Zero punktów pierwszy raz od 40 lat – fatalna sytuacja Hondy i beznadziejny weekend w Niemczech

Grand Prix Niemiec było porażką dla Hondy. Pomimo niezłego tempa ani fabrycznemu zespołowi, ani temu satelickiemu nie udało się zdobyć żadnych punktów do klasyfikacji konstruktorów. Ostatni raz sytuacja taka miała miejsce podczas Grand Prix Francji w 1982 roku.

Najlepiej prezentował się Takaaki Nakagami, który pomimo bycia obolałym po upadku w Katalonii, w piątek i w sobotę był najszybszym zawodnikiem Hondy – w wyścigu jednak upadł. Gorzej radził sobie Álex Márquez, który zmuszony był do wycofania się z GP przez problem techniczny. Szansę na dobry wynik w niedzielę miał Pol Espargaró, który nie był wolny jednak zmagał się z bólem związanym z dwoma sobotnimi upadkami i musiał zjechać do boksów. Metę przekroczył Stefan Bradl, zastępujący Marca Márqueza – nie zdobył jednak żadnych punktów.

„Oczywiście, jestem bardzo zawiedziony tym, jak to się wszystko potoczyło” – stwierdził Nakagami. „Cały weekend pracowaliśmy nad tempem wyścigowym, które było dość dobre i byliśmy pewni siebie. Jednak niedzielne warunki były inne, przyczepność twardych mieszanek była mniejsza. Od pierwszego okrążenia nie czułem żadnej przyczepności po lewej stronie i dodatkowo miałem problemy z wyczuciem przodu. Potem w ósmym zakręcie, na wyjściu straciłem przód, to był dziwny upadek. Jestem strasznie zawiedziony”.

Nieszczęśliwy z powodu tego, co się wydarzyło był też jego zespołowy partner, Álex Márquez: „Niestety nasz wyścig skończył się szybciej przez problem techniczny z motocyklem. Podczas rozgrzewki ciężko pracowaliśmy nad zrozumieniem jak działa zużyta opona w tempie wyścigowym na ostatnich okrążeniach, co miało być ważne. Jednak już na pierwszym kółku pojawił się problem techniczny z motocyklem, przez co jazda stała się niemożliwa i w końcu musiałem się zatrzymać”.

Ostatnie wyścigu w wykonaniu zawodników LCR Hondy nie były wyjątkowe – Marquez nie plasował się w najlepszej dziesiątce aż do Grand Prix Katalonii, które było dla niego przełomowe w porównaniu do ostatnich kilku. Nakagami plasował się w ostatnich rundach w TOP10, jednak nie nadrobił wielu punktów po wcześniejszych gorszych wyścigach. Dodatkowo, oboje w klasyfikacji generalnej są na niskich pozycjach – Marquez jest osiemnasty, a Nakagami, który ma dwanaście punktów więcej na koncie, jest szesnasty. Rozdziela ich debiutant, Marco Bezzecchi. Ani Hiszpan, ani Japończyk nie mają jeszcze kontraktów na przyszły sezon, ale wszystko wskazuje na to, że prawdopodobnie jeden z nich pożegna się z miejscem w MotoGP. Na jedno z miejsc w zespole ma być szykowany zawodnik Honda Team Asia z Moto2: Ai Ogura.

Swój występ na torze Sachsenring skomentował też Pol Espargaró, który z walki wykluczony został przez ogromny ból żeber, które ucierpiały w sobotnim upadku, ale też ból stopy: „Ten weekend od początku był ciężki, a niedziela nie była w ogóle lepsza. Moje żebra [po upadku w sobotę] potrzebują czasu, aby wydobrzeć i dodatkowe ich obciążanie nie pomaga. W wyścigu próbowałem robić to, co mogłem ale ból w tym upale tylko wzrastał i wzrastał, miałem problemy z wzięciem oddechu. Dodatkowo, czułem straszne gorąco na mojej prawej stopie. Musiałem odpuścić, ból był za duży. Teraz pojadę do domu i odpocznę tam. Ta kontuzja żeber jest podobna do tej z Walencji w tamtym roku, więc już trochę wiem, jak sobie z tym poradzić”.

Nie tylko Hiszpan miał problem z bólem prawej stopy spowodowanym upałem w Saksonii – zdjęcie swojej nogi na Instagrama wrzucił później Stefan Bradl, pokazując wręcz poparzoną skórę.

Pozycja Pola Espargaró w fabrycznym zespole także nie jest umocowana – już wcześniej mówiło się o ewentualnej próbie pozyskania przez koncern Joana Mira, aby ten zastąpił rodaka, a te plotki rozszalały się jeszcze bardziej po tym jak Suzuki ogłosiło, że opuszcza MotoGP. Nie są to już właściwie plotki, a potwierdzone rozmowy między zespołem a mistrzem świata z 2020 roku, które są w stopniu zaawansowanym. Od jakiegoś czasu Espargaró jest więc łączony z zespołem Tech3, co oznaczało by powrót do KTM-a, choć Austriacy mocno rozważają też pozostanie przy aktualnym składzie, czyli przy Remy’m Gardnerze i Raulu Fernándezie.

Nie zapowiada się na to, aby w Assen i może nawet w rundach po przerwie wakacyjnej, sytuacja Hondy uległa poprawie. Dalej tracą oni na tempie w porównaniu do Ducati, Aprilii czy, chociażby Quartararo na Yamasze i nie mogą znaleźć na to remedium. Najlepiej na tym motocyklu radził sobie Marc Márquez pomimo tego, że został on skonstruowany inaczej niż te poprzednie. Hiszpan jednak pozostaje w domu i odpoczywa po kolejnej operacji kontuzjowanego ramienia, podczas której lekarze przekręcili jego kość ramienną o 30 stopni licząc, że da mu to większy zakres ruchów. Alberto Puig, szef zespołu, mówi, że spodziewa się jego powrotu przed Walencją jednak niewykluczone jest, że ośmiokrotnego mistrza świata zobaczymy na maszynie dopiero w roku 2023.

Jest to bez wątpienia kolejny zły sezon Hondy i nie wiadomo jak potoczy się rozwój tegorocznej maszyny i przygotowanie kolejnej bez Marca Márqueza, lub innych zawodników znających już motocykle Hondy w MotoGP.

Źródło wypowiedzi: informacje prasowe zespołów LCR i Repsol Honda

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze