McKeever zwycięża na Narodowym, a Lauri Heinonen opuszcza Polskę z mistrzostwem Europy

Duane McKeever jest jednym z niewielu drifterów w stawce Drift Masters, którzy po przejechaniu najlepszego przejazdu kwalifikacyjnego, wygrywają później całe zawody. Irlandczyk stał się także wicemistrzem Europy, gdyż w finale pokonał swojego rodaka Jamesa Deane’a, którego wyprzedził o zaledwie trzy punkty, natomiast Lauri Heinonen już po wygranej w Top 16 zapewnił sobie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej na koniec sezonu.

„Może to wyglądać stosunkowo prosto, ale jest to niezwykle techniczny tor i oczywiście jako sędziowie, jak zawsze, jesteśmy niezwykle techniczni w sposobie, w jaki go analizujemy” – tak sędzia główny całych zawodów, Kevin O’Connell, rozpoczął analizę toru oraz zasad oceniania przejazdów w parach. „Z obserwacji treningów wynika, że będziemy mieli niesamowite bitwy, ponieważ kierowcy są absolutnie drzwi w drzwi od samego początku. Oczywiście zawsze będziemy szukać tego samego”.

„Kryteria (oceny) dla kierowcy prowadzącego będą polegały na tym, aby trafiał we wszystkie przekładki, utrzymywał dobry, stały kąt i robił to w taki sposób, aby samochód goniący mógł za nim podążać, co oznacza popełnianie jak najmniejszej liczby błędów, bo oczywiście wszyscy chcemy zobaczyć te niesamowite przejazdy, a to, czego będziemy oczekiwać od kierowców w chase’ie, to utrzymywanie jak najbliższej odległości przez jak najdłuższy czas, rozpoczęcie inicjacji nie później niż kierowca prowadzący, jak najbliższe utrzymywanie się za kierowcą prowadzącym i wykonywanie przekładek po linii zawodnika leadującego”.

Top 32

Sobotę rozpoczęliśmy od pary Duane McKeever kontra Włoch Steve Biagioni, z której zwycięsko wyszedł Irlandczyk. W kolejnym pojedynku naprzeciw siebie stanął jedyny przedstawiciel kraju, z którego wywodzi się drift oraz pierwszy z wielu świetnych fińskich kierowców – absolutna legenda tego sportu Juha Rintanen zdominował Ryusei Akibę. W kolejnej parze zmierzyła się ze sobą niemiecka motoryzacja – Teemu Peltola za kierownicą dość nietypowego samochodu (Mercedesa S203 w dieslu) zdołał awansować do najlepszej szesnastki eventu po spinie w wykonaniu Marco Zakourila. Na kolejną sporną sytuację nie musieliśmy niestety długo czekać, bowiem zaraz przed inicjacją następnej pary (Piskolty-Fallaise), kanadyjski rodzynek w Corvettcie C6 nie wytracił odpowiednio prędkości przy rozpoczęciu kontrolowanego poślizgu, po czym wjechał w tył samochodu Węgra na tyle silnie, że wyeliminował się z dalszej jazdy i niewiele brakowało, żeby również drugi kierowca tej pary pożegnał się z rywalizacją już na tym wczesnym etapie finału. 

Po dłuższej przerwie, która upłynęła służbą porządkowym na uporanie się z płynami wylewającymi się z Corvetty, Piskolty wykonał samotny przejazd i od razu udał się do swojego garażu. W lewej drabince Top 32 mieliśmy jeszcze cztery pojedynki, w tym dwa z udziałem Polaków. Juha Pöytälaakso zwyciężył nad Kevinem Pesurem, a Conor Shanahan, triumfator z zeszłorocznego finału na PGE Narodowym, nie pozostawił złudzeń, kto jest lepszy w zestawieniu z Miką Keski-Korpi. Następnie Piotr Więcek wygrał w pojedynku z Łukaszem Tasiemskim – panowie rywalizowali naprawdę jak równy z równym, jednak górą okazał się bardziej utytułowany z Polaków. Jakub Król był naprawdę blisko w stworzeniu pierwszej poważnej niespodzianki tego weekendu, eliminując Jacka Shanahana, jednak w trakcie chase’a uderzył w bandę przy wewnętrznej przekładce. Błąd ten zdaniem sędziów był na tyle istotny, że Irlandczyk przeszedł do fazy Top 16 pomimo kilku drobnych błędów w trakcie swojej gonitwy za Polakiem.

Druga połowa Top 32 rozpoczęła się od przegranej Dawida Sposoba z drugim w kwalifikacjach Torem Arne Kvią (o wszystkim zadecydowała zbyt duża przyczepność w S15 naszego rodaka i różnica w osiągach na korzyść Dawida, wobec czego praktycznie cały czas w dłuższych zone’ach musiał hamować przed Norwegiem, który jechał swoim tempem – sędziowie poinformowali kierowców na briefingu o tym, że będą zwracać na to szczególną uwagę). Od początku wygladało na to, że Adam Lz, jedyny Amerykanin w stawce, czuł się w Warszawie naprawdę dobrze, co udowodnił, pokonując Joakima Anderssona. W kolejnej parze Lauri Heinonen przybliżył się do sięgnięcia po tytuł mistrza Europy dopiero w drugim sezonie swoich startów na najwyższym driftingowym poziomie (Adam Zalewski zbyt szybko przełożył się na przeciwległej prostej, zawadził o betonową barierę i tym samym zakończył swoją jazdę). 

Jeżeli mowa już o mniej doświadczonych uczestnikach ligi Drift Masters, to w kolejnych dwóch parach mogliśmy podziwiać właśnie takich kierowców. Najpierw Benediktas Cirba zwyciężył nad 16-letnim, świetnie poczynającym sobie Irlandczykiem Conorem Falvey, który wcześniej w tym sezonie, a konkretnie w Rydze i na Węgrzech, zdołał awansować do najlepszej ósemki, natomiast kilka minut później z zawodami pożegnał się 17-latek reprezentujący Izrael, Itay Sadeh, który uległ James’owi Deane’owi. Ostatni z Polaków w Top 32, Paweł Korpuliński, z pewnymi problemami w chase’ie, ale jednak pokonał Maxa Heidricha. Dwa ostatnie rozstrzygnięcia na tym etapie rywalizacji – Clint van Oort, dobrze poczynający sobie w piątkowych kwalifikacjach, przegrał swoją parę z Oliverem Randalu, z kolei Orjan Nilsen zdominował Nassera Alharbaliego.

Top 16 i Top 8

Od pierwszej pary na tym etapie nikt ze zgromadzonych na Stadionie Narodowym nie miał wątpliwości, że jest świadkiem rywalizacji na naprawdę najwyższym światowym poziomie. Udowodnili to Duane McKeever oraz Juha Rintanen już w pierwszej parze najlepszej szesnastki, z której zwycięsko wyszedł McKeever – równe przejazdy i jazda bok w bok… takich obrazków było tego sobotniego wieczoru jeszcze więcej. Pierwszym pechowcem fazy Top 16 został Teemu Peltola, który przy inicjacji do pierwszej zony zahaczył jednym z tylnych kół w bandę, co w konsekwencji oznaczało dla niego przebitą oponę. Kevin Piskolty drugi raz tego wieczora przejechał bye run (po wycofaniu się z rywalizacji Peltoli musiał zaliczyć trasę, aby awansować do fazy Top 8). Kolejny z dirfterów z Finlandii, Juha Pöytälaakso, otarł się o beton w dokładnie tym samym miejscu, co wcześniej Adam Zalewski w pojedynku z Heinonenem i z urwanym tylnym zderzakiem zakończył parę ze starszym z braci Shanahan. Jack, chociaż walczył dzielnie, nie miał niestety tyle szczęścia i zakończył zawody na etapie Top 16, przegrywając z Piotrkiem Więckiem. 

Drift bywa okrutny, o czym przekonał się Tor Arne Kvia. Norweg zakończył kwalifikacje na drugim miejscu, następnie po wygranej z Dawidem Sposobem znalazł się wśród najlepszej szesnastki zawodów, jednak nie był w stanie przystąpić do rywalizacji z Adamem Lz przez awarię techniczną – nie zdążył nawet w pełni rozgrzać opon w swoim Nissanie S13, wysiadł z samochodu, próbował jeszcze zmusić go do współpracy, jednak regulaminowe dwie minuty okazały się brutalne i koniec końców to Amerykanin pojawił się w Top 8 bez walki. Potem wydarzyło się to, na co czekali wszyscy Finowie licznie zgromadzeni na PGE Narodowym – Lauri Heinonen po niemal perfekcyjnych przejazdach pokonał Benediktasa Cirbę i sięgnął po upragniony tytuł driftingowego mistrza Europy sezonu 2024. Jadący za nim James Deane mógł się tylko przyglądać jak jego rywal, a prywatnie przecież dobry znajomy, szaleje po osiągnięciu tego życiowego sukcesu. Absolutnie nie wybiło to Irlandczyka z rytmu, o czym boleśnie przekonał się Paweł Korpuliński, któremu przyszło mierzyć się z prowadzącym tegorocznej klasyfikacji amerykańskiej Formuły Drift i wiceliderem serii Drift Masters. W ostatniej parze Top 16 zwyciężył Oliver Randalu.

Aby tradycji stało się zadość, Duane McKeever otworzył nam kolejny etap rywalizacji i kolejny raz zwyciężył w swojej parze. Tym razem przyszło mu się zmierzyć z Kevinem Piskoltym, którego jedynym błędem było zahaczenie o ten feralny beton na wewnętrznej przekładce numer trzy. W pojedynku Więcek-Shanahan doszło do pierwszej dogrywki tego weekendu, z której zwycięsko wyszedł Piotr Więcek. Dyktując OMT, sędziowie tłumaczyli się tym, iż zarówno Piotr, jak i Conor w swoim pierwszym przejeździe wykonali masę błędów, przez które nie mogli z czystym sumieniem wyłonić zwycięzcę tej pary. Tymczasem Lauri Heinonen nie stawił się do rywalizacji z Adamem Lz przez problemy ze swoim samochodem, a James Deane dopełnił najlepszą czwórkę szóstej rundy Drift Masters 2024.

„Powiedziałbym, że jest to problem, z którym nie możemy nic zrobić, ponieważ temperatura oleju wzrosła do 280 Fahrenheita, a olej wypływał z silnika. Może gdzieś jest dziura. Byliśmy gotowi do dalszej jazdy, ale samochód się poddał. Teraz czuję się naprawdę świetnie. Czekam na spotkanie z publicznością i fanami oraz żeby stanąć na podium” – przyznał Lauri Heinonen.

Top 4 i Finał

Piotr ewidentnie nie czuł się komfortowo przy trzeciej, pechowej przekładce i w trakcie swojego chase’a w pojedynku z Duanem McKeeverem było podobnie. Lead naszego reprezentanta był już na lepszym poziomie, jednak Irlandczyk przez cały przejazd utrzymywał się tuż za Więckiem, więc to właśnie on awansował do walki o ostateczny triumf, a Polakowi przypadła szansa o bój o najniższy stopień podium. W batalii między Jamesem Deanem i Adamem Lz górą okazał się Irlandczyk, a co za tym idzie, mieliśmy irlandzki finał na Narodowym w tym roku (zadecydował o tym słabszy chase Amerykanina).

Walka o trzecie miejsce rozgrzała do czerwoności cały stadion. Oto bowiem już w pierwszym przejeździe mieliśmy do czynienia z nie tak znowu oczywistą sytuacją, która ostatecznie zadecydowała o przegranej Piotrka Więcka, którego pościg za Adamem Lz był po prostu fantastyczny. Otrzymaliśmy także uzasadnienie sędziów z podjęcia właśnie takiej decyzji – Polak najpierw zahaczył o bandę, musiał ratować się korektą, w następstwie której Adam otarł się o bok Piotrka, tracąc do niego kilka dobrych metrów. Natomiast finał padł łupem Duane McKeevera, który właśnie tą wygraną zapewnił sobie tytuł wicemistrza Europy, wyprzedzając w klasyfikacji generalnej Jamesa Deana o zaledwie trzy punkty. Conor Shanahan utrzymał swoje czwarte miejsce, podobnie jak Paweł Korpuliński piątą lokatę wśród najlepszych drifterów Starego Kontynentu.

„Nie wygrałem nic od wieków” – tak Duane McKeever jeszcze na gorąco po finale komentował swój wyczyn. „Miałem mnóstwo drugich i mnóstwo trzecich miejsc i po prostu bardzo, bardzo na to czekałem. Polowałem na to pierwsze miejsce i za każdym razem, gdy wszystko idzie po mojej myśli i mówi mi, że jestem w stanie to zrobić, ja w siebie wątpiłem. Jestem w siódmym niebie. Zgarnięcie wszystkiego, co można było w ten weekend (wygrane kwalifikacje, Showdown i zawody), w trakcie najlepszej rundy sezonu, na oczach 50 tysięcy ludzi, rodziny i znajomych, to coś, czego nigdy nawet sobie nie wyobrażałem”.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze