śmiało powiedzieć, że drifterzy podbili Katowice! Kibice, którzy przybyli z całymi rodzinami przeżyli wielkie emocje. Potwierdziło się po raz kolejny, że weekend driftingowy to wspaniała rodzinna rozrywka. Teraz czeka nas ponad dwumiesięczna przerwa wakacyjna, ale powrócimy do rywalizacji w wielkim finale sezonu na torze Poznań w ostatni weekend września”
– podsumował cały weekend, z niekrytą satysfakcją w głosie, Jakub Przygoński.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.