Z4 GTE – czy szykuje się nam kolejna zmiana w GT?

Nie po raz pierwszy BMW stało się prowokatorem dyskusji o zasadach homologowania pojazdów do kategorii GT. Tym razem na celowniku pytań stoi Z4 GTE – pojazd zaskakujący zarówno silnikiem, jak i samą sylwetką.

Przez lata, czołowa kategoria wyścigówek GT była dla mnie odzwierciedleniem tych najlepszych, najszybszych, najmocniejszych samochodów sportowych. Ferrari F40, Jaguar XJ220 czy kapitalny McLaren F1 wyznaczały w swoich czasach standardy w swojej klasie, a ponad nimi widniały już tylko wyścigowe prototypy, których na drogach (poza wyjątkami w postaci np. Dauera 962 Le Mans) nie sposób było zobaczyć.

Nawet w połowie lat 90-tych, gdy nowy Mercedes CLK-GTR mało co przypominał coupe klasy średniej, Porsche 911 GT1 już w wersji 993 sporo różniło się od standardowej 911, a typ 996 nie miał z „łzawiącą” 911 praktycznie nic wspólnego. Mimo wszystko, te ekstremalne wersje pojawiły się na drogach, wytyczając kolejne szczyty dla samochodów sportowych kategorii GT.

Sytuację tą zmieniły dla mnie dwa pojazdy: Toyota GT-One i Ferrari F50 GT. Pierwszy z nich pokazał, że jeśli GT ma dalej iść w tym kierunku, to coraz mniej będą one miały wspólnego z samochodami dopuszczonymi do jazdy po drogach publicznych. Ferrari udowodniło natomiast smutną prawdę - w czołowej kategorii GT nie znajdziemy już tych najwspanialszych samochodów sportowych…

CLK-GTR - super-Mercedes, także na drogach

Toyota GT-One - 2 sztuki na sprzedaż, GT tylko w nazwie

Do głosu doszły wtedy pojazdy bardziej dostępne – Dodge Viper czy Ferrari 550 Maranello – ale nawet i wtedy znalazł się wyjątek. Oparte na Ferrari Enzo, niesamowite Maserati MC12 na pięć lat zajęło czołowe miejsce w mistrzostwach FIA GT – a dla mnie, właśnie ze względu na oparcie o czołowe Ferrari Enzo, było „ostatnim prawdziwym GT1”.

Druga dekada XXI wieku przyniosła jednak koniec MC12 – a po chwili koniec całej kategorii GT1, którą w Mistrzostwach Świata zastąpiła specyfikacja GT3. Czołowa klasa GT obecna jest teraz przede wszystkim w wyścigach długodystansowych – i o ile jeszcze Ferrari 458, Porsche 911 GT3 czy Corvette C6 nie zastanawiają – to w przyszłym sezonie zdziwić może nowy pojazd w stawce, a mianowicie 4-metrowy roadster BMW – Z4.

Obecność tego pojazdu pośród czołowych wyścigówek GT budzi wątpliwości od strony technicznej; na rynku nie istnieje wersja z silnikiem V8 (i nigdy nie istniała, gdyż nawet Z4 M był wyposażony w 6-cylindrową jednostkę z M3 E46) – tak więc zarówno umieszczenie silnika, jak i konstrukcja całego pojazdu będzie wyraźnie odbiegała od standardowej Z4 – a to prowokuje do nazwania go bardziej „prototypem”, niż pojazdem GT.

W dodatku, wielu razi fakt, że BMW postąpi tak nie po raz pierwszy – powstałe w 2001 roku M3 GTR także napędzane było silnikiem nie standardowej M3, ale zupełnie nową jednostką 4.0 V8 – i także wiele jego elementów zostało wyraźnie zmodyfikowanych, by pojazd mógł rywalizować z praktycznie jedynym wtedy konkurentem w kategorii GT2 ALMS, Porsche 996 GT3. Mimo tego, ALMS zezwoliła wtedy na starty M3 GTR.

Viper GTS-R - najszybszy i najpopularniejszy wśród nowych GT1

Maserati MC12 - wyścigowe Enzo, ostatni prawdziwy GT1

Co dziwne, ALMS wcale nie była tak sprzyjająca dla kilku innych pojazdów. Wspomniane wcześniej Maserati MC12, o ile w Europie robiło furorę – o tyle w USA przekraczało o 266 mm maksymalną długość pojazdu GT1, przez co praktycznie przeszło bez echa. Nawet w ich rodzimej Corvette, w powstałej w 2010 roku wersji GT2 trzeba było zmniejszyć objętość silnika z 6.0 do 5.5 litra, bo tego wymagały limity objętości skokowej dla pojazdów GT.

Jak więc jest możliwe, że chyba najbardziej odstający od stereotypu wyścigowej GT pojazd ostatnich lat, będzie mógł walczyć w przyszłym sezonie? Niektórzy tłumaczą to prosto – chodzi o pieniądze. Stworzenie całkowicie nowego pojazdu i jego wersji wyścigowej, a nawet wersji modelu odzwierciedlającej wyścigówkę, to dla producenta spory koszt – i to koszt, który w dzisiejszych czasach mógłby się nie zwrócić. Dlatego zezwolono na starty BMW Z4 – podobnie, jak nowy Viper może korzystać z potężnego 8-litrowca, przekraczającego o 2,5 litra limit objętości.

Inni wskazują także pieniądze – ale nie po stronie producentów, ale organizatorów. Patrząc chociażby na FIA WEC, coraz mniej ekip decyduje się na niezwykle drogie pojazdy GTE – dlatego każdy chętny będzie przez organizatorów przyjmowany z otwartymi rękami. Dzięki takiej polityce, w sezonie 2012 ALMS widzieliśmy nawet siedem różnych pojazdów GTE – kiedy to w europejskiej ELMS sędziowie zastanawiali się nad przyznaniem nagród w kategorii GTE Pro, ponieważ ani jeden zespół nie uczestniczył we wszystkich czterech rundach serii…

Pozostaje jednak pytanie o ideę czołowej kategorii GT – kategorii, w której chciałoby się widzieć najpotężniejsze auta rywalizujące o rzeczywisty, a nie tylko katalogowy bądź uliczny status najlepszego samochodu sportowego. Z pewnością, nie zobaczymy już na torach pojedynku Ferrari F12 Berlinetty z Lamborghini Aventadorem, tak, jak to było z ich poprzednikami – ale Z4 sprawia wrażenie, że ta kategoria schodzi coraz niżej.

M3 GTR - dziwił nie tyle obecnością, co tym, ile łączyło go z M3

Evora - kiepski start w GTE, ale może być takich więcej

W końcu, dla niektórych, wątpliwości budził już Aston Martin Vantage – a jeszcze większe Lotus Evora, który jednak (w przeciwieństwie do drugiego z Brytyjczyków), nie potrafi odnaleźć się w kategorii GTE. Z pewnością, BMW bliżej będzie do Aston Martina – ich M3 GT było groźnym przeciwnikiem dla fabrycznej Corvette i dwukrotnym triumfatorem serii – Z4 GTE będzie więc chciało te sukcesy powtórzyć.

A skoro tak, to co nas czeka w przyszłości? Czy Porsche miałoby zamienić kultową 911 na Caymana, a Ferrari zrezygnować z 458 na rzecz pojazdu pokroju Californii? Sugerując się plotkami o powstaniu wersji GTE Mercedesa, Audi, a przede wszystkim McLarena – te obawy są raczej bezpodstawne – jednak z drugiej strony, nie pierwszy już raz czołowa kategoria wyścigów GT schodziłaby „o klasę niżej”.

Możliwe, że rozwiązaniem sprawy będzie połączenie kategorii GTE i GT3, co od pewnego czasu sugerują FIA i ACO. Przeciwny jest temu jednak twórca GT3, Stéphane Ratel, który chciałby wciąż widzieć rywalizację profesjonalnych wyścigowych GT – i tak jak on, także i my mamy nadzieję, że o ile czołowa klasa GT nie upadnie z powodów finansowych – o tyle nie stanie się ona czołową kategorią GT tylko w nazwie…

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze