Powrót po szoku

Już w ten weekend, do walki powracają pojazdy startujące w Mistrzostwach Świata Endurance. Po raz drugi, impreza odwiedzi nowoczesną pętlę słynnego toru Nürburgring.

Choć w tym roku tor w zachodnich Niemczech nie będzie grał już roli nowej rundy serii WEC – ale po wydarzeniach z Le Mans, stanie się on z pewnością obiektem zainteresowania wielu kibiców nie tylko tej serii wyścigów. Choć zakończony feralną awarią, świetny występ Toyoty oraz nie tak spodziewany triumf Forda wśród pojazdów GTE pozwala przypuszczać, ze do ustalenia potencjalnych tegorocznych mistrzów jest jeszcze bardzo, bardzo daleko – w przypadku tego drugiego, wiele uwagi zwraca również balans wydajności, który według niejednego obserwatora był niezwykle korzystny dla powracającego do rywalizacji producenta z USA.

Wracając jednak do LMP1, tu w przypadku Nürburgring warto przypomnieć, że to właśnie ta runda rozpoczęła w ubiegłym roku serię zwycięstw załogi Porsche, zwieńczoną ostatecznym mistrzostwem świata kierowców. Załoga z Markiem Webberem na czele, z pewnością będzie więc chciała tu znów pokazać się z dobrej strony – tym bardziej, że jak na razie stoi ona daleko w cieniu swoich kolegów z pojazdu nr 2. To oni mają obecnie niemal 40-punktową przewagę nad kolejnym w stawce Audi, trójka Lieb-Jani-Dumas nie kończąc jak na razie wyścigów gorzej, niż tuż za zwycięzcą – ubiegłorocznych mistrzów nie widzieliśmy natomiast na podium jeszcze ani razu, w niemałej części wskutek problemów z pojazdem.

Tuż za Audi, trzecie miejsce zajmuje natomiast Toyota nr 6, która drugą pozycją w Le Mans odrobiła stratę po pechu na Spa-Francorchamps – niemniej interesujący będzie jednak występ TS050H nr 5, który jak nikt w ostatnich latach otarł się o zwycięstwo w rywalizacji na Pętli de la Sarthe. Patrząc na ich reakcje po wyścigu we Francji, Toyota zamierza pokazać, że to nie był tylko jednorazowy skok tego zespołu – i że w tym roku, Porsche i Audi nie mogą być już tak pewne swojej dominacji. W przypadku Audi, ekipa powraca do swoich mniej dziwacznych pojazdów – pechowy wypadek na rowerze nie pozwoli wystartować tu Benoîtowi Tréluyerowi, przez co po raz pierwszy od ubiegłorocznego Spa-Francorchamps, wśród fabrycznych załóg zobaczymy duet kierowców. W Nürburgring, pokazać będą chcieli się również kierowcy ByKolles – w ubiegłym roku, to właśnie w Niemczech odnieśli oni pierwsze z dwóch zwycięstw nad konkurencyjnymi wśród prywatnych ekip Rebellionami.

W przypadku klasy LMP2, swoją dobrą passę zamierza kontynuować Signatech-Alpine, po mistrzostwie w sezonie 2014 ELMS, tym razem starając się o generalny triumf już w WEC – wciąż groźni są jednak kierowcy G-Drive, tym bardziej, że obecnym zmiennikiem Romana Rusinowa w załodze nr 26 jest zaznajomiony z torem René Rast. Razem z dołączonym do załogi Alexem Brundle, trio to jest zapowiadane jako główny konkurent francuskiego zespołu w Niemczech – choć nie bez powodu mówi się tu również o RGR Sport Morand i Extreme Speed Motorsports, które słabsze w dobowym Le Mans, w wyścigach 6-godzinnych mogą znów stać się poważnym zagrożeniem dla liderów.

Wśród pojazdów GTE, wciąż za to mnie milkną echa wygranej Forda w Le Mans – do powiedzenia dużo mają tu szczególnie fani rodzimego przeciwnika, Corvette, które we Francji wypadły niespodziewanie słabo w stosunku do dopiero powracających do gry konkurentów. Oczywiście, w klasie Pro, C7.R nie zobaczymy – pojawią się jednak Ferrari, Porsche oraz Aston Martiny, te ostatnie bezwzględnie wykorzystujące kolejne problemy zespołu AF Corse. Bez nich, nowe 488 wydają się być jak na razie nie do pokonania – jednak z sześciu dotychczasowych występów, tylko trzykrotnie zostały one sklasyfikowane. W dodatku, w ubiegłym roku Nürburgring był najsłabszym z występów załogi pod wodzą Gianmarii Bruniego – to musi się zmienić, jeśli Włoch chce odzyskać tytuł odebrany mu w sezonie 2015 przez Porsche. To, reprezentowane obecnie tylko przez Dempsey Proton Racing, do faworytów zaliczane raczej nie jest – pozostaje jednak kwestia nieobliczalnego Forda, który do Niemiec przyjedzie z tymi samymi ustawieniami BoP, co w Le Mans.

Triumf przy pechu czołowego konkurenta, Aston Martina, w klasie GTE Am pozwolił natomiast zwiększyć przewagę załodze AF Corse – podobnie, jak w LMP1, także i tu liderzy mają już zaliczkę niemal 40 punktów. W dodatku, ich głównym przeciwnikiem nie jest już załoga V8 Vantage, ale Porsche ekipy Abu-Dhabi Proton – bez dwóch zdań, to jednak gorszy o kolejne 10 oczek Aston Martin będzie głównym kontrkandydatem Ferrari do zwycięstwa w Niemczech. Powodem jest choćby fakt, że w ubiegłym roku, głównie przez brak klasyfikacji w Le Mans Aston Martin przegrał z Ferrari walkę o drugie miejsce – a bez udziału SMP, tym razem byłaby to już rywalizacja o mistrzostwo.

Rywalizacja na Nürburgring rozpocznie się w piątek, wolnymi treningami o 12:00 – kolejne odbędą się o 16:30 oraz o 9:30 w sobotę. Sesja kwalifikacyjna wystartuje w ten sam dzień o 14:15 – wyścig rozpocznie się natomiast w niedzielę o 13:00.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze