Cichy bohater symulatora

Kierowca testowy, rozwojowy, pracujący w symulatorze. Ktoś powie, że nuda, że szkoda czasu i jeżeli tak kończy się kariera torowa, to już nic z tego nie będzie, ale… czy na pewno?

Grand Prix Hiszpanii po raz kolejny pokazało, że rola kierowcy odpowiedzialnego za sprawdzanie konkretnych ustawień w symulatorze ma sens i prowadzi do uzyskania bardzo zadowalających wyników, w tym przypadku podwójnym finiszem na podium przez kierowców Mercedesa.

Mercedes

Po piątkowych treningach na torze pod Barceloną wyniki Mercedesa nie były zadowalające, a Mick Schumacher – który dołączył do zespołu w sezonie 2023 – od razu pojechał z Hiszpanii do siedziby ekipy w Brackley, gdzie spędził wiele godzin. Nieoficjalnie mówi się, że swoją pracę skończył po 2 w nocy. Mick ma za sobą dwa sezony w amerykańskim zespole Haas i po tym, jak w 2022 roku nie był w stanie utrzymać tempa swojego kolegi z zespołu – Kevina Magnussena – został on zastąpiony przez innego niemieckiego kierowcę, weterana Nico Hülkenberga.

Jednak nic w przyrodzie nie ginie i nazwisko Schumacher znów pojawiło się na liście pracowników Mercedesa. Szef Srebrnych Strzał wielokrotnie mówił, że syn siedmiokrotnego mistrza świata jest zdolnym i ambitnym kierowcą i że bardzo dobrze dogaduje się ze swoją nową rodziną. Owoce tej pracy zostały dostrzeżone po Grand Prix Hiszpanii, gdzie zarówno Lewis Hamilton, jak i George Russell wprost przyznali, że praca Micka w symulatorze pozwoliła na poprawienie wyników z piątku, na lepsze ustawienie auta i w rezultacie finiszem na podium.

Nie zawsze praca w symulatorze była po drodze Lewisowi Hamiltonowi. Swego czasu Brytyjczyk wprost przyznawał, że nie korzysta z symulatora, jednak jak to zwykle bywa, sytuacja i pogarszające się rezultaty spowodowały, że kierowca Mercedesa pojawił się  za sterami symulatora – czym pochwalił się w mediach społecznościowych. Wprawiło to w zdziwienie wielu fanów, którzy doskonale pamiętali jego słowa na temat sprawdzania ustawień z wykorzystaniem tego rozwiązania. Sytuacja z sezonu 2021, gdzie Red Bull wygrał cztery wyścigi z rzędu, spowodowała jednak, że Lewis zabrał się do pracy.

W przeszłości dla Mercedesa sporo pracował Esteban Gutierrez, który niejednokrotnie pomógł ekipie w poprawie osiągów. W 2013 sporo miesięcy w symulatorze spędził Robert Kubica, który opowiadał o tych wydarzeniach w 2022 roku w telewizji Eleven Sports. Polak otrzymał szansę pracy w niemieckim zespole po tym bardzo dobrze wypadł podczas jazd testowych Mercedesem serii DTM. Polak jednak odrzucił ofertę kierowcy etatowego, a Toto Wolff zaproponował mu wówczas pracę kierowcy symulatorowego.

„W 2013 przez kilka miesięcy siedziałem w symulatorze Mercedesa i to, co tam przeżyłem, było dla mnie szokiem. To, ile było tam ludzi i ile pieniędzy oraz czasu było poświęcane na to wszystko, było imponujące. Nie jest tajemnicą, że Lewis nie pracuje w symulatorze. W ciągu roku potrafił przejechać dziesięć okrążeń, więc kogoś potrzebowali. Pracowaliśmy tam nad większymi, bardziej ogólnymi sprawami” – mówił wówczas Kubica.

Były kierowca F1 przyznał, że podczas Grand Prix Kanady zaczynał swoją pracę o 19, a wychodził około 2 w nocy. Chciano również, aby Polak pozostał w zespole na dłużej, ale wówczas poświęcał się rajdom.

Ferrari

Nowoczesny, ciągle rozwijany i często wspominany symulator Ferrari ma również swoich bohaterów. W poprzednich sezonach kierowcami odpowiedzialnymi za tego typu aktywności byli Antonio Fuoco oraz Pascal Wehrlein. Teraz tę pracę wykonują Antonio Giovinazzi oraz Robert Szwarcman. W sezonie 2018 Giovinazzi wielokrotnie był cichym bohaterem poprawy osiągów włoskiego zespołu. Jego wysiłek oraz zaangażowanie spowodowały nawet, że był jednym z kierowców, którzy byli przymierzani do fotela w Haasie, kiedy to jeszcze Ferrari miało „swoje pięć groszy” w tej sprawie. Włoch nadal jest związany z zespołem spod znaku wierzgającego konia, ale reprezentuje jego barwy w serii WEC i w najbliższy weekend pojawi się na starcie legendarnego wyścigu 24h Le Mans.

Red Bull

Red Bull od kilku sezonów pozostaje niepokonany na torach świata, ale to nie oznacza, że nie ma w swoich szeregach kogoś, kto pracuje dla nich w symulatorze. W poprzednich latach tę pracę wykonywali Alexander Albon oraz Sebastien Buemi, którzy oficjalnie byli mianowani na to stanowisko. Ekipa z Milton Keynes ma jednak obecnie innego bohatera i jest nim… Jake Dennis, który od wielu sezonów jest kierowcą Formuły E. Brytyjczyk wielokrotnie był wzywany do siedziby Czerwonych Byków, gdzie spędzał długie godziny na sprawdzaniu wszystkich potencjalnych ustawień. Podczas Grand Prix Meksyku, gdzie po pierwszym treningu wielu uważało, że to Mercedes będzie faworytem weekendu, Jake poświęcił na symulator mnóstwo czasu, a jego cenne uwagi spowodowały, że Max wygrał. Podobnie było tydzień później, gdzie Dennis spędził 9 godzin. Jednak praca podczas Grand Prix Brazylii nie została zamieniona w zwycięstwo, które – przy uciesze zebranych kibiców – odniósł Lewis Hamilton.

Odpowiedzialny za jazdę w symulatorze jest również Daniel Ricciardo, który po odejściu z McLarena wrócił do ekipy Czerwony Byków. O ile sam Australijczyk czuje się w swojej nowej roli dobrze, o tyle Helmut Marko przyznał, że jego czasy zdecydowanie odstają od tych, które prezentują etatowi kierowcy.

Symulator a rzeczywistość

Czy bycie symulatorowym ma sens? Jak widać na powyższych przykładach, ma i bardzo często umniejszamy roli kierowcy testowego czy właśnie pracującego w symulatorze. Bardzo często etatowi zawodnicy nie mają czasu na przepracowanie wszystkich wariantów strategii czy ustawień. Czerwone flagi, zmienne warunki atmosferyczne czy niespodziewane opady deszczu bardzo skutecznie potrafią wywrócić plany zespołu do góry nogami. Jeszcze gorzej, jeżeli jeden z kierowców uszkodzi swój samochód lub zderzy się z innym zawodnikiem.

Jak przyznał po testach na torze pod Barceloną Mick Schumacher, praca w symulatorze pomogła mu w przygotowaniach do tego wydarzenia i dzięki symulatorowi miał okazję porównać, to co wirtualne z tym, co prawdziwe.

„Oczywiście istnieje różnica między symulatorem a jazdą w prawdziwym świecie. Zawsze będzie różnica, ponieważ technologia nie jest jeszcze w takim punkcie, aby można było porównać to, co z symulatora do prawdziwego życia w 100%. Jednak jest to najbliższe doświadczenie [jazda bolidem po torze] jakie miałem pomiędzy symulatorem a rzeczywistością. Praca w symulatorze mnie przygotowała [do tego wydarzenia], a zespół włożył wiele wysiłku w skorelowanie tego wszystkiego. To pomogło mi wiedzieć, czego mogę się spodziewać podczas jazdy. To wyjaśnia, dlaczego ten zespół jest ośmiokrotnym mistrzem świata” – mówił po teście opon Pirelli Niemiec.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze