Nowa wiedza na temat opon po weekendzie w Hiszpanii

W poprzedni weekend na torze w Barcelonie po  raz pierwszy w tym sezonie gościliśmy jednocześnie zawodników Formuły 1, GP2 i GP3. Po tych zawodach wszyscy, a zwłaszcza młodzi kierowcy powiększyli swoją wiedzę na temat opon Pirelli. Jak wiadomo, standardowa droga do F1 wiedzie właśnie przez GP3 i GP2, więc zdobyte tu umiejętności z pewnością zaprocentują na wyższych szczeblach kariery.

Wyścigowy manager Pirelli, Marco Isola w następujący sposób skomentował tą sytuację: „W GP2 po raz kolejny mieliśmy szeroki wachlarz strategii wyścigowych. Najszybsi kierowcy, którzy potrafili korzystać z opon w sposób najbardziej efektywny, zostali nagrodzeni finiszem na wysoko punktowanych pozycjach. Z racji tego, że mieliśmy 2 serie towarzyszące Formule 1, był to dla nas naprawdę pracowity weekend, ale wierzymy, że byliśmy w stanie odpowiednio obsłużyć kierowców z każdej serii i dać im możliwość pokazania się na torze z jak najlepszej strony.”

Tak samo jak w Malezji i w Bahrajnie, na zawody w Hiszpanii Pirelli przywiozła twardą, pomarańczowa mieszankę P Zero i miękką, żółtą mieszankę P Zero. Dość wysokie temperatury, szorstka nawierzchnia i wyzywający układ toru, z każdym typem zakrętów sprawiają, że weekend w Barcelonie jest bardzo wymagający dla opon, gdyż ich żywotność jest tu znacznie niższa niż na pozostałych obiektach. Oznacza to, że kluczem do sukcesu na torze Catalunya jest radzenie sobie z oponami i wiedza, kiedy cisnąć, a kiedy odpuścić.

W głównym wyścigu GP2, w sobotę, gdzie wizyta u swoich mechaników jest obowiązkowa, zwycięstwo odniósł rezerwowy kierowca Saubera, Robin Frijns. Jak wszyscy faworyci, Robin pojechał czasówkę na miękkich oponach, zdobywając ostatecznie 8. miejsce. Gdy zgasły światła, perfekcyjnie ruszył ze swojego pola i już na starcie zyskał kilka pozycji. Następnie cisnął przez pierwsze kółka, by zjechać na wymianę opon, tak szybko jak tylko będzie taka możliwość, czyli na 6. okrążeniu. Jak się później okazało, decyzja ta miała kluczowe znaczenie dla losów tego wyścigu, gdyż Holender tuż po wyjeździe zdołał utrzymać dobre tempo, wykorzystując nowy komplet twardych opon, a gdy jego rywale po swoich pit stopach powracali na tor za nim, ten był w stanie kontrolować juz tempo do samej mety.

Kierowca Hilmer Motorsport po wyścigu powiedział: „Sporo się nauczyłem od ostatniego wyścigu w Bahrajnie. Wszyscy wiemy, że tor w Barcelonie nie jest przyjazny oponom. Poradziłem sobie z nimi dość dobrze i utrzymywałem bezpieczną przewagę nad Joylonem Palmerem. Później do walki włączył się także Felipe Nasr, jednak miałem jeszcze trochę opon, by znów odjechać. Właśnie dlatego wygrałem.”

Podczas niedzielnego sprintu, już bez pit stopów, zwycięstwo odniósł lider tegorocznych mistrzostw, Stefano Coletti, powiększając tym samym przewagę nad kolejnymi zawodnikami. Włoch wykonał fantastyczny start i już na pierwszym zakręcie wyprzedził startującego z pole position, Johnny'ego Cecotto i nie oddał prowadzenia do mety. Wszyscy kierowcy, z wyjątkiem Toma Dillmanna, który ustanowił najlepszy czas okrążenia na miękkiej mieszance, którą założył pod koniec sprintu, przejechali cały wyścig na jednym komplecie twardych opon. 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze