Paweł Korpuliński i Kevin Wróbel zwycięzcami ostatnich tegorocznych kwalifikacji DMP

Zarówno w klasie SEMI-PRO, jak i wśród najlepszych drifterów Mistrzostw Polski, sobotnie przejazdy stały na bardzo wysokim poziomie, o czym dobitnie świadczą wyniki kwalifikacji – Kevin Wróbel pokonał Goździewicza zaledwie o punkt, podobnie zresztą jak Paweł Korpuliński Łukasza „Tasiema” Tasiemskiego. Walka w jutrzejszych finałach zapowiada się emocjonująco!

Tak, jak pisaliśmy we wczorajszej zapowiedzi weekendu z finałem Driftingowych Mistrzostw Polski, do pokonania tej nitki toru niewątpliwie potrzebne jest jeszcze większe skupienie i precyzja, o czym opowiedział nam zwycięzca kwalifikacji klasy PRO, Paweł Korpuliński: „Poznań to bardzo wymagający i szybki tor, osiągamy tu prędkości rzędu 120-130 km/h. Trzy czwarte trasy jedziemy praktycznie z gazem w podłodze. Zbliżając się do końca przejazdu i wjazdu w kartingową część toru, przejeżdżamy przez uskok, który wielu zawodnikom sprawia problemy i zdecydowanie jest najtrudniejszym elementem trasy. Mając ten aspekt na myśli, wprowadziliśmy małe zmiany w ustawieniu przedniego zawieszenia, żeby moc bezproblemowo i z pełną kontrolą pokonywać ten newralgiczny punkt trasy”.

SEMI-PRO

Już pierwsze przejazdy kwalifikacyjne przysporzyły nam nie lada niespodzianek (co warte podkreślenia już na samym wstępie to fakt, iż w tej klasie rywalizuje jedynie 15 kierowców, więc aby awansować do Top 16 zawodów, wystarczy jedynie przejechać punktowany przejazd – cała rywalizacja sprowadzała się więc do tego, aby ułatwić sobie drogę w jutrzejszym finale i napotykać na teoretycznie słabszych oponentów). Eryk Fabisiak, a więc osoba, po której moglibyśmy spodziewać się dobrego wyniku z uwagi na czwartą pozycję w klasyfikacji generalnej mistrzostw, prawie wyzerował swój przejazd przez niezwykle szeroki wyjazd w szybkiej i długiej zonie nr 3 – sędziowie nie dopatrzyli się jednak dwóch kół poza torem, co jest jednoznaczne z nieważną próbą i przydzielili Erykowi jedynie 67 punktów.

Problemy w tej części trasy miało jeszcze dwóch kierowców z czołówki. Bartosz Ostałowski nie poradził sobie z przekładką do trzeciego punktowanego miejsca na torze, co kosztowało go całkowite pominięcie tej części toru, a już po zakończeniu przejazdu zaliczył obrót, który nie miał wpływu na niestety, ale unieważnioną próbę. Krzysztof Jóźwiak natomiast, obrońca tytułu i obecny lider klasyfikacji generalnej, wykonał niemal bliźniaczy błąd do tego Bartosza sprzed kilkunastu minut, jednak sędziowie ocenili wyczyn Jóźwiaka na 77 punktów, co dawało mu prowadzenie po pierwszej turze.

Z tronu strącił go dopiero Kevin Wróbel, któremu mechanicy po piątkowych treningach musieli wymienić cały silnik, z wynikiem 82 punktów. Bartosz Ostałowski, trzeci w generalce i z groźbą pożegnania się z zawodami już w kwalifikacjach, zdołał wykręcić punktowany przejazd i zająć dziewiąte miejsce. Krzysztof Jóźwiak nie poprawił swojego pierwszego osiągnięcia przez spin w pechowej dla zawodników trzeciej zonie, co oznaczało dla niego zakończone kwalifikacje z trzecim najlepszym rezultatem, gdyż drugie miejsce odebrał mu Wojciech Goździewicz. Jedynym kierowcą, który w ogóle nie wystartuje do zawodów, jest Piotr Chodalski, a więc oznacza to, iż czołowa dwójka sobotnich kwalifikacji przejedzie tzw. bye runy (solo przejazdy) w fazie Top 16 jutrzejszych finałów.

PRO

Jakby tego było mało, że Łukasz Tasiemski został przed startem weekendu ogłoszony zarówno komentatorem całych zawodów, jak i kierowcą z dziką kartą, to za zgodą i dzięki pomocy organizatorów zrobił dzisiaj coś, czego nikt wcześniej w Polsce nie dokonał – skomentował (co bardzo ważne na jednym wdechu) własny przejazd, siedząc za kierownicą swojego Nissana S14 z silnikiem 2JZ. To nowe doświadczenie widać go nie przerosło, gdyż zdołał wykręcić w ten sposób aż 86 punktów. Pierwsze przejazdy najlepszej trójki klasy PRO otworzył nam Jakub Król w pięknym stylu, bo z wynikiem 89 oczek prowadził w wirtualnej tabeli do czasu, aż do głosu nie doszedł Paweł Korpuliński, który jako pierwszy tego dnia przekroczył granicę 90 punktów, przypisując do swojego nazwiska przejazd tylko o 7 punktów gorszy od doskonałości. Oleksij Hołownia natomiast był dopiero na dziewiątym miejscu.

Drugie próby, tak jak ostatnio, w pięknym stylu rozpoczął nam Tasiem, poprawiając się aż na 94 punkty i długo pozostawał liderem klasyfikacji do czasu, aż Korpuliński pokazał wszystkim, kto czuje się w Poznaniu najlepiej, wykonując lepszy przejazd od Łukasza o zaledwie punkcik. Kuba Król również poprawił swoje najlepsze osiągnięcie, kończąc kwalifikacje na trzecim miejscu, a Radek Gatkowski był ostatnim kierowcą z dziewiątką na początku swojego wyniku. Zaraz za nim znalazła się świetnie radząca sobie Ola Fijał, zwyciężczyni ostatniej tegorocznej rundy ligi Drift Open w klasie PRO. Najlepszy z obcokrajowców, Peter Utasi, zajął szóste miejsce, posiadając taki sam rezultat jak Mikołaj Zakrzewski na siódmej pozycji. Mateusz Suski z 85 punktami domykał czołową ósemkę, natomiast Fabian Doroziński, Polak z zarejestrowaną licencją motorsportową w Islandii i Oleksij Hołownia, znajdują się na dole pierwszej dziesiątki. Do fazy Top 32 nie weszli (od 33. miejsca): Zdenek Kaderabek, Kamil Horecki, Jacek Olejnik, Adam Zajączek, Michał Foltik i Kamil Sikora.

Sprawa mistrzostwa w obu klasach rozstrzygnie się w finałowy dzień ostatniej rundy tegorocznego sezonu Driftingowych Mistrzostw Polski, emocje na pewno sięgną zenitu. Po dniu z kwalifikacjami do rangi faworyta urósł Paweł Korpuliński, którego poprosiliśmy o podsumowanie swojego sezonu, jednak jak to zwykle w driftcie bywa, niczego nie można być pewnym, biorąc pod uwagę to, że jego najgroźniejsi rywale wcale nie odstają tak bardzo, jak mogłoby się wydawać.

„Sezon DMP rozpoczęliśmy dość pechowo z miejscem poza podium na pierwszej rundzie. Był to wynik znacznie poniżej oczekiwań. Natomiast każda kolejna runda była lepsza i z biegiem czasu pojawiały się bardziej zadowalające rezultaty. Na tegoroczny finał w Poznaniu zmierzam zdecydowanie w bojowym nastroju i z pewnością dam z siebie sto procent. Drifting jest bardzo nieprzewidywalny i wszystko może się wydarzyć, więc skupiam się przede wszystkim na dobrym przygotowaniu (samego siebie) i żeby jak najlepiej się zaprezentować. Jestem przekonany, że podobnie jak w ubiegłym roku, walka będzie zacięta!”.

Galeria:

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze