To już potwierdzone. Trwająca od pięciu lat saga związana z silnikami hybrydowymi w IndyCar znajdzie swój koniec podczas weekendu na początku lipca na torze Mid-Ohio Sports Car Course.
Kiedy w sierpniu 2019 roku po raz pierwszy ogłoszono plan przejścia na silnik spalinowy o objętości 2,4 litra z elementami hybrydowymi, planowano debiut w 2022 roku. Termin został przesunięty na 2023 ze względu na komplikacje związane z pandemią, a następnie na 2024 przez utrzymujące się problemy z globalnym łańcuchem dostaw.
Na tym problemy się nie zakończyły. Prace nad nowym silnikiem zawieszono, a zamiast tego postanowiono zintegrować hybrydę z istniejącą jednostką 2,2 litra. Odnotowano również spore problemy z niezawodnością nowego systemu, w związku z czym nie udało się dostarczyć go wszystkim zespołom do testu przed obecnym sezonem, co zmusiło IndyCar do kolejnego opóźnienia.
Technologia jest wspólnym dziełem obu producentów silników – Hondy i Chevroleta. System będzie stosowany obok świetnie znanego push-to-pass, co oznacza, że na torach ulicznych i drogowych kierowca będzie mógł wykorzystać łącznie 120 dodatkowych koni mechanicznych (60 KM z PTP, 60 KM z ERS). W przeciwieństwie do PTP nowa technologia będzie stosowana również na owalach, na których energia będzie odzyskiwana nie przez hamowanie, a przez specjalną łopatkę z tyłu kierownicy, której wciśnięcie będzie powodowało lekkie spowolnienie bolidu.
Z ERS-u nie będzie można jednak korzystać na długości całego okrążenia. Przed każdym wyścigiem seria na podstawie długości toru wyznaczy jak wiele dodatkowej mocy będzie można użyć na każdym okrążeniu.
„Siła tego partnerstwa pomiędzy Chevroletem a Hondą pozwoliła na debiut tego innowacyjnego projektu w 2024 roku”
– powiedział Jay Frye, prezes IndyCar. „Hybrydowa jednostka napędowa przeznaczona specjalnie dla IndyCar wniesie nowy i ekscytujący element do serii IndyCar z dodatkowymi opcjami napędowymi i wyprzedzania. Nie możemy się doczekać początku nowej ery w Mid-Ohio”
.
Nowa technologia zapewni kierowcom możliwość odpalenia ich bolidów dzięki układowi MGU, przez co niepotrzebna będzie pomoc porządkowych z rozrusznikiem.
Pierwszy test z udziałem całej stawki został zaplanowany na 9 czerwca na tor Milwaukee Mile. Do tej pory kierowcy przejechali na testach 23 518 mil (około 38 tysięcy kilometrów).
„Wprowadzenie technologii hybrydowej stwarza okazję do zintegrowania technologii elektryfikacyjnych z serią IndyCar”
– powiedział Eric Warren, dyrektor wykonawczy General Motors ds. motorsportu. "Podczas opracowywania każdej nowej technologii przeprowadzane są szeroko zakrojone analizy i testy, aby zidentyfikować jak najwięcej problemów”.
"Popieramy decyzje IndyCar w całym tym procesie, aby dokładnie przeanalizować dane testowe i upewnić się, że po zintegrowaniu technologii hybrydowej działanie i wydajność są dokładnie takie, jakich się oczekuje. Takie podejście dało IndyCar i producentom silników możliwość zapewnienia nieprzerwanej rywalizacji na wysokim poziomie".
7 lipca to data GP na torze Mid-Ohio. Zanim ono i debiut hybryd czekają nas jeszcze cztery rundy w tym ta najważniejsza – Indy 500, które już 26 maja o 17:00.
Źródło: racer.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.