Brytyjskie serie juniorskie zawitały na ikoniczny tor Donington Park w ramach przedostatnich rund tegorocznego sezonu. Tymek Kucharczyk kontynuował swoją walkę o tytuł mistrza, ale uwagę polskich widzów mógł tym razem zwrócić ktoś jeszcze…
Niespodziewany transfer
Polscy fanatycy sportu motorowego w ten angielski weekend mieli przyglądać się jedynie Tomkowi Kucharczykowi w GB3. W środę jednak jak grom z jasnego nieba spadła informacja o debiucie kolejnego Polaka w seriach juniorskich. Mowa o Aleksandrze Mizerze, zawodniku akademii młodych kierowców Ardena, który na przestrzeni roku przeszedł wiele testów w zarówno aktualnym, jak i przyszłorocznym bolidem serii.
Omówienie Toru
Nitka toru zawiera 12 różnorakich zakrętów, od szybkiej sekcji w pierwszym sektorze, do dwóch następujących bezpośrednio po sobie nawrotów w ostatniej części. Donington głównie gości wyścigi GT bądź juniorskich bolidów, jednak raz zawitała tam królowa sportów motorowych. To tutaj Ayrton Senna pojechał ikoniczne «okrążenie bogów» na starcie Grand Prix Wielkiej Brytanii w 1993.
Kwalifikacje
W sobotę realna rywalizacje rozpoczęły kwalifikacje GB4, podczas których nasze oczy były zwrócone na Olka Mizerę, który w sesjach treningowych uzyskiwał niezłe czasy okrążeń. Pozytywne treningi nie przełożyły się niestety na rywalizację o pozycję startową. Polak zajął ostatnią pozycję wśród zawodników z czystymi okrążeniami.
Tymek Kucharczyk od początku weekendu pokazywał aspiracje do ataku na najwyższy stopień podium, dwukrotnie otwierając tabelę czasów w treningach. Pewnym było, że pojedynek toczył się między liderem klasyfikacji Louis Sharpem, a goniącym go Polakiem. W czasówce górą był jednak Nowozelandczyk, strata wyniosła niespełna cztery setne sekundy.
Wyścig 1 – Frustracja na końcu
Pierwszy wyścig dla Aleksandra Mizery przebiegł pod znakiem wystrzegania się jakichkolwiek błędów. Polak był w ostatniej trójce patrząc jedynie na tempo, ale czysta jazda pozwoliła mu się przebić na pozycję dwunastą, której nie oddał do końca po udanej walce z Danem Hickeyem.
Zadaniem Tymka było zyskanie pozycji na starcie bądź sprowokowanie błędu u rywala z przodu. Pierwsza opcja legła w gruzach, gdy Sharp wystrzelił jak z procy z pól startowych. Lider klasyfikacji generalnej miał niepodważalnie najlepsze tempo z całej stawki, kierowca Hitecha nie był w stanie dotrzymać mu kroku. Sytuacja poczęła się zmieniać w drugiej połowie wyścigu, kiedy to Kucharczyk przejął pałeczkę i polepszył swoje czasy okrążeń, strata się zmniejszała. Czasu niestety zabrakło, a co gorsze, Tymek wypadł z toru na ostatnim okrążeniu, tracąc dwie pozycje. Sfrustrowany zakończył rywalizację na czwartym miejscu.
Wyścig 2 – Stabilnie do przodu
Aleksander Mizera podchodził do drugiego wyścigu z takim samym nastawieniem, jak dzień wcześniej – unikać kłopotów. Tempa niestety wyraźnie brakowało. Mimo nielicznej ilości kłopotów Polaka, flagę w szachownicę zobaczył dopiero jako ostatni. Niezadowalające czasy okrążeń nie pozwalały na nic więcej.
W GB3 start, mimo drastycznie innych warunków, przebiegł podobnie, co dzień wcześniej. Dwójka głównych bohaterów tego weekendu momentalnie odjechała od reszty stawki w tej samej kolejności. Powtarzał się również przebieg wyścigu dla grupy liderów, Sharp zaczął tracić tempo pod koniec rywalizacji, ale czasu znowu zabrakło. Na szczęście tym razem obyło się bez poważnego błędu, dzięki czemu Polak dojechał na drugim miejscu.
Wyścig 3 – Odrabianie strat
Dla Aleksandra Mizery najlepszym w debiutanckim weekendzie okazał się trzeci wyścig. Znaczna poprawa tempa wyścigowego pozwoliła na zdobycie trzech pozycji względem pola startowego i ukończenie na 11. miejscu.
Drugi z Polaków miał przed sobą nie lada wyzwanie, start z jedenastego pola na tak wymagającym torze nie jest powodem do zachwytu. Tuż za nim ustawił się Sharp, zadaniem było utrzymać go właśnie tam, z tyłu. Start przebiegł pomyślnie, szybki awans na 8. miejsce był dobrym prognostykiem na resztę rywalizacji. Najtrudniejszy moment przyszedł w walce z Freddiem Slaterem, który ani myślał przepuszczać Polaka bez walki. Skorzystał na tym lider klasyfikacji generalnej, któremu udało się wyprzedzić nieuważnego kierowcę Hitecha. Obaj dojechali już za Slaterem. Kary dla kierowców na wyższych pozycjach pomieszały delikatnie ostateczną kolejnością. Kucharczyk siódmy, Sharp szósty.
Podsumowanie
Najnowszy kierowca serii GB4 ma za sobą weekend, którego celem było zbieranie doświadczenia. Widać było braki w tempie, ale pojawiła się też iskierka nadziei. Jeśli Olek będzie się stabilnie poprawiał, tak jak to widzieliśmy w ten weekend, to możemy liczyć na wyniki w czołowej dziesiątce w niedalekiej przyszłości.
Tymek Kucharczyk z Donington może wyjechać ze słodko-gorzkim posmakiem w ustach. Zrobił dobrą robotę, ale można było wyciągnąć z tego jeszcze więcej, między innymi unikając błędu na ostatnim okrążeniu pierwszego wyścigu. Polak utrzymał się na trzeciej pozycji w klasyfikacji kierowców, ale o atak na lidera będzie już bardzo ciężko. Podopieczny Marcina Budkowskiego musi przejechać weekend wręcz perfekcyjny, jeśli chce myśleć o tytule mistrza GB3. Pozostaje nam czekać i trzymać kciuki za naszych rodaków.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.